Szef armii Francji mówił o "utracie dzieci" w imię wojny. Politycy żądają dymisji

Politycy we Francji krytykują szefa sztabu generalnego tamtejszej armii za słowa o gotowości do wojny. Gen. Fabien Mandon, odnosząc się do konieczności odstraszania Rosji, zasugerował, że kraj musi być gotowy na "utratę swoich dzieci" i trudności ekonomiczne, by stawić czoła Moskwie. Jego wypowiedź wywołała nad Sekwaną falę krytyki.

2025-11-20, 12:35

Szef armii Francji mówił o "utracie dzieci" w imię wojny. Politycy żądają dymisji
Szef francuskiej armii wezwał do gotowości do wyrzeczeń z powodu wojny. Foto: LUDOVIC MARIN/AFP/East News

Francuski szef sztabu o gotowości do wojny. "To, czego nam brakuje, to siła ducha"

Wypowiadając się podczas otwarcia kongresu merów, generał Fabien Mandon stwierdził, że Francji brakuje siły ducha, by odstraszyć Moskwę przed atakiem na europejskich sojuszników, który - według jego informacji - może nastąpić w okolicach 2030 roku. - Mamy całą wiedzę, całą siłę gospodarczą i demograficzną, by odstraszać reżim w Moskwie. To, czego nam brakuje to siła ducha, by zaakceptować cierpienie na rzecz ochrony tego, kim jesteśmy - powiedział generał.

- Jeśli nasz kraj zacznie słabnąć, bo nie jest gotów pogodzić się z utratą swoich dzieci albo z trudnościami gospodarczymi wynikającymi z tego, że priorytetem stanie się produkcja obronna, to moim zdaniem znajdziemy się w sytuacji zagrożenia - ostrzegł dowódca francuskiej armii. Przekonywał też merów, że powinni mówić o tym w podległych im miejscowościach.

Mandon powiedział także, że armia francuska powinna być przygotowana na "szok" w ciągu trzech-czterech lat, który byłby rodzajem "testu". Być może ten test już istnieje w formach hybrydowych, ale w przyszłości może być to coś "gwałtowniejszego" - ocenił.

Burza po słowach szefa francuskiej armii. Politycy od prawa do lewa grzmią i wzywają do dymisji

Słowa o gotowości kraju do "utraty swych dzieci" wywołały sprzeciw polityków, zwłaszcza po lewej stronie francuskiej sceny politycznej. - Całkowity brak zgody - tak słowa generała skomentował lider radykalnej lewicy Jean-Luc Mélechon. Dodał, że jego zdaniem nie jest rolą szefa sztabu zachęcanie merów do "przygotowań wojennych, o których nikt nie decydował". 

Segolene Royal, była kandydatka Partii Socjalistycznej (PS) na urząd prezydenta, oświadczyła, że słowa szefa sztabu "powiększą lęk wśród młodzieży" i "zdestabilizują gospodarkę francuską". Zażądała, by prezydent Francji Emmanuel Macron wyjaśnił, czy zatwierdził te wypowiedzi, a jeśli nie, to - jej zdaniem - szef sztabu powinien ustąpić.

W obozie skrajnej prawicy wiceszef Zjednoczenia Narodowego (RN) Sebastien Chenu powiedział, że generał Mandon nie ma kompetencji do tego rodzaju wypowiedzi i były one "błędem" z jego strony. - Jeśli powiedział to, co myśli Emmanuel Macron, to sprawa jest poważna - zaznaczył w telewizji LCI Chenu.

Czytaj także: 

Źródła: Polskie Radio/PAP/mbl

Polecane

Wróć do strony głównej