Ile dni pracy wydamy na święta? Duże rozbieżności w zawodach
Niemal 9 dni roboczych potrzebują osoby zarabiające pensję minimalną, żeby zarobić na obchodzenie świąt w 2025 roku. Informatycy, którzy od lat plasują się w czubie zarobków w Polsce, na takie same zakupy wydadzą trzy dniówki.
2025-12-11, 11:05
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Średnie wydatki na organizację tegorocznych świąt wyniosą 1387 zł, co świadczy o rosnącej dyscyplinie finansowej Polaków i spadku kosztów w porównaniu do roku ubiegłego.
- Rozwarstwienie w czasie pracy potrzebnym na sfinansowanie Gwiazdki jest ogromne: od 3 dni w branży IT do ponad 6 dni w gastronomii i hotelarstwie.
- Najtrudniejszą sytuację mają osoby otrzymujące najniższe wynagrodzenie krajowe, które na świąteczny koszyk muszą pracować aż 8,5 dnia.
Przeciętny koszt przygotowania świąt – obejmujący zarówno prezenty, jak i produkty spożywcze – zamknie się według Barometru Providenta w kwocie 1387 zł. Choć suma ta jest o 66 zł niższa niż w roku poprzednim i znacznie mniejsza niż w rekordowym 2023 roku, obciążenie domowego budżetu zależy ściśle od wykonywanej profesji. Statystyczny Polak, pobierający średnią krajową (która w październiku wynosiła ok. 6373 zł netto), musi poświęcić na ten cel niemal cały tydzień roboczy, a precyzyjniej rzecz ujmując – 4,8 dnia pracy.
Na finansowym podium, z najkorzystniejszym stosunkiem zarobków do świątecznych wydatków, niezmiennie znajdują się specjaliści z szeroko pojętego sektora informacji i komunikacji. Programiści oraz inni eksperci IT, których średnie uposażenie netto przekracza 10 tys. zł, są w stanie sfinansować pełen pakiet świątecznych dóbr w zaledwie 3 dni robocze. Ich dzienna „dniówka” wynosi bowiem imponujące 463,6 zł netto, co pozwala na błyskawiczne zgromadzenie potrzebnych funduszy.
Tuż za liderami rankingu plasują się pracownicy związani z rolnictwem, leśnictwem oraz rybactwem. Przy dochodach rzędu 9135 zł na rękę, potrzebują oni jedynie 3,3 dnia, by pokryć świąteczne rachunki. Podobny komfort finansowy odczuwają górnicy – przedstawiciele sektora wydobywczego na przygotowanie świąt pracują 3,5 dnia, co jest wynikiem zbliżonym do kadr z branży energetycznej oraz specjalistów z działalności naukowej i technicznej (3,6 dnia).
📉 Cud nad Wisłą? Dlaczego Święta są tańsze?
Informacja, że wydamy o 66 zł mniej niż rok temu, może dziwić. To efekt zbiegu realnych spadków cen i zmiany strategii kupujących.
Szacowana różnica w koszyku świątecznym (vs rok temu)
Taki jest szacunek, ale jest to iluzja. Ta obniżka to efekt dwóch kluczowych i równoległych czynników.
Dwa czynniki obniżające rachunek
1. Realny spadek cen produktów
Nastąpił realny spadek cen niektórych produktów (zwłaszcza tłuszczowych i mącznych) względem szczytu drożyzny z 2023 roku.
Oznacza to, że niektóre surowce (olej, masło, mąka) faktycznie są tańsze niż w roku ubiegłym, kiedy inflacja osiągała rekordowe poziomy.
2. Zmiana strategii konsumentów
Polacy stali się "smart shopperami". Kupują mniej, rezygnują z drogich prezentów na rzecz praktycznych drobiazgów i intensywnie szukają promocji.
To nie tyle tańsze sklepy, co nasze chłodniejsze głowy i oszczędniejsze podejście obniżyły ten rachunek.
Wniosek
Obniżka wydatków o 66 zł nie oznacza, że inflacja się skończyła. Oznacza, że sami zmusiliśmy się do oszczędzania, a sprzedawcy nie byli w stanie podnieść cen tak wysoko jak rok temu.
Zupełnie inaczej wygląda rzeczywistość pracowników sektorów usługowych, gdzie wynagrodzenia są statystycznie niższe. Zatrudnieni w hotelarstwie i gastronomii, zarabiający średnio niespełna 4800 zł netto, muszą spędzić w pracy 6,3 dnia, aby ich budżet udźwignął ciężar świątecznych przygotowań. To ponad dwukrotnie dłużej niż w przypadku najlepiej opłacanych informatyków.
Jeszcze większe wyzwanie stoi przed osobami otrzymującymi ustawowe minimum. Przy stawce netto wynoszącej ok. 3605 zł, zgromadzenie kwoty 1387 zł wymaga przepracowania aż 8,5 dnia. Warto jednak odnotować pewną poprawę sytuacji tej grupy – rok temu na ten sam cel musieli oni pracować 10 dni, a dwa lata temu blisko dwa tygodnie. Mimo to, obciążenie to pozostaje znaczące i wymusza rygorystyczne planowanie wydatków.
Bieżące dane wskazują na zmianę w podejściu konsumentów do grudniowych zakupów. Zamiast zakupowego szaleństwa, Polacy stawiają na chłodną kalkulację, co potwierdza spadek średnich wydatków względem lat ubiegłych. Sytuację tę, łączącą realia rynku pracy z nastrojami konsumenckimi, w szerszym kontekście komentuje specjalista.
– Jak pokazuje listopadowy „Barometr Polskiego Rynku Pracy”, większość Polaków musi uważnie zarządzać domowym budżetem, a swobodne oszczędzanie pozostaje możliwe tylko dla co piątej osoby. Jednocześnie co trzeci badany przyznaje, że musi ograniczać wydatki. I to widać w planowanych zakupach świątecznych. Polacy nie są przesadnie rozrzutni, wręcz przeciwnie. Rok temu wydaliśmy mniej niż w 2023 i w tym roku jest podobnie. To konsekwencja niepewności, rosnących kosztów życia oraz wolniejszego tempa wzrostu wynagrodzeń - podsumował Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service i ekspert rynku pracy.
Czytaj także:
- Zakupy emerytów wyraźnie potaniały. Oszczędności poszły na "koszyk pamięci"
- Już ponad 2000 zł na samo jedzenie i chemię. Koszyk rodziny 2+2 drożeje mimo spadków cen
- Singiel drogo płaci za niezależność. 20% pensji znika w sklepie
Źródło: Personnel Service/Provident/Michał Tomaszkiewicz