Sebastian M. w szokującym nagraniu na kanale Stonogi. Tłumaczy sprawę wypadku
Oczekujący na ekstradycję do Polski i podejrzany o spowodowanie wypadku na A1, w wyniku którego w aucie osobowym spłonęła trzyosobowa rodzina, Sebastian M. po raz pierwszy wystąpił publicznie. W nagraniu, które pojawiło się na YouTube, pojawiają się absurdalne tłumaczenia, próby podważenia dowodów w sprawie i zrzucenia z siebie odpowiedzialności za tragedię.
2025-05-21, 10:24
Sebastian M. nie został zatrzymany w ZEA. Policja czekaj na informacje
Jak przekazała we wtorek Komenda Główna Policji, Sebastian M., podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie był w dyspozycji tamtejszych organów ścigania. Obecnie polskie służby oczekują na "informację przedstawiciela ZEA o zatrzymaniu Sebastiana M."
Teraz ukrywający się w Dubaju przed polskim wymiarem sprawiedliwości mężczyzna po raz pierwszy wystąpił publicznie, wypowiadając się na kanale Zbigniewa Stonogi w serwisie YouTube. Nagranie pojawiło się niedługo po tym, jak jego ekstradycja do Polski została przesądzona.
Ekstradycja Sebastiana M. do Polski
Przypomnijmy bowiem, że polska prokuratura w ramach procedury ekstradycyjnej wnioskowała o wydanie Sebastiana M. do Polski. W styczniu Sąd Apelacyjny w Dubaju, orzekając jako sąd pierwszej instancji, stwierdził "nieprawomocnie prawną dopuszczalność ekstradycji Sebastian M. do Polski". Orzeczenie to zostało w lutym zaskarżone przez mężczyznę, a na początku maja Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich ostatecznie uznał ekstradycję za dopuszczalną.
Sebastian M. od półtora roku przebywa w Dubaju, dokąd wyjechał we wrześniu 2023 roku, tuż po spowodowaniu tragicznego wypadku na autostradzie A1. W zderzeniu z prowadzonym przez niego bmw zginęli rodzice oraz ich pięcioletni syn podróżujący samochodem marki Kia. Auto stanęło w płomieniach. Według ustaleń śledczych Sebastian M. poruszał się z prędkością przekraczającą 200 km/h.
REKLAMA
Sprawca tragedii na A1 wystąpił na kanale Zbigniewa Stonogi
Na nagraniu, które opublikowano na kanale Zbigniewa Stonogi, możemy usłyszeć wyjątkowo groteskowe wyjaśnienia i próbę podważenia dowodów w jego sprawie, a przede wszystkim - występowanie w roli ofiary wypadku, który sam spowodował. "Nie wiadomo, kiedy zostało to nagrane. Na pewno nie później niż w marcu tego roku. Wydaje się jednak, że rozmowę zarejestrowano przed ostateczną decyzją o ekstradycji i czekała na opublikowanie aż do tej pory. Prawdopodobnie dlatego, że nie jest to rozmowa dziennikarska, nie padają w niej trudne pytania, a M. może po prostu swobodnie przedstawić swoją wersję wydarzeń" - komentuje w swoim artykule Łukasz Zboralski z Onetu.
"Twierdzi, że to on był ofiarą, a nie sprawcą wypadku"
Z nagrania można też wywnioskować, że podejrzany o spowodowanie śmierci trzyosobowej rodziny czyta wcześniej przygotowany tekst. "W rozmowie M. próbuje siebie przedstawić jako ofiarę. I to podwójną. Po pierwsze twierdzi, że to on był ofiarą, a nie sprawcą wypadku" - komentuje serwis Onet.
- Samochód marki Kia na pustej, trzypasmowej autostradzie zajechał mi drogę. Ze skrajnie prawego pasa wjechał na lewy pas, którym się poruszałem - twierdził M. na nagraniu. Dodatkowo usiłuje przekonywać, że nie jechał z prędkością przekraczającą 200 km/h, a maksymalnie 160-170 km/h. Przypomnijmy, że ustalenia organów ścigania w tej sprawie skrajnie temu przeczą, nie mówiąc już o relacji świadka zdarzenia. Dodajmy również, że w sprawie wzięto pod uwagę odczyt z tzw. czarnej skrzynki z bmw, która mogła pomóc w ustaleniu, że Sebastian M. jechał z prędkością nie mniejszą niż 253 km/h.
W nagraniu na kanale Stonogi Sebastian M. nie tylko usiłuje podważyć ustalenia biegłych i prokuratury, ale też sugeruje, że w modelu BMW, którym wtedy jechał, rzekomo miały być zgłaszane "nieprawidłowości" odczytów tzw. czarnych skrzynek.
REKLAMA
Relacja świadka i nagranie
Dodajmy, że w sieci można znaleźć nagranie z kamery samochodu, który w chwili zdarzenia jechał w przeciwnym kierunku. "Rodzina Patryka, Martyny oraz 5-letniego Oliwiera poszukuje prawdy. Może ktoś jechał 16 września autostradą A1, około godziny 19 i zwrócił uwagę na zachowanie kierowcy BMW" - napisano na profilu. "Jedyny świadek zdarzenia potwierdza, że chwilę przed wypadkiem zwróciła jego uwagę ogromna prędkość kierowcy bmw, mimo że takich rzeczy normalnie się nie dostrzega, gdy ktoś jedzie po przeciwnej stronie. Widział błyskanie długimi światłami oraz włączony kierunkowskaz w Kii" - można przeczytać na profilu "bandyci drogowi" we wpisie z 2023 r., zawierającym wspomniane nagranie.
- Sprawca wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina, bez listu żelaznego. Wniosek obrony oddalony przez sąd
- Tragedia na A1. Sebastian M. wyszedł z aresztu w Dubaju. Jest reakcja adwokata
Zdaniem M. Polska miała też naruszyć prawo, wystawiając za nim czerwoną notę Interpolu, czyli międzynarodowy list gończy. Opowiadał również, że zarzuty wobec niego miały być "zmanipulowane", a strona polska - wysyłając do ZEA informację o spowodowaniu przez niego katastrofy w ruchu lądowym - miała "spóźnić się z terminem".
Zachowanie policjantów po wypadku. "Nie stwierdzono uchybień"
Sebastian M., oprócz robienia z siebie ofiary wypadku stwierdził też, że tuż po wypadku został zabrany do samochodu grupy policjantów, którzy mieli - według niego - jeździć z nim dwie godziny m.in. do Bełchatowa i Piotrkowa Trybunalskiego. Przekonywał, że był wożony tak długo, aby pobrać krew do badań na pogotowiu. Utrzymywał, że dopiero po dwóch godzinach "udało się znaleźć zestaw do pobrania krwi".
REKLAMA
"Ta historia brzmi groteskowo" - komentuje autor artykułu na łamach Onetu. Tutaj należy stanowczo podkreślić, że katowicka prokuratura dwukrotnie pochylała się nad kwestią zachowania piotrkowskich policjantów i prokuratorów wobec M. tuż po wypadku, który spowodował. "Nie stwierdzono jakichkolwiek uchybień mogących wpłynąć negatywnie na postępowanie w sprawie wypadku drogowego. Nie potwierdziły się również doniesienia medialne o naciskach czy koligacjach rodzinnych" - przekazała wówczas prokuratura z Katowic.
Prokuratura: konkretny sprawca popełnił przestępstwo
Jak wówczas podkreślała w rozmowie z PAP Izabela Knapik z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Katowicach, kluczowe dla postawienia zarzutów Sebastianowi M. było odczytanie danych z rejestratora zdarzeń drogowych w pojeździe. Czynności tej dokonał biegły na zlecenie prokuratora z prokuratury rejonowej wydane jeszcze przed formalnym przejęciem sprawy przez prokuraturę okręgową. - To pozwoliło stwierdzić, że istnieje dostateczne podejrzenie, iż konkretny sprawca popełnił przestępstwo - mówiła.
W mediach pojawiały się wątpliwości co do długości trwania czynności i późnego sformułowania zarzutów. Prokuratura odpiera te zarzuty, podkreślając, że kluczowe dowody zebrano w 11 dni. - Dopiero wzbogacenie materiału dowodowego, w tym wynikającego z przesłuchania świadków, o odczytane przez biegłego dane z rejestratora zdarzeń drogowych w pamięci pojazdu i ustalenie, z jaką prędkością poruszał się pojazd BMW w chwili wypadku, pozwoliły na przedstawienie zarzutów Sebastianowi M. - zaznaczyła Knapik. Postanowienia o umorzeniu obu postępowań były prawomocne.
Tragedia na A1. Rodzice i 5-letni syn spłonęli w aucie po zderzeniu z bmw
Do opisywanego wyżej wypadku doszło dokładnie we wrześniu 2023 r. w Sierosławiu niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. W samochodzie marki Kia zginęli rodzice i ich pięcioletni syn. Za kierownicą bmw siedział Sebastian M. Po wypadku mężczyzna uciekł z Europy. Na polecenie ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry wydano za nim list gończy. M. był też poszukiwany na podstawie czerwonej noty Interpolu. Policja w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wspierana przez polską Specjalną Grupę Poszukiwawczą zatrzymała go w Dubaju. Został wypuszczony z aresztu za kaucją i według doniesień mediów otrzymał tzw. złotą wizę, dającą mu status rezydenta.
REKLAMA
Polska prokuratura, w ramach procedury ekstradycyjnej, wnioskowała o wydanie Sebastiana M. do Polski. W styczniu Sąd Apelacyjny w Dubaju, orzekając jako sąd pierwszej instancji, stwierdził "nieprawomocnie prawną dopuszczalność ekstradycji Sebastian M. do Polski". Orzeczenie to zostało w lutym zaskarżone przez mężczyznę, a na początku maja Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich ostatecznie uznał ekstradycję za dopuszczalną.
Źródła: Youtube/PolskieRadio24/PAP/policja/Onet.pl/X.com/hjzrmb/k
REKLAMA