"Broń dalekiego zasięgu jest kluczem". Wojskowy ma pięć rad dla Polski

- Rozumiejąc, co dzieje się w Ukrainie, Polska powinna rozwijać broń dalekiego zasięgu - mówi portalowi PolskieRadio24.pl pułkownik Serhij Hrabski. Wskazuje na pięć obszarów, które w jego ocenie są kluczowe dla zwycięstwa Ukrainy nad Rosją. Ma też rady dla Polski.

2025-07-14, 21:26

"Broń dalekiego zasięgu jest kluczem". Wojskowy ma pięć rad dla Polski
Co trzeba zrobić, by pokonać Rosję? Ukraiński wojskowy mówi o pięciu kluczach do zwycięstwa. Foto: Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych

"Polska powinna mieć siły uderzeniowe dalekiego zasięgu"

Zapiekły opór Ukrainy kupuje Polsce cenny czas - mówi portalowi PolskieRado24.pl pułkownik rezerwy Serhij Hrabski. Jego zdaniem do ataku Rosji na państwo NATO zapewne nie dojdzie w tych miesiącach, czy nawet do końca roku, bo rosyjskie siły są związane na ukraińskim froncie. Zastrzega, że są też inne prognozy. Podkreśla, że tak czy inaczej nie można się relaksować i trzeba wykorzystać czas na przygotowania do ewentualnej napaści. Tak, by Rosja nie ośmieliła się atakować.

Broń dalekiego zasięgu: nie chodzi o to, by uchylać się od strzał

Patrząc na to, co dzieje się w Ukrainie, Polska powinna rozwijać broń dalekiego zasięgu, mówi nam pułkownik Serhij Hrabski. - To bardzo ważna lekcja, którą trzeba wyciągnąć z tego, co dzieje się na terytorium Ukrainy. I ta lekcja brzmi mniej więcej tak: "Musisz zabijać łuczników, a nie uchylać się od strzał". Co to oznacza? Że nikt nigdy nie wygrał wojny w obronie - podkreśla pułkownik. 

Zaznacza, że chodzi o użycie sił i środków dalekiego zasięgu, które pozwalają na niszczenie dronów lub rakiet Rosji w rejonach startów. - To jest kluczowe zadanie dla sił obronnych Ukrainy i może być w przyszłości wyzwaniem dla sił innych państw, w tym nie daj Boże Polski - zaznacza Serhij Hrabski.

-  Dlatego teraz, jeśli można coś radzić Polsce, należy skupić się na stworzeniu potężnego lotnictwa oraz na rozmieszczeniu sił i środków dalekiego zasięgu, które pozwalają szybko uderzać w cele na odległość od tysiąca do półtora tysiąca kilometrów - wskazuje pułkownik Serhij Hrabski. 

Jak mówi nam, chodzi mu raczej o pociski balistyczne, które mogą trafić w oddalone o tysiące kilometrów cele, wyrzutnie. - Nawet pociski manewrujące nie będą w stanie tu pomóc. Dlatego, że czas lotu pocisku manewrującego jest na tyle długi, że wróg zdąży zareagować i usunąć z rejonu atakowanego swoją broń uderzeniową. A to jest bardzo ważne, bo pogoń za każdym dronem, za każdym pociskiem jest bardzo droga - dodaje.

To trzeba wiedzieć: na świecie brakuje pocisków, także do Patriotów

Pułkownik Hrabski ocenia, że w obecnych warunkach nie wystarczą nawet najlepsze wyrzutnie. Choć oczywiście trzeba je mieć. Dlatego trzeba myśleć też np. o tarczy antydronowej, czyli o tym, jak bronić się przed setkami dronów. I trzeba budować wielowarstwową obronę powietrzną. - Nie możemy mówić tylko o obronie powietrznej, ale musimy przygotować uderzenia wyprzedzające. Dlaczego? Ponieważ dzisiaj produkuje się tylko około 900 pocisków dla Patriotów rocznie (chodzi o typy PAC-2 i PAC-3). Na zestrzelenie jednego celu powietrznego zużywa się średnio dwa pociski. A miesięcznie na Ukrainę wystrzeliwanych jest 200 pocisków poza dronami. To znaczy, jeśli zneutralizujemy nawet połowę z tych pocisków z pomocą Patriotów, to dojdzie do sytuacji, że te 900 rakiet zużylibyśmy w ciągu 4 miesięcy - tłumaczy wojskowy. I zaznacza, że przy obecnym tempie produkcji, zasoby pocisków mogą wyczerpać się bardzo szybko w stosunku do potrzeb.

Jak czytamy w prasie branżowej, dopiero w zeszłym roku, w listopadzie, koncern Lockeed Martin zapowiedział zwiększenie produkcji pocisków PAC-3 MSE do wyrzutni Patriot do 650 rocznie - i to dopiero w 2027 roku. W grudniu 2024 roku, jak pisał portal Defense News, koncern był zdolny produkować ich 500 rocznie na linii produkcyjnej w Camden w stanie Arkansas. Co do produkcji PAC-2 GEM- T - mówi się o 200 na rok. Zamówienia na 1000 pocisków PAC-2 GEM-T złożyły wspólnie w zeszłym roku Niemcy, Rumunia, Francja, Hiszpania, w firmie  COMLOG, joint venture między MBDA Germany a amerykańską firmą RTX (dawniej Raytheon Technologies). To jednak dopiero zamówienia, a nie podano harmonogramu. Niektóre państwa, a zwłaszcza USA, posiadają zapasy pocisków. Wiadomo, iż armia USA uznała tego lata, że potrzebuje docelowo 13 tysięcy pocisków typu PAC-3, a nie około 3-4 tysięcy, jak szacowano wcześniej.

- Ważne jest stworzenie wielowarstwowego systemu obrony powietrznej, który obejmuje różne siły i środki - ocenia wojskowy. -  Jeśli Polska naprawdę chce osiągnąć istotne rezultaty w tym zakresie, idealnie byłoby, aby polscy specjaliści już byli przy pozycjach bojowych ukraińskich sił obronnych, by obserwować, przygotowywać się oraz już się szkolić. Chodzi o to, by nie doszło do straszliwych, krwawych strat na terenie Polski - mówi pułkownik.

Jak osiągnąć zwycięstwo? Co potrzebne jest Ukrainie i państwom NATO?

Jak obecnie należy pomóc Ukrainie, by zwyciężyła Rosję, obroniła swoje tereny? Czy stratedzy myślą jeszcze o tej wojnie w ten sposób? -  Opierając się na założeniu, że wojny obronnej nie da się wygrać, a Ukraina nie ma wystarczających rezerw ludzkich, aby zrównoważyć rosyjskie, musimy użyć potężniejszej, skuteczniejszej, precyzyjnej, zwrotniejszej broni - mówi pułkownik w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.

- Ukraina musi wzmocnić komponent pancerny, wprowadzać więcej pojazdów opancerzonych na pole bitwy. By chronić pozycje, potrzebujemy dronów. Drony - to jednak głównie nasza produkcja, bo nikt nie ma lepszego doświadczenia w obsłudze i użytkowaniu bezzałogowców wszystkich typów niż Ukraina. Niedawno przeprowadzono kolejną fenomenalną operację, kiedy same drony, tylko systemy robotyczne, przechwyciły żołnierzy wroga i punkt obronny bez udziału ludzi. To osiągnięcie 3. Brygady Szturmowej. Z perspektywy Ukrainy byłoby dobrze, gdyby wojna zyskała zdalny, bezkontaktowy charakter z przewagą systemów bezzałogowych. A mówimy o systemach bezzałogowców powietrznych, lądowych i morskich - wskazuje wojskowy, dodając, że to rozwiązania dobre w tzw. defensywie.

- A jeżeli mówimy o ofensywie, to jest coś bardzo ważnego dla wszystkich państw, które znajdują się w potencjalnej lub bezpośredniej strefie zniszczeń lub starć bojowych z Rosjanami. To ważne dla Ukrainy, ale także dla Polski, państw bałtyckich. Trzeba rozwijać lotnictwo, co pozwoli na manewrowanie operacjami w głąb terytorium wroga, zadawanie błyskawicznych, "sztyletowych" ciosów np. w wyrzutnie pocisków Rosji. Tylko lotnictwo może zapewnić realizację tych zadań. Dlatego z zadowoleniem przyjmujemy inicjatywę Republiki Czeskiej, która podjęła się kształcenia ukraińskich pilotów na własny koszt - mówi pułkownik Hrabski.

- Polska, wiem na pewno, ma duże doświadczenie w użyciu lotnictwa. A zatem polski przemysł zbrojeniowy może już teraz zadbać o to, jak zwiększyć produkcję i o tworzenie takiej powietrznej grupy manewrującej. Chodzi też o takie lekkie lotnictwo, "komarze". Wyobraźmy sobie przecież, że jeden kurs  samolotu może zniszczyć całą kolumnę czołgów - tak ocenia pułkownik.

Dodaje, że ważna jest także produkcja min, by zatrzymać rosyjskie szturmy piechoty. - Miny są niezwykle ważne. Może niestety być tak, iż Polska będzie musiała poświęcić część swojego terytorium przygranicznego, zamieniając go w pole minowe  - tłumaczy wojskowy. Dodaje, że to pozwoliłoby opóźnić natarcie wojsk rosyjskich w przypadku agresji militarnej.

Jak mówi, pewne zadania są obecnie wspólne i dla Ukrainy, i dla Polski. - Po pierwsze - chodzi o wzmocnienie obrony powietrznej. Po drugie ważna jest rozbudowa środków manewrowania uderzeniowego, czyli wzmocnienie komponentów pojazdów opancerzonych oraz lotnictwa. Po trzecie trzeba skupić się zarówno na samolotach, jak i śmigłowcach. Po czwarte, ważne jest stworzenie ciągłej zapory, strefy inżynieryjnej, fortyfikacyjnej i zapór minowych wzdłuż granicy - podsumowuje Hrabski.

- To musi być zrobione w Ukrainie, a w Polsce trzeba to zacząć robić już teraz. Bo to wszystko wymaga bardzo długiej, żmudnej pracy, wysiłku, bardzo dużych wydatków. Ale to właśnie państwo musi zrobić w imię własnego bezpieczeństwa - podkreśla pułkownik. - Oczywiście, na razie wojska ukraińskie mają fenomenalne wyniki, będąc w mniejszości, odpierają napór wroga, nie dają mu możliwości przeciskania się przez front, przełamywania naszych pozycji. Ale pamiętajmy, strzeżonego Pan Bóg strzeże - podkreśla wojskowy.

- Pamiętajmy o tym. Tym bardziej, że każdy dzień obrony Ukrainy, daje Polsce, daje państwom bałtyckim, dodatkowy czas na przygotowania. Trzeba się dobrze przygotować. Trzeba to zrobić - mówi pułkownik.

Czytaj także:

 
Źródło: PolskieRadio24.pl/Agnieszka Kamińska

Polecane

Wróć do strony głównej