Urszula Augustyn broni ministra Nitrasa: podłości i nieuczciwości nie da się czasami zmierzyć
- Za czasów PiS wiele osób czerpało z państwa garściami. Dziś należy to nazwać defraudacją, kradzieżą, oszustwem i wystawić rachunki. Emocje i słowa w takich sytuacjach mogą być dyskusyjne. Nie zmienia to faktu, prezes Kaczyński na to wszystko pozwalał - mówiła w Polskim Radiu 24 posłanka KO Urszula Augustyn.
2025-04-24, 17:30
- Gościem Marcina Zawady w audycji "Rozmowa Polskiego Radia 24" w czwartek (24.04) o godz. 16.33 była Urszula Augustyn z Koalicji Obywatelskiej.
W Sejmie doszło do ostrej wymiany zdań między Sławomirem Nitrasem a Jarosławem Kaczyńskim. Minister sportu nazwał lidera PiS "Capo di tutti capi całej tej mafii PiS-owskiej". - Niech ten osobnik, który tu przemawiał, powie to samo, tylko nie korzystając z immunitetu, będzie miał procesy - odpowiedział Kaczyński.
Posłuchaj
Gościni Polskiego Radia 24 podkreśliła, że nie dziwi się emocjom ministra Nitrasa. - Od przejęcia władzy, przy porządkowaniu jakiejkolwiek dziedziny życia, wychodzą na jaw sprawy, które nie śniły się w najgorszych koszarach. Chodzi o miliardy zmarnowanych pieniędzy i niewykorzystane szanse. Podłości i nieuczciwości nie da się czasami zmierzyć. Musi to być rozliczone, winni muszą zapłacić rachunki. Nie może być tak, że na olimpiadę sportowcy dostają marne pieniądze 7 mln złotych, na organizację i wyjazd. A ktoś na własnym koncie lub organizacji z nim powiązanej ma dwa razy tyle w fakturach i rachunkach - powiedziała Urszula Augustyn.
Jej zdaniem za czasów PiS w instytucjach państwa panowało przyzwolenie na bezkarność. - Wiele osób czerpało z państwa garściami. Dziś należy to nazwać defraudacją, kradzieżą, oszustwem i wystawić rachunki. Emocje i słowa w takich sytuacjach mogą być dyskusyjne. Nie zmienia to faktu, prezes Kaczyński na to wszystko pozwalał. Jeżeli było przyzwolenie, to w różnych miejscach w państwie z tego korzystano. Pozwalano, by to państwo bardzo źle się rządziło - tłumaczyła posłanka KO.
REKLAMA
Akcja CBA w PKOl
W czwartek kilkudziesięciu funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz Krajowej Administracji Skarbowej prowadziło w kilku miejscach w kraju przeszukania w śledztwie dotyczącym podejrzeń malwersacji finansowych w Polskim Komitecie Olimpijskim. Mundurowi weszli m.in. do siedziby PKOl, ale też do mieszkania prezesa komitetu, Radosława Piesiewicza.
Śledztwo
Na początku marca Prokuratura Regionalna w Gdańsku poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstw przez prezesa PKOl. Według niej zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przez Radosława Piesiewicza malwersacji finansowo-gospodarczych w latach 2022-24.
Prokuratura twierdzi, że prywatna firma prezesa PKOl świadczyła fikcyjne usługi pośrednictwa handlowego na rzecz Polskiego Związku Koszykówki oraz Polskiej Ligi Koszykówki. Chodzi o wystawienie nierzetelnych faktur VAT na łączną kwotę ok. 9,3 mln zł.
Śledczy podejrzewają też, że w związku z tym procederem koszykarskie związki złożyły w urzędzie skarbowym nieprawdziwe deklaracje podatkowe. Śledztwo dotyczy też zawierania przez prezesa i członków zarządu PKOl umów gospodarczych niekorzystnych dla komitetu. Mowa o kilkumilionowej szkodzie.
REKLAMA
Żródło: Polskie Radio 24/jt
REKLAMA