Kraj Basków - gdzie futbol wygrał z terrorem
Historia baskijskiego separatyzmu to nie tylko zamachy bombowe, ale też unikalne podejście do futbolu, związane z klubem Athletic Bilbao.
2011-05-31, 22:00
Ruch wolnościowy w Kraju Basków kojarzy się zwykle z działalnością organizacji terrorystycznej - ETA (baskijskie Euskadi Ta Askatasuna - Baskonia i Wolność). Jednak nacjonalistyczne zapędy tego północnego regionu Hiszpanii łączą się też z dziejami niezwykłego klubu piłkarskiego - Athletic Club (popularnie zwanego Athletic Bilbao).
Piłkarska katedra i angielskie korzenie
Athletic powstał w 1898 roku w Bilbao, największym mieście Kraju Basków. Za swoją siedzibę obrał stadion San Mames, zwany też "Piłkarską Katedrą". Obiekt powstał w pobliżu kościoła, który ma upamiętnić jednego z pierwszych chrześcijan w tym regionie - Mammesa z Cezarei.
Z historią tego męczennika związany też jest przydomek klubu - "Los Leones" (Lwy). Jak głosi legenda - w III wieku naszej ery Rzymianie rzucili Mammesa na pożarcie lwom, ale dzikie bestie nie chciały go zjeść. Zamiast tego, jeden z lwów, pozostał przy nim jako jego wierny towarzysz. Mammes zginął później śmiercią męczeńską, za co uznano go świętym.
Jak na ironię głównymi twórcami Athletic Bilbao, który odegrał niebagatelną rolę w walce o autonomię Kraju Basków, byli… cudzoziemcy. Piłka nożna przybyła bowiem do Bilbao z Wielkiej Brytanii. Klub zakładali baskijscy studenci powracający z Wysp oraz angielscy górnicy i stoczniowcy, którzy w poszukiwaniu pracy przybyli do Bilbao - istotnego centrum przemysłowego w tym rejonie Europy. To wyjaśnia, dlaczego zespół z Kraju Basków przyjął angielską nazwę - Athletic Club, podczas gdy przykładowo zespół ze stolicy Hiszpanii nazywa się Atletico de Madrid.
REKLAMA
Baskowie nigdy nie wstydzili się tej angielskiej naleciałości w nazwie ich największego zespołu. Wręcz ogarniała ich duma, że ich klub w choć taki sposób różni się od innych ekip hiszpańskich. I paradoksalnie to właśnie na bazie angielskiej nazwy drużyny miał po raz pierwszy ujawnić się baskijski separatyzm.
Sztandar na stadionie San Mames
Punktem zwrotnym była hiszpańska wojna domowa. Prawicowa opozycja na czele generała Francisco Franco pokonała wówczas lewicowy rząd. Kraj Basków w konflikcie opowiedział się za republiką, co później spotkało się z ostrą reakcją dyktatury. Reperkusje nie ominęły też oczywiście zespołu z Bilbao. Dekretem generała Franco z 1941 roku zakazano używania w kraju nazw niehiszpańskojęzycznych. W regionie dumnym ze swojej tradycji przemianowanie zespołu na Atletico Bilbao spowodowało poważny, choć wówczas jeszcze ukryty, wzrost znaczenia lokalnych ruchów nacjonalistycznych.
Nawet ta niewielka zmiana spowodowała narodziny klubu jako wizytówki Basków. Nie powinno to nikogo dziwić, wszak w tym właśnie regionie, hiszpański nie jest podstawowym językiem mówionym. Dominuje za to Euskara, ostatni przed-indoeuropejskim język w Europie Zachodniej (Euskara jest językiem bez etymologicznych związków z językami romańskimi i niewiele wiadomo o jego prawdziwym pochodzeniu). Język ten zniknął w formie pisanej za czasów Franco, ale jedna z najstarszych kultur w Europie zeszła do podziemia by niedługo rozkwitnąć ponownie - także za sprawą piłkarskiej drużyny z Bilbao.
REKLAMA
To bowiem właśnie na San Mames w grudniu 1976 roku, rok po śmierci Franco, legendarny bramkarz Athletic Bilbao José Ángel Iribar przed meczem z San Sebastián wyszedł na boisko niosąc czerwono-biało-zieloną flagę Basków i uroczyście wbił ją na środku murawy. Baskowie po raz pierwszy od ponad 40 lat mogli zobaczyć publicznie swój sztandar, a Athletic Bilbao od tej pory nie było już tylko klubem piłkarskim, lecz stało się symbolem walki o autonomię regionu.
Unikalna baskijska cantera
Duże znaczenie w budowaniu tego symbolu baskijskiego separatyzmu miała też polityka kadrowa zespołu. Od 1912 roku wprowadzono "canterę" - czyli zasadę wychowywania zawodników z własnej akademii piłkarskiej, zamiast kupowania piłkarzy spoza klubu. Kilka drużyn stworzyło w Hiszpanii bardzo sprawny system szkolenia młodzieży, jak FC Barcelona, Real Madryt, Atletico Madryt, czy Espanyol Barcelona, ale Baskowie znów poszli o krok dalej. Athletic Bilbao zatrudnia bowiem jedynie piłkarzy pochodzenia baskijskiego. Klub często oskarżany jest z tego powodu o ksenofobię i nacjonalizm. Zarząd drużyny z San Mames tłumaczy, że jest to jedynie wspieranie rodzimych piłkarzy i nie ma nic wspólnego z niechęcią do cudzoziemców.
Ta bardzo ostra polityka klubu została ostatnio nieco złagodzona. W zespole mogą występować piłkarze, którzy urodzili się poza Krajem Basków, ale muszą oni mieć baskijskie pochodzenie (jedno z rodziców) i muszą być wychowankami miejscowej szkółki piłkarskiej. W ten sposób w drużynie mógł pojawić się pierwszy czarnoskóry zawodnik - Jonas Ramalho, którego matka jest z Kraju Basków, a ojciec z Angoli.
Zadziwiające jest to, że przy olbrzymiej komercjalizacji futbolu, sprowadzaniu za gigantyczne pieniądze nowych zawodników, wielkiej mieszance narodowościowej w klubach piłkarskich - Athletic Bilbao przy wykorzystaniu tylko rodzimych piłkarzy fenomenalnie radzi sobie w rozgrywkach ligowych czy europejskich. Zespół z Kraju Basków nigdy nie musiał przeżywać goryczy spadku z hiszpańskiej ekstraklasy (Primera Division) od czasu jej powstania w 1928 roku. Takiego wyczynu dokonały tylko dwa kluby, które rok w rok pompują gigantyczne fundusze na zakup nowych piłkarzy - Real Madryt i FC Barcelona. Zespół z Bilbao zdobył ponadto osiem tytułów mistrza Hiszpanii i 23 razy triumfował w Pucharze Króla (Copa del Rey). W tym sezonie po raz kolejny zaistnieje też na boiskach Starego Kontynentu po zajęciu wysokiego - szóstego miejsca w lidze, które premiuje Bilbao do udziału w Lidze Europejskiej.
REKLAMA
Należy też zauważyć, że obecni mistrzowie świata - piłkarska reprezentacja Hiszpanii - wielokrotnie i w dużym stopniu korzystała z graczy klubu z Bilbao. W całej historii Athletic dostarczył do reprezentacji więcej piłkarzy niż Real Madryt czy FC Barcelona. W 1920 roku reprezentacja składała się z aż 14 Basków na 21 graczy.
Athletic do osiągnięcia tak znakomitych wyników wystarcza świetna szkółka piłkarska i drużyna rezerw, zresztą założona przez byłego piłkarza klubu - José Antonio Aguirre, znanego po zakończeniu kariery sportowej jako pierwszego prezydenta Kraju Basków i ikona baskijskiego nacjonalizmu. Aguirre był oddany polityce w tej samej mierze co piłce nożnej. I to bardzo dobitnie pokazuje, jak pośród Basków futbol i ruch wolnościowy łączą się ze sobą.
REKLAMA
Kolejnym na to przykładem są stroje zespołu z Bilbao. Wierny tradycji Athletic był jednym z ostatnich dużych klubów piłkarskich, które nie posiadały oficjalnego logo sponsora na sportowych ubraniach. Dopiero w sezonie 2004/05 w europejskich rozgrywkach Pucharu UEFA i Copa del Rey na koszulkach ekipy z San Mames pojawił się zielony napis "Euskadi" (po baskijsku - Kraj Basków) w zamian za setki tysięcy euro od rządu baskijskiego (czerwony, biały i zielony są barwami Basków). Ta zasada została zmieniona dopiero trzy sezony później. Od 2008 roku Athletic gra z logo Biskajskiej firmy Petronor w zamian za ponad 2 miliony euro rocznie.
Ciemna strona walki o niepodległość
Nacjonalistyczny separatyzm ma też swoją drugą stronę. Równolegle z siłą Athletic Bilbao rosła siła baskijskiej organizacji terrorystycznej - ETA. ETA została założona w 1959 roku przez radykalnych działaczy Nacjonalistycznej Partii Basków (PNV). Już w pierwszym roku działalności organizacja dokonała zamachów bombowych w kilku baskijskich miastach. Na początku obeszło się jednak bez ofiar śmiertelnych. Późniejsze działania ETA to już krawe zamachy - w tym udany zamach na premiera Hiszpanii i najbliższego współpracownika Franco - admirała Luisa Carrero Blanco (1973).
Wkrótce po śmierci szefa rządu podzieliła się na dwie organizacje - umiarkowaną ETA "polityczno-wojskową" i radykalną ETA "wojskową" (ETA-M).
W roku 1975 represje skierowane przeciwko baskijskim separatystom przybrały na sile, gdy nagle 20 listopada zmarł Francisco Franco. Zgodnie z jego wolą władzę w kraju objął książę Juan Carlos, zwolennik demokracji. W Hiszpanii zaczęły się zmiany. W ich ramach w marcu 1980 roku Kraj Basków otrzymał autonomię. Dwa lata później ETA "polityczno-wojskowa" ogłosiła, że w związku z realizacją jej celów odrzuca stosowanie terroru. Natomiast mniejsza ETA "wojskowa" postanowiła kontynuować walkę o niepodległość.
REKLAMA
W latatch 90. coraz bardziej działalność ETA zauważyć można było na stadionie San Mames. Po pierwsze na meczach "Los Leones" siły policyjne były postawione w stan podwyższonej gotowości, co znacznie naprzykrzało się kibicom. Jednak największy problem sympatykom Athletic Bilbao sprawiało mieszanie się bojowników w wewnętrzne sprawy klubu. ETA zaczęła bowiem wyłudzać pieniądze od piłkarzy, którzy odrzucili baskijską tożsamość i grali dla reprezentacji Francji, czy Hiszpanii. Szerokim echem odbiła się taka działalność wobec wielokrotnego reprezentanta Francji - Bixente Lizarazu.
Nic dziwnego, że większość fanów Athletic Bilbao zaczęło mieć dość zbrojnej działalności ETA. Pod koniec lat 90. w proteście przeciwko zamachom terrorystycznym powstał ruch ¡Basta Ya! (Już wystarczy!). Równocześnie powstał też projekt nowego statutu autonomii Kraju Basków wydany przez rząd prezydenta Juana José Ibarretxe, członka PNV i zarazem wielkiego fana Athletic Bilbao.
W 2003 roku plan Ibarretxe "swobodnego związania" Kraju Basków z Hiszpanią, a także odrębnego systemu prawnego w autonomii i reprezentacji regionu w Unii Europejskiej został jednak odrzucony przez władze w Madrycie.
W tym samym czasie ETA odbudowała swoje struktury i wyszkoliła nowych bojowników. Na początku XXI wieku nastąpiła cała seria zamachów bombowych i zabójstw. Zażarta walka zbrojna z rządem w Madrycie trwała przez niemal 10 lat. Jednak 28 lutego 2010 we wspólnej operacji francuskiej policji i hiszpańskiej gwardii cywilnej aresztowano lidera ETA Ibona Gogeascoecheę Arronategui. We wrześniu 2010 ETA ogłosiła bezterminowe zawieszenie broni w walce o niepodległość, a już w styczniu 2011 zadeklarowała trwałe zawieszenie broni i porzucenie przemocy.
REKLAMA
Przez ponad 40 lat w wyniku działań ETA zginęło 829 osób. W tej chwili w więzieniach znajduje się około 700 członków tej baskijskiej organizacji.
Separatyzm na trybunach w Bilbao
Choć zbrojna walka o niepodległość wydaje się zakończona - do dziś na stadionie San Mames, separatystyczne napięcia pozostają widoczne. Na obiekcie Athletic Bilbao dominuje grupa Herri Norte Taldea ("Ludzie Północy"), która zajmuje północny sektor trybun.
REKLAMA
Grupa HNT powstała na początku lat 80-tych, gdy stadion San Mames przebudowano do organizacji Mistrzostw Świata w 1982 roku. Składa się ona z osób o poglądach radykalnie lewicowych, co widać jak na dłoni podczas spotkań "Los Leones". Kibice przynoszą banery ETA a na meczach śpiewają "Zabijmy Hiszpana". Są to fani pochodzący głównie z rodzin robotniczych, co zresztą powszechnie demonstrują na stadionie poprzez wywieszanie flag o symbolice robotniczej. Na sztandarach Herri Norte Taldea widnieją też portrety Che Guevary, czy symbole antyfaszystowskie.
Jednak na większości trybun Athletic zasiadają kibice, którzy z przemocą nie mają nic wspólnego, choć dumnie prezentują swoje przywiązanie do baskijskiej kultury i tożsamości. Tę dumę widać szczególnie w spotkaniach z Realem Madryt, czy FC Barceloną. Złożona z baskijskich zawodników ekipa podejmuje wówczas na San Mames kosmopolityczny zlepek gwiazd z całego świata, grających w zespole ze stolicy Hiszpanii, czy Katalonii. I choć nie osiąga już takich sukcesów, jak te piłkarskie giganty - kibice z Kraju Basków nie potrafią wyobrazić sobie, iż w ich drużynie mogliby pojawić się zawodnicy nie związani z ich regionem. Nawet gdyby miało się to odbić na występach drużyny w Primera Division. Z badań wynika, że aż 76 procent kibiców Athletic wolałoby spadek do drugiej ligi hiszpańskiej niż rezygnację z zasady canetra. Kibice nie chcą też aby powtórzył się scenariusz klubu piłkarskiego Real Sociedad z San Sebastian. Zespół ten zrezygnował z cantery w 1989 roku, co przełożyło się na pogorszenie wyników tej drużyny w kolejnych latach.
Reprezentacja Kraju Basków najważniejsza
Wielką dumą kibiców z Bilbao napawa też podejście reprezentacji Hiszpanii do występów w Kraju Basków. Mecze z udziałem drużyny narodowej odbywają się głównie w Madrycie, Andaluzji (głównie w Sewilli), lub Walencji. Dla kibiców z Bilbao ważniejsze są bowiem spotkania reprezentacji Kraju Basków. Ta niezrzeszona w FIFA ani UEFA drużyna reprezentuje autonomię Kraju Basków. Do reprezentacji powoływani są zawodnicy baskijskiego pochodzenia wywodzący się z całego obszaru Baskonii, a więc także z Nawarry czy francuskiej części baskijskiego terytorium. Od 2007 roku drużyna nazywa się Euskal Herriko Selekzioa. Kieruje nią Baskijska Federacja Piłkarska (Euskadiko Futbol Federakundea).
REKLAMA
Debiut baskońskiej reprezentacji miał miejsce 3 stycznia 1915 roku, kiedy to na San Mamés w Bilbao gospodarze pokonali reprezentację Katalonii 6-1. W latach 1915-1916, a także w latach 1930-1931 obie reprezentacje mierzyły się w serii spotkań. W roku 1937 drużyna z Baskonii odstąpiła od tej reguły i za namową wspomnianego tu już wcześniej - José Antonio Aguirre, ówczesnego prezydenta Kraju Basków, rozpoczęła cykl spotkań wyjazdowych. W ten sposób chciano uzyskać fundusze na rzecz sprawy Basków podczas hiszpańskiej wojny domowej. Drużyna rozegrała między innymi spotkania z klubami z ligi radzieckiej. W 1937 roku miał również miejsce mecz przeciwko reprezentacji Śląska. Spotkanie rozegrano w Katowicach. 5-4 zwyciężyli Baskowie.
Począwszy od połowy roku 1937 reprezentacja Kraju Basków regularnie rozgrywała też mecze z klubami oraz lokalnymi reprezentacjami z Meksyku i Kuby. Wzięła nawet udział w meksykańskiej Primera División w sezonie 1938/39, gdy zajęła drugie miejsce.
Futbol ponad wszystko
W okresie dyktatury generała Francisco Franco występy reprezentacji lokalnych, takich jak drużyny Kraju Basków, Katalonii, Galicji, czy Asturii były całkowicie zakazane. Na ponowne występy Euskadi trzeba było więc czekać aż do roku 1979. Od tego czasu reprezentacja Baskonii regularnie potykała się w okresie świątecznym z drużynami z Europy, Afryki, czy Ameryki Południowej, jednak w przeciwieństwie do swojego katalońskiego odpowiednika, na San Mames nigdy nie przyjechały najlepsze drużyny świata, jak choćby Brazylia, czy Argentyna.
Drobny sukces tej reprezenacji przyszedł w 2005 roku. Drużyna złożona z amatorów i graczy Tercera División występująca pod szyldem Kraju Basków zwyciężyła wówczas w organizowanym przez UEFA Pucharze Regionów, pokonując w finale drużynę z zachodniej Sofii. Jest to, jak do tej pory, jedyne trofeum wywalczone przez reprezentację Kraju Basków.
REKLAMA
Jak widać futbol i baskijski separatyzm są ze sobą nieodzownie związane. Od ponad 100 lat Kraj Basków wyraża swoją tożsamość poprzez piłkę nożną, znacznie dłużej niż czynił to poprzez zamachy terrorystyczne. Zbrojna walka ETA nie przyniosła spodziewanych rezultatów, a akty przemocy tej organizacji potępiła także większość Basków. Najwidoczniej mieszkańcy tego regionu bardziej cenią sobie walkę na boisku niż hiszpańskich ulicach.
Kibice Athletic Bilbao z radykalnej grupy Herri Norte Taldea:
Marcin Nowak, polskieradio.pl
REKLAMA
REKLAMA