Wyłączą GPS na Litwie? Wojskowy o ruchach Rosji w Królewcu

- Należy pilnie obserwować obwód królewiecki. Rosja ma "kulejącą" logistykę i dlatego już dziś gromadzi tam zasoby na wypadek nowej agresji. Robi to intensywnie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl płk Serhij Hrabski. Zastrzega, że na razie ukraiński opór jest tak zacięty, że Rosja nie może otwierać nowych frontów. Skupia się na Ukrainie, na głównym kierunku ataków utworzyła zgrupowanie 110 tysięcy żołnierzy.

2025-07-13, 13:46

Wyłączą GPS na Litwie? Wojskowy o ruchach Rosji w Królewcu
Ćwiczenia wojskowe w obwodzie królewieckim w sierpniu 2022 roku. Foto: HANDOUT/AFP/East News

Ukraina robi wszystko, co możliwe, by nie było wojny na drugim froncie

Siły Litwy i Polski w okolicy obwodu królewieckiego nie są duże. Do tego - pamiętajmy - wojsk nie musi być tam dużo, jeśli np. jeden specjalista z anteną może wyłączyć łączność GPS na całej Litwie - ostrzega ukraiński pułkownik rezerwy Serhij Hrabski.

Jak mówi wojskowy portalowi PolskieRadio24.pl, Ukraina robi wszystko, co możliwe, aby nie dopuścić do przełamania frontu. To chroni państwa NATO.

-  Ukraina trwa zaciekłym oporze, co prowadzi do tego, że co miesiąc znikają nawet dwie rosyjskie dywizje.  Rosja nie ma możliwości stworzenia tak dużego zagrożenia, jakie chciałaby stworzyć, na kierunku kaliningradzkim i na kierunku białoruskim - mówi wojskowy portalowi PolskieRadio24.pl

Zaznacza, że to od odporności wojsk Ukrainy i intensywności walk zależy, ile czasu Polska będzie miała na przygotowanie się do ewentualnego odparcia rosyjskiej agresji. W związku z zaciekłą obroną Ukrainy, w tych miesiącach Rosja nie będzie w stanie zaatakować innych obszarów - uważa pułkownik.

Jak tłumaczy wojskowy, Rosjanie obecnie nie mają wystarczających zasobów, aby napierać jednocześnie na kierunkach ukraińskich i bałtyckim. Rosja w tym momencie nie jest w stanie prowadzić dwóch wojen równolegle. - Dlatego mówimy, że sytuacja zależy od wojny w Ukrainie - zauważa płk Hrabski.

Jak wygląda sytuacja na froncie? Jest jeden główny kierunkek, reszta - odwracanie uwagi

Sytuacja na froncie jest teraz niezwykle trudna. Rosja wciąż napiera, naciska na linię Pokrowsk, Konstantyniwka, Czasiw Jar. Sytuacja w rejonie Czasiw Jaru jest bardzo trudna - relacjonuje nam wojskowy.

Dodaje, że wojska ukraińskie zostaną najpewniej zmuszone do odstąpienia od tego, co nazywano wcześniej wąwozem Czasiw Jar.

Dlaczego? - Tam mamy do czynienia z wyczerpywaniem się systemów obronnych. O Czasiw Jarze mówimy już od ponad piętnastu miesięcy. Przez piętnaście miesięcy spadało tam wszystko wszystko, co tylko mogło: kierowane bomby lotnicze, rakiety, miny, pociski. Do tego jest to teren mocno zanieczyszczony, w związku z intensywnym użyciem tak dużej ilości broni.  Nie da się po prostu utrzymywać pozycji obronnych tam, gdzie samo przebywanie jest niebezpieczne. Dodatkowo wróg bardzo mocno napiera na tym kierunku - wyjaśnia pułkownik.

Wycofanie się z Czasiw Jaru skomplikuje sytuację na linii frontu, uczyni ją bardzo trudną - przewiduje. Pułkownik zaznacza, że na niewielkim odcinku frontu, na kierunku pokrowskim, nieprzyjaciel skoncentrował 110 tysięcy żołnierzy. To jest tak naprawdę dziesięć dywizji. - Jest to niezwykle duże zagęszczenie wojsk. Trzeba mieć odpowiednie zasoby, aby odeprzeć te ataki - podkreśla.

Jak dodaje, jednocześnie Rosja robi wszystko, co możliwe, aby uderzać również na inne obszary frontu, a w konsekwencji Ukraina nie może sobie pozwolić na przemieszczanie jednostek z nieaktywnych obszarów frontu do tych najbardziej ostrzeliwanych. - Rosja stara się stworzyć wyobrażenie tego, że wywiera presję na wszystkich kierunkach- podsumowuje.

Pułkownik Hrabski nie spodziewa się dużych zmian na froncie, choć lato będzie gorące. Nie wyklucza ataków na obwód dniepropetrowski. Jednak na razie Rosja napiera głównie w obwodzie donieckim. Reszta to odwracanie uwagi.

Dlaczego sytuacja pod Czasiw Jarem skomplikuje sytuację?

- Przez Czasiw Jar prowadzi droga w kierunku Konstantyniwki i dalej do Pokrowska, a następnie do Pawłihradu. A przejęcie kontroli nad całą autostradą tego kierunku logistycznego, pozwoli Rosji zdobyć w nim przyczółek, umocnić się w nim. I ułatwi dalsze posuwanie się na froncie, albo w kierunku obwodu dniepropietrowskiego, albo w kierunku Słowiańska lub Kramatorska - mówi pułkownik.

- Jednak głównym zadaniem strategicznym wroga jest zajęcie całego obwodu donieckiego. By je zrealizować, Rosjanie skoncentrowali tam tak  dużą liczbę wojsk na tym kierunku i nadal prowadzą tam działania - zaznacza.

- Dlatego mówimy o tym, że wróg będzie nadal napierał na tym kierunku. I jest dla nas teraz niezwykle ważne, aby utrzymać tę lokalizację tak długo, jak to możliwe, aby utrzymać ją pod naszą kontrolą, aby móc zapobiec przebiciu się wroga - mówi.

Dlaczego Rosja gromadzi sprzęt w obwodzie królewieckim?

Wojskowy wskazuje, że Rosja nadal gromadzi sprzęt wojskowy w obwodzie królewieckim. -  Rosja ma bardzo słabą logistykę i nie jest w stanie, dynamicznie wpływać na sytuację. W związku z tym, planując jakieś operacje, Rosjanie wolą zapewnić sobie wcześniej dużą ilość zasobów - wyjaśnia. Dodaje, że także Krym wykorzystywano przez lata do gromadzenia broni, sprzętu wojskowego, amunicji i innych zasobów.

Wojskowy zauważą, że obwód królewiecki był bazą wojskową za czasów niemieckich i są tam dobre warunki do rozmieszczania dodatkowych magazynów składów broni i sprzętu wojskowego.

- Do tego Rosja wykorzystuje Kaliningrad jako przyczółek do rozmieszczania systemów walki elektronicznej. Dlatego też należy wziąć pod uwagę , do czego Rosja może być zdolna w zakresie tłumienia sygnałów. Jest to bardzo trudne do wykrycia, ponieważ ta wojna jest bardzo cicha, nie można jej zobaczyć. Można nie dostrzec dodatkowych anten, a uderzenie może być straszne - uważa wojskowy.

Celami potencjalnej operacji, jak mówi, byłyby korytarz suwalski i Litwa. Jak przyznaje, Rosjan w obwodzie królewieckim może i nie jest tak zbyt dużo, ale trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy dużo tam jest wojsk Polski i Litwy. A nie jest.

- Jeśli mam 30 tysięcy ludzi, dwie dywizje, a Rosjanie 40 tysięcy - to nie dużo. Ale jeśli ktoś tam miałby 5 tysięcy ludzi - to 40 tysięcy to bardzo dużo - tłumaczy.

- Tak samo: nie da się ocenić skuteczności rosyjskiego systemu walki elektronicznej, jeśli nie wiemy, co można mu przeciwstawić.  Nie słuchałbym tych ludzi, którzy mówią, że Rosja nie ma tam zbyt wielu żołnierzy i oni tam nic nie znaczą. Jeden specjalista, który włącza taki system walki elektronicznej, który może stłumić łączność komórkową na Litwie i części Polski to już bardzo dużo - wskazuje.

Zaznacza, że jeśli Rosja ma plany co do Bałtyku. Jak mówi, jeśli Moskwa zdobędzie np. Gotlandię wyspę na Morzu Bałtyckim, ta wyspa wówczas może zmienić się w "bazę piracką" floty Rosji. Dlatego obwód kalinigradzki jest ważny dla Rosji, dla kierunku na przesmyk suwalski, przy współpracy z Białorusią - mówi wojskowy. W jego ocenie Rosjanie już robią wstępne przygotowania na poczet przyszłych planów. I o by nie mieli możliwości ich realizować.

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/agkm

Polecane

Wróć do strony głównej