Skrzywdzili Jagiellonię w hicie? Decyzje podejmowali Lasyk i Marciniak
Legia Warszawa awansowała w środowy wieczór do półfinału Pucharu Polski po tym, jak pokonała Jagiellonię Białystok 3:1. Goście mają jednak prawo czuć się pokrzywdzeni - sędzia główny Piotr Lasyk, po interwencji arbitra VAR Szymona Marciniaka, nie podyktował dla białostoczan dwóch rzutów karnych w drugiej połowie.
2025-02-27, 08:12
Mecz Legia - Jagiellonia był uznawany za hit ćwierćfinałów Pucharu Polski i bez wątpienia spełnił swoją rolę.
Ostatecznie legioniści wygrali 3:1 i awansowali do najlepszej czwórki, ale po meczu dużo więcej niż o wyniku mówiło się o postawie sędziów. Łagodnie mówiąc, ani sędzia główny Piotr Lasyk ani odpowiadający za VAR Szymon Marciniak nie zebrali najwyższych recenzji za swoją pracę wśród ekspertów i kibiców.
Szkurin zagrywał ręką, ale karnego nie było
O co chodzi? W drugiej połowie, jeszcze przy stanie 1:1, białostoczanie domagali się podyktowania dwóch rzutów karnych. Za każdym jednak razem interwencja wozu VAR, za którym siedział Marciniak, wskazywała na brak jedenastki dla mistrzów Polski.
Najpierw w 59. minucie ręką we własnym polu karnym zagrywał Ilia Szkurin, który próbował zablokować piłkę po uderzeniu głową Afimico Pululu. Lasyk nie podyktował jednak jedenastki za zagranie Białorusina, choć sytuacja długo była sprawdzana przez VAR.
REKLAMA
Marciniak jednak nie zaprosił arbitra do monitora, by ten sam obejrzał sytuację. Zamiast tego, sędzia zajmujący się wideoweryfikacją przekazał głównemu sygnał, że rzutu karnego nie ma.
Interwencja VAR zmieniła decyzję
Jeszcze więcej kontrowersji było w 74. minucie, gdy w polu karnym warszawian padł Oskar Pietuszewski. 16-letni skrzydłowy starł się z interweniującym Pawłem Wszołkiem. W tym wypadku Lasyk początkowo wskazał na "wapno".
Znowu jednak rozpoczęło się długie sprawdzanie sytuacji przez system VAR. W międzyczasie między piłkarzami obu ekip doszło do przepychanek. Tym razem Marciniak zaprosił Lasyka do monitora, a ten, po dłuższym namyśle, odwołał rzut karny.
REKLAMA
To był moment zwrotny meczu. W kolejnych minutach Legia zyskała znaczną przewagę, którą potwierdziła dwiema bramkami Ryoyi Morishity.
Goście z pewnością mają jednak poczucie krzywdy. Być może rozwiązaniem i lekarstwem na takie kontrowersje byłoby przyjecie rozwiązania znanego z futbolu amerykańskiego, w którym arbitrzy od razu po podjęciu decyzji tłumaczą przez mikrofon kibicom, dlaczego zadecydowali tak, a nie inaczej?
- Legia w półfinale Pucharu Polski. Jagiellonia odpada, w tle kontrowersje i pretensje
- ŁKS ma nowego trenera. 28-letni Adrian Galeano sensacyjnym wyborem
- Kamil Grosicki wróci do reprezentacji Polski. Skrzydłowy czeka na powołanie
Źródła: PolskieRadio24.pl, empe
REKLAMA
REKLAMA