Nawrocki, pan Jerzy, kawalerka, testament i 120 tys. Tłumaczymy krok po kroku
Przyłapany na kłamstwie w kwestii posiadanych mieszkań Karol Nawrocki zaczął się tłumaczyć. Kolejne dni przynoszą nowe informacje i odsłaniają kulisy przejęcia kawalerki seniora. Trudno jednak mówić, że sprawa się rozjaśnia. Można odnieść wrażenie, że każdego dnia obowiązuje inna wersja, niezbyt zbieżna z tym, co już wiemy. Ostatnie doniesienia wskazują nawet, że Nawrocki mógł skłamać przed notariuszem. Ale po kolei.
2025-05-06, 21:10
- Karol Nawrocki w debacie prezydenckiej stwierdził, że jak "zwykły Polak" ma jedno mieszkanie. Okazało się, że ma jeszcze jeden lokal
- Kandydat PiS na prezydenta miał otrzymać kawalerkę od seniora w zamian za pomoc. Jej zakres wydaje się wątpliwy
- Z wyjaśnień Nawrockiego trudno wywnioskować, ile i jak zapłacił za mieszkanie. Pojawią się różne wersje
- Kolejną zagadką jest ujawniony przez polityków PiS testament pana Jerzego. Z historii przedstawianej przez kandydata na prezydenta wynika bowiem, że Nawrocki zapłacił "rynkową cenę" za kawalerkę z lokatorem, która wcześniej została mu zapisana
Pytanie o podatek, odpowiedź Nawrockiego o mieszkaniu
Wszystko zaczęło się od debaty prezydenckiej zorganizowanej przez "Super Express". - Ja tu mówię w imieniu Polek i Polaków zwykłych, takich jak ja, którzy mają jedno mieszkanie - stwierdził Karol Nawrocki przy okazji pytania o podatek katastralny. To było 28 kwietnia.
Już dwa dni później było wiadomo, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości mija się z prawdą. 30 kwietnia portal Onet ujawnił, że Nawrocki oprócz trzypokojowego, mierzącego 60 m2 mieszkania na gdańskich Siedlcach ma jeszcze jeden lokal. Znajdującą się nieopodal blisko 30-metrową kawalerkę. "Jerzy Ż. to schorowany 80-latek. W 2017 r. przekazał swą kawalerkę Karolowi Nawrockiemu i jego żonie Marcie. W zamian za to mieli się nim opiekować" – wskazał Onet.
Pierwsze wyjaśnienia rzeczniczki Nawrockiego
Drzwi do labiryntu tłumaczeń otworzyła rzeczniczka sztabu Nawrockiego Emilia Wierzbicki. Jeszcze w dniu publikacji artykułu poinformowała, że "wszystkie informacje o posiadanych mieszkaniach dr Karol Nawrocki zawierał od lat w oświadczeniach majątkowych", choć dziennikarze wytykali, że Nawrocki w debacie mówił nieprawdę, a nie fałszował raporty o swoich finansach. Należy też pamiętać, że prezes IPN ma obowiązek składać takie dokumenty, ale nie są one jawne.
Z tego samego oświadczenia można było się dowiedzieć, że "z tytułu posiadania nieruchomości rodzina Nawrockich nie uzyskuje żadnych dochodów". Wierzbicki zaznaczyła, że mieszkanie jest w dyspozycji osoby, którą od wielu lat, jeszcze jako działacz społeczny w gdańskiej dzielnicy Siedlce, jako jedyny opiekował się dr Karol Nawrocki. Warto zwrócić uwagę na ostatni fragment, czyli "jako jedyny opiekował się dr Karol Nawrocki".
REKLAMA
Sam Nawrocki miał wtedy ważniejsze rzeczy na głowie. Szykował się do wizyty w USA, gdzie 3 maja miał spotkać się z Polonią, ale przede wszystkim - co było trzymane w sekrecie - wcześniej z Donaldem Trumpem w Białym Domu. Było jednak oczywiste, że będzie musiał zmierzyć się z pytaniami o drugie mieszkanie po powrocie do Polski. Zwłaszcza, że temat zaczęli wykorzystywać kontrkandydaci w wyborach prezydenckich. Okazja do tego nadarzyła się 5 maja podczas spotkania z wyborcami w Węgrowie.
Kolejne oświadczenie i nowe fakty ws. kawalerki Nawrockiego
Wcześniej jednak głos ponownie zabrała rzeczniczka Nawrockiego. 4 maja opublikowała kolejne oświadczenie z którego dowiedzieliśmy się, że pan Jerzy to sąsiad Karola Nawrockiego i że Nawrocki od wielu lat mu pomagał. Pojawił się jednak nowy wątek. To Nawrocki przekazał mężczyźnie pieniądze na wykup mieszkania, które ten obiecał przekazać za świadczoną pomoc.
Dalej z komunikatu rzeczniczki dowiadujemy się, jaką to pomoc niósł Nawrocki schorowanemu seniorowi. "Kiedy Pan Jerzy wszedł w konflikt z prawem, nadal wielokrotnie zwracał się o pomoc do Karola Nawrockiego i zawsze ją otrzymywał. Odkąd mieszkanie stało się formalnie własnością Karola Nawrockiego, ten nadal pomagał Panu Jerzemu, regularnie opłacając rachunki, robiąc zakupy spożywcze, wykupując leki itp." - czytamy. Po raz kolejny powtórzyła przekaz, że Nawrocki tam nigdy nie mieszkał i nie czerpał korzyści majątkowej i to pan Jerzy jest dysponentem mieszkania.
Z tego dokumentu dowiadujemy się o jeszcze jednej, dość istotnej informacji. Otóż kontakt z Panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 roku. "Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie” – napisała rzeczniczka.
REKLAMA
Nawrocki: skończyło się tym, że jestem właścicielem
Dzień później Karol Nawrocki już osobiście, swoimi słowami, opisał tę sytuację. Deklarował również, że jeśli będzie to możliwe, upubliczni swoje oświadczenie majątkowe. Nawrocki powiedział, że opiekował się "starym, schorowanym człowiekiem, który przez lata był jego sąsiadem". - Wspomagałem go, jest na to masa dowodów, do których państwo nie sięgacie. To są dowody na to, że tego człowieka przez wiele lat wspierałem, mimo że nie miałem wówczas ani stabilnej pracy ani możliwości finansowych - przekonywał.
- Ostatecznie skończyło to się tym, że jestem według prawa właścicielem mieszkania - przekazał dość enigmatycznie. Zaznaczył, że nie ma nawet kluczy do tego mieszkania. Podkreślił też, że wszystkie kwestie prawne i własnościowe zostały wyjaśnione "w czasie wielomiesięcznego postępowania ABW, gdy otrzymywał certyfikat dostępu do informacji ściśle tajnych UE".
Nie było czasu, nie było kontaktu
Nawrocki został też zapytany o to, czy nie zaniepokoił go fakt, że kontakt z panem Jerzym urwał się w grudniu ub.r. - W tych waszych wyliczenia czasowych brakuje jednego elementu. Gdy zostałem prezesem IPN, a więc od roku 2021 mieszkam w Warszawie. To sprawia, że niezbyt często widzę swoją własną mamę i własną siostrę, które mieszkają w Gdańsku, więc siłą rzeczy nie bywałem w Gdańsku, bo mieszkam w Warszawie - powiedział, przyznając niejako, że jednak się nie opiekował mężczyzną.
Zbiegło się to z kolejną publikacją Onetu. Dziennikarze, nie mieli takich problemów jak Nawrocki i ustalili, że mężczyzna, którym miał się opiekować przebywa w domu pomocy społecznej.
REKLAMA
Opieka Nawrockiego. Lokator w DPS na koszt Gdańska
Głos w sprawie zabrał też rzecznik gdańskiego ratusza Daniel Stenzel. Jak przekazał, mężczyzna w 2007 roku został objęty opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
- Od 2018 roku otrzymywał on już profesjonalne usługi opiekuńcze, które zmieniały się oczywiście z biegiem lat w zależności od potrzeb. W lutym 2024 roku Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zawnioskował do sądu o umieszczenie pana w domu pomocy społecznej i sąd taką zgodę właśnie wyraził - powiedział Stenzel. Tłumaczył, że było to konieczne ze względu na brak możliwości zapewnienia mu odpowiednich warunków w miejscu zamieszkania i brak wsparcia ze strony rodziny.
- Od kwietnia 2024 roku pan Jerzy przybywa pod całodobową specjalistyczną opieką, której koszty zgodnie z prawem ponosi wyłącznie miasto Gdańska - zaznaczył. Dodał, że roczny koszt opieki nad osobą starszą w DPS wynosi ok. 92 tys. zł.
Przedstawiciel ratusza poinformował też, że w 2011 roku mężczyzna skorzystał z preferencyjnego prawa pierwokupu mieszkania komunalnego za 10 proc. wartości. Umowa z Nawrockim została podpisana dopiero po upływie 5 lat. W przeciwnym razie gmina dochodziłaby zwrotu udzielonej bonifikaty.
REKLAMA
"Nie było żadnej umowy o opiece"
Na wersji o przekazaniu mieszkania w zamian za opiekę pojawiało się coraz więcej rys. Ostateczny cios postanowił zadać jej... Przemysław Czarnek. Posłowie PiS zwołali konferencję, by wyjaśnić to, z czym sam Nawrocki ma problemy. - Karol Nawrocki w 2017 r. odkupił mieszkanie od Jerzego Ż., nie ma pomiędzy nimi żadnej umowy o przejęciu opieki nad mężczyzną - stwierdził podczas konferencji prasowej 6 maja, cytując przy okazji akt notarialny.
Czarnek przytoczył następnie testament mężczyzny, który został spisany przez niego w 2021 r.: "Przekazuję mój dobytek w drodze testamentu Karolowi Nawrockiemu. Zaznaczam, że wydziedziczam swoją żonę i dzieci z racji braku kontaktu z wydziedziczonymi przez trzydzieści lat".
- Nawrocki wezwany przez komisję. Chodzi o przejęte mieszkanie
- Biejat składa zawiadomienie ws. Nawrockiego. "Pan Jerzy został oszukany"
- W żadnym dokumencie urzędowym nie ma mowy o jakiejkolwiek darowiźnie, nie ma jakiegokolwiek zobowiązania do opieki i nie ma żadnej mowy o tym, że mieszkanie jest nabyte z powodu przejęcia opieki nad panem Jerzym Ż. - powiedział Czarnek, odnosząc się do publikacji Onetu o umowie dożywocia. Jak dodał, w księgach wieczystych widnieje umowa sprzedaży mieszkania oraz akt notarialny z 6 marca 2017 roku, które potwierdzają, że Jerzy Ż. sprzedał Nawrockiemu i jego żonie mieszkanie za 120 tys. zł.
REKLAMA
Jednocześnie Czarnek zaznaczył, że Nawrocki spotykał się z mężczyzną regularnie od 2008 r. i pomagał mu w jego bardzo trudnej sytuacji życiowej, "w chorobie i w słabościach".
Opiekunka: Nawrocki nie interesował się panem Jerzym
Zupełnie inną wersję przedstawia opiekunka Anna Kanigowska. To ona z ramienia pomocy społecznej zajmowała się seniorem od wiosny 2022 do wiosny 2023 roku. - Pan Jerzy żył wyłącznie dzięki pomocy państwa - przekonuje kobieta i dodaje, że czasem sama przynosiła mu jedzenie i opłacała rachunki za prąd. Jak relacjonuje, odwiedzała swojego podopiecznego codziennie, 7 dni w tygodniu, także w święta. - W życiu pana Nawrockiego nie spotkałam. Mogę to powiedzieć z pełnym przekonaniem — pan Nawrocki zupełnie nie interesował się panem Jerzym, jego sytuacją życiową i jego stanem zdrowia - powiedziała w rozmowie z Onetem.
- Nawrocki miał się nim opiekować. Ujawniono, w jakich warunkach żył pan Jerzy
- Sprawa mieszkań Nawrockiego. "Sam się wystawił, tu nie potrzeba Jamesa Bonda"
Kobieta wskazała, że przypadkiem znalazła odręcznie napisane oświadczenie Karola Nawrockiego i jego żony, że pan Jerzy przekazuje im mieszkanie w zamian za opiekę i pomoc. Z jej opowieści wynika, że mężczyzna, który miał początki zespołu otępiennego, nie był świadomy, że nie jest właścicielem mieszkania. Nawrocki deprecjonuje jej opowieść, wskazując, że jest politycznie zaangażowana.
REKLAMA
120 tys. za mieszkanie, ale w ratach
Kolejne nieścisłości w historii o panu Jerzym i jego mieszkaniu wypłynęły po wywiadzie Karola Nawrockiego w programie Rymanowski Live. Tam Nawrocki tłumaczył, że mieszkanie kupił od pana Jerzego za 120 tys. zł, a należność spłacał w ratach rozłożonych na 14 lat. - Przekazanie całej kwoty 120 tys. zł wówczas panu Jerzemu Ż. byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia. To jest rzecz prawnie właściwa, przekonywali mnie o tym prawnicy - wyjaśnił Nawrocki. Dodał, że inwestował już środki przed podpisaniem umowy przedwstępnej. Odrzucił jednak propozycję pokazania przelewów potwierdzających wpłaty.
- Niezależnie od tego, czy się opiekowałem panem Jerzym, jak się nim opiekowałem, czy się nie opiekowałem, to mieszkanie, o którym mówimy, nabyłem legalnie, przekazując panu Ż. zgodnie z umową kupna-sprzedaży konkretne środki finansowe na przestrzeni 14 lat - podkreślił kandydat PiS na prezydenta.
Poświadczenie nieprawdy u notariusza?
Właśnie na tę deklarację uwagę zwrócił Sławomir Mentzen i wskazał, że w akcie notarialnym Nawrocki potwierdził przekazania 120 tys. zł. "Nawrocki u Rymanowskiego przyznał, że nie zapłacił za mieszkanie Jerzemu Ż. i oszukał notariusza twierdząc, że już mu za nie zapłacił" - analizuje sytuację Mentzen, którego kancelaria zajmuje się doradztwem prawno-podatkowym.
Kolejna wątpliwość dotyczy testamentu, czyli odręcznie spisanego stwierdzenia, że Jerzy Ż. przekazuje swój dobytek Nawrockiemu. Pismo datowane jest na październik 2011 roku. Tymczasem Nawrocki w rozmowie z Rymanowskim stwierdza, że w grudniu tamtego roku mężczyzna pisał do niego z prośbą o pomoc finansową i "nie ma jeszcze mieszkania, transakcji i konkretnych naszych działań".
REKLAMA
Kawalerka Nawrockiego. O co tu chodzi?
Z każdym krokiem, który powinien przybliżać do wyjaśnienia tej sprawy jest więcej pytań niż odpowiedzi. Najpierw Nawrocki miał pomagać mężczyźnie, z czasem się okazało, że nie miał na to czasu. Mieszkanie miało być formą podziękowania za świadczoną pomoc, ale potem dowiadujemy się, że Nawrocki zapłacił cenę rynkową 120 tys. zł, co jest potwierdzone w akcie notarialnym. Tylko, że nie zapłacił, bo przekazywał przez kilka lat w ratach, ale nie pokaże dowodów na to. A w ogóle nabył w 2017 roku mieszkanie, które miał zapisane w testamencie z 2011 roku, na wykup którego dał pieniądze. I kupił to mieszkanie za gotówkę, z lokatorem i ponosił koszty jego utrzymania. Dobre serce i troska? Być może. Ale dlaczego w takim razie nie wiedział, że człowiek od roku jest w DPS? I to Gdańsk płaci za pobyt pana Jerzego w ośrodku.
- Sprawa mieszkania Nawrockiego. Dr Ramiączek: poważny kryzys wizerunkowy
- Tusk reaguje po aferze z Nawrockim. Zwrócił się do ministrów
Źródło: Polskie Radio/fc
REKLAMA