Dochodzenie ws. katastrofy w Waszyngtonie. "Kontroler pełnił obowiązki dwóch pracowników"

Wzrastające natężenie lotów, błędy kontrolerów, którzy są przemęczeni, braki kadrowe - to tylko niektóre czynniki, jak podają śledczy, które zwiększają ryzyko wypadków w amerykańskim lotnictwie. Mogły one przyczynić się do czwartkowej katastrofy lotniczej, w której zginęło 67 osób.

2025-01-31, 17:40

Dochodzenie ws. katastrofy w Waszyngtonie. "Kontroler pełnił obowiązki dwóch pracowników"
Śledczy badają przyczyny katastrofy lotniczej w Waszyngtonie. Foto: PAP/EPA/JIM LO SCALZO & PAP/EPA/NTSB / HANDOUT

Śledczy badają przyczyny tragedii

Kilka godzin po katastrofie nowy minister transportu USA Sean Duffy oznajmił na konferencji prasowej, że nigdzie nie ma tak bezpiecznej przestrzeni powietrznej, jak w Stanach Zjednoczonych. Zupełnie inne spojrzenie mają eksperci i pracownicy branży lotniczej, którzy zwracają uwagę na liczne problemy systemowe i infrastrukturalne.

Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) prowadzi dochodzenie w celu ustalenia przyczyn zderzenia samolotu pasażerskiego z śmigłowcem wojskowym. Analizowane jest m.in. możliwe nadmierne zmęczenie kontrolerów lotu, a także organizacja pracy na lotnisku im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie. W tym potencjalne błędy w komunikacji między wieżą kontroli lotów a załogami samolotu pasażerskiego i śmigłowca. Kontrolerzy ostrzegli załogę śmigłowca przed nadlatującym samolotem.

Czytaj także:

"The New York Times" dotarł do wstępnego raportu Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA). Wynika z niego, że w dniu katastrofy jeden z kontrolerów nadzorował zarówno loty helikopterów, jak i samolotów pasażerskich, pełniąc obowiązki dwóch pracowników.

REKLAMA

Z kolei Politico zwróciło uwagę, że Jennifer Homendy, przewodnicząca NTSB "od miesięcy apelowała o zwiększenie nakładów na kontrolę ruchu lotniczego, ostrzegając przed możliwymi tragediami". W czwartek była ona na miejscu zdarzenia, zapewniając, że po zakończeniu śledztwa "nie zostanie kamień na kamieniu".

Liczne problemy lotnictwa w USA

W ocenie analityków, sygnałem ostrzegawczym dla amerykańskiej branży lotniczej powinny być incydenty "near-miss". Mowa jest o sytuacjach, w których omal nie doszło do tragedii. W 2023 r. takich przypadków było 11, a w 2022 r. - pięć. Większość z nich wynikała z błędów kontrolerów lotu.

Jednocześnie Politico zwróciło uwagę, że zagrożenie wynika też z braków kadrowych. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA), która zatrudnia ok. 45 tys. osób, szacuje, że w USA brakuje około 3 tys. kontrolerów.

"Wskutek pandemii straciliśmy wykwalifikowany personel"

Jim Hall, były przewodniczący NTSB, zauważył, że system lotniczy w Ameryce potrzebuje odbudowy po utracie wielu wykwalifikowanych pracowników, do której doszło zwłaszcza w trakcie pandemii Covid-19. - Straciliśmy mnóstwo wykwalifikowanych pilotów, mechaników i stewardess; widzieliśmy, jak wpłynęło to na lotnictwo - mówił Hall, cytowany przez Politico, już na początku 2023 r.

REKLAMA

Braki kadrowe wynikają też z przechodzenia kontrolerów na emeryturę oraz z długiego czasu szkoleń nowych specjalistów.

Natężenie lotów

Oprócz braków kadrowych, które mogły przyczynić się do katastrofy, lokalne media wskazały też na gwałtowny wzrost liczby lotów w Stanach Zjednoczonych. Lotnisko im. Reagana, choć stosunkowo niewielkie, jest jednym z najruchliwszych na wschodnim wybrzeżu. Obsługuje 25 mln pasażerów rocznie, choć wg. założeń miało obsługiwać 15 mln osób. Podobnie wygląda sytuacja na innych lotniskach w kraju.

Czytaj również:

Senator Demokratów z Wirginii Mark Warner, który wraz z innymi przedstawicielami Kongresu z Wirginii i Marylandu sprzeciwiał się zwiększaniu liczby lotów na lotnisku im. Reagana, powiedział w rozmowie ze stacją CNN, że "będzie zadawał pytania" dotyczące zagęszczenia ruchu lotniczego w rejonie stolicy. - Wielokrotnie poruszaliśmy ten problem. Mamy bardzo ruchliwą przestrzeń powietrzną – zaznaczył.

REKLAMA

Źródło: PAP/łl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej