Europa obawia się "wyciągnięcia wtyczki". Cały świat zależy od cyfrowych usług USA
Międzynarodowe napięcia pokazują zależność całego świata od infrastruktury USA, a europejskie państwa i firmy gorączkowo poszukują rozwiązań, by uniknąć potencjalnego paraliżu. Eksperci oceniają, że wyłączenie amerykańskich usług informatycznych może sprawić, że społeczeństwo przestanie funkcjonować. Do tych niepewności przyczynia się także niedawna decyzja Donalda Trumpa.

Przemysław Goławski
2025-03-28, 10:00
Świat bez usług i narzędzi, jakie znamy? Eksperci o zabezpieczeniu na wszelką ewentualność
Co, jeśli z dnia na dzień Europa odcięta zostałaby od usług gigantów technologicznych, takich jak Microsoft, Google czy Amazon? Od tych dostawców technologicznych zależą nie tylko nasze prywatne skrzynki pocztowe i cyfrowe usługi, z których korzystamy w chmurze, ale także wielkie europejskie i światowe korporacje, a przede wszystkim również rządy państw. W całej Unii Europejskiej poszukiwane są rozwiązania, które sprawią, że potencjalne uruchomienie scenariusza "wyciągnięcia wtyczki" przez USA będzie jak najmniej dotkliwe społecznie i politycznie. Eksperci zaznaczają, że takie kroki mogą być niezbędne, by zmniejszyć ryzyko wykorzystania amerykańskich firm technologicznych przeciwko europejskim interesom.
Wyraźnym przykładem jest Dania, w której eksperci i doradcy do spraw cyberbezpieczeństwa mówili, że skala cyfrowej zależności od USA jest bardzo niebezpieczna. - Jeśli Amerykanie zdecydują się wyłączyć amerykańskie usługi w chmurze w poniedziałek o 8 rano, to Dania będzie sparaliżowana o 9 - powiedział w duńskiej TV 2 Jacob Herbst, przewodniczący Duńskiej Rady Cyberbezpieczeństwa i dyrektor techniczny firmy Dubex. Równocześnie Herbst zaznaczył, że obecnie "oderwanie się od amerykańskiego oprogramowania jest nierealne, ponieważ usługi Microsoft i Apple są tak mocno zakorzenione w społeczeństwie i pracy".
Obawy dotyczące nawet infrastruktury krytycznej
Już wcześniej ekspert przestrzegał, że potrzeba alternatyw. - Nie wiemy, w jakim kierunku zmierzają Stany Zjednoczone ani jak sprawy będą się rozwijać w przyszłości - mówił na początku marca. Christian Damsgaard Jensen, profesor cyberbezpieczeństwa na Uniwersytecie w Aarhus, podziela te same obawy dotyczące duńskiej krytycznej infrastruktury cyfrowej.
- Może niepokoić fakt, że Stany Zjednoczone nie są już naszym najsilniejszym sojusznikiem, jak to miało miejsce w przeszłości - mówi, ale dodaje, że "potrzebne byłyby większe napięcia, zanim dojdzie się do sytuacji, w której zabraknie dostępu do niektórych usług", z których najczęściej korzysta się w Danii.
REKLAMA
Zmiany prawne wprowadza już Holandia. Władze kraju nie pozostały głuche na podobne do duńskich głosy ekspertów. Politycy zasiadający w holenderskiej Izbie Reprezentantów przyjęli 18 marca osiem wniosków wzywających rząd do zmniejszenia zależności od amerykańskich firm technologicznych i przejścia na europejskie alternatywy. Kilka dni wcześniej ponad 100 organizacji podpisało list otwarty do europejskich urzędników, wzywając cały kontynent do stania się "bardziej niezależnym technologicznie" i stwierdzając, że status quo stwarza "zagrożenia dla bezpieczeństwa i niezawodności".
Firmy i instytucje poczyniły kroki. Specjaliści ostrzegają - zmiana technologii to też ryzyko
- W Europie istnieje ogromne zapotrzebowanie na zmniejszenie ryzyka lub oddzielenie się od nadmiernej zależności od amerykańskich firm technologicznych, ponieważ istnieje obawa, że mogą one stać się bronią przeciwko interesom europejskim - mówi w wypowiedzi dla amerykańskiego magazynu Wired Marietje Schaake, była członkini Parlamentu Europejskiego, która współpracuje obecnie z Centrum Polityki Cyberbezpieczeństwa (Cyber Policy Center) na Uniwersytecie Stanforda.
O aktualną sytuację Wired zapytał dwie europejskie firmy oferujące usługi w chmurze, Exoscale i Elastx. Poinformowały one o zwiększonej liczbie potencjalnych klientów, którzy rozważają rezygnację z amerykańskich dostawców usług w cyfrowej chmurze na rzecz europejskich alternatyw. Część z nich już rozpoczęła ten proces. Konsultanci technologiczni donoszą, że trwają intensywne rozmowy na temat tego, co byłoby potrzebne do przeniesienia usług, danych i systemów. Inni wskazują jednak, że proces jest bardzo skomplikowany i długotrwały i nie będzie w pełni możliwy do przeprowadzenia, ze względu na skalę zasobów, jakie są obecnie obsługiwane przez amerykańskie korporacje.
Szczegóły prawne i niepewność dotycząca polityki. Wpływ mają decyzje Trumpa
- Co wtedy, jeśli masz sto petabajtów pamięci masowej? Przeniesienie jej przez internet zajmie lata - mówi Dave Cottlehuber, założyciel firmy SkunkWerks w Austrii, zajmującej się infrastrukturą technologiczną. Dodaje, że sam fakt zmiany technologii, systemów i użytych rozwiązań może już nieść ryzyko, które trzeba uwzględnić w decyzjach o ew. rezygnacji z rozwiązań z USA.
REKLAMA
W Europie podnoszone są także obawy dotyczące obecnej umowy o wymianie danych między UE a USA, której celem jest umożliwienie przepływu informacji między kontynentami przy jednoczesnym poszanowaniu praw obywateli. Wcześniejsze wersje dokumentu były wielokrotnie unieważniane przez europejskie sądy. Do tych niepewności przyczynia się także decyzja Donalda Trumpa o odwołaniu trzech demokratów z Rady Kontrolnej ds. Prywatności i Swobód Obywatelskich (Privacy and Civil Liberties Oversight Board), co, według Wired, może wpłynąć na stabilność obecnych porozumień.
Czy Europa może być samowystarczalna?
Specjaliści zaznaczają, że tak duża skala zależności od usług informatycznych ze Stanów Zjednoczonych wynika z prostego faktu, że w Europie nie ma tak rozbudowanych narzędzi jak te, które są udostępniane przez gigantów z USA. Firmy, korporacje, organizacje i rządy od lat korzystają z mechanizmów i systemów, które proponują Microsoft, Apple, Amazon czy Google. Stworzone przez nich usługi cyfrowe i technologiczna infrastruktura zarabiają miliardy każdego roku. Takie usługi są wybierane również dlatego, że stanowią całe spójne ekosystemy gotowych rozwiązań cyfrowych, których trudno szukać gdzie indziej, dlatego korzysta się z nich na całym świecie.
Zmniejszenie ryzyka i dywersyfikacja rozwiązań jest zdaniem Marietje Schaake możliwa, jeśli połączymy nowe inwestycje, inne podejście do zakupu usług publicznych oraz stanowisko "Europa na pierwszym miejscu". Dodaje, że inwestowanie w europejski stos technologiczny mogłoby pomóc w stymulowaniu szerszych ruchów na naszym kontynencie. - Pomysł, że wszystko może się zdarzyć i że Europa powinna radzić sobie sama, jest jasny. Teraz musimy zobaczyć takie samo tempo i decyzyjność UE, jakie widzimy w kwestii obronności, aby faktycznie przekształcić to w działanie - mówi Schaake.
REKLAMA
Dla europejskiej branży technologicznej wielką mobilizacją powinien być sam fakt, że kierownictwo amerykańskich gigantów IT bardzo zbliżyło się do amerykańskiego prezydenta. Stało się to jasne podczas inauguracji prezydentury Donalda Trumpa 20 stycznia 2025 r., w której wzięli udział wszyscy wielcy cyfrowych biznesów. Obecni byli szef Tesli, X oraz SpaceX Elon Musk, dziś jeden z najbliższych współpracowników Donalda Trumpa, dyrektor generalny Meta, założyciel Facebooka Mark Zuckerberg, twórca Amazon Jeff Bezos, dyrektor generalny Google Sundar Pichai, szef Apple’a Tim Cook, a nawet dyrektor generalny TikToka Zi Chew. Taka kombinacja cyfrowego biznesu i jego bliskość z polityką USA może i powinna stanowić wystarczający impuls dla europejskich firm technologicznych, by zadbać o wzmocnienie swojej pozycji i wypracowanie autonomicznych rozwiązań. Czas pokaże, co jeszcze zmieni się w globalnym krajobrazie technologicznym i politycznym.
- Komisja Europejska stawia na rozwój chmury obliczeniowej. Trzy polskie projekty ze zgodą na wsparcie publiczne
- Pieniądze nie śmierdzą, biznes przymila się do Trumpa
Źródła: Wired/TV2/ing.dk/Przemysław Goławski/kor
REKLAMA