Rocznica największej tragedi polskiej żeglugi

2012-01-14, 12:33

Rocznica największej tragedi polskiej żeglugi
Ułożenie wraku Jana Heweliusza na dnia Bałtyku. Foto: youtube.com

14 stycznia mija 19 lat od katastrofy promu "Jan Heweliusz", który zatonął na Morzu Bałtyckim u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia w 1993 roku. Na pokładzie jednostki znajdowały się 64 osoby. Zginęło 55 osób.

Posłuchaj

kapitan Arkadiusz Janusz, główny nawigator spółki EuroAfrica, armatora promu, o 4.30 kapitan powiadomił, że statek ma 30 stopni przechyłu
+
Dodaj do playlisty

Niemieckie i duńskie służby ratownicze uratowały 9 członków załogi. Nie odnaleziono ciał kilku osób. Katastrofę, do której doszło 14 stycznia 1993 roku podczas sztormu o sile 12 stopni w skali Beauforta, uznano za jedną z największych tragedii w dziejach polskiej żeglugi handlowej.

Tragiczny koniec mimo ratunku

- Prom wyszedł wczoraj ze Świnoujścia do Ystad o 23.30. O 4.30 kapitan powiadomił, że statek ma 30 stopni przechyłu i że są na morzu raptowne podmuchy bardzo silnego wiatru. 10 minut później kapitan informował, że prom ma 70 stopni przechyłu. Ogłoszono alarm szalupowy. Załoga opuszcza statek. Nadano alarm Mayday i łączność się urwała - informował kapitan Arkadiusz Janusz główny nawigator spółki EuroAfrica, armatora promu, wypowiadając się bezpośrednio po katastrofie dla Polskiego Radia.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

- Dziś około godziny piątek rano stacja radiowa w Brugii odebrała sygnały alarmowe od polskiego promu Jan Hewelisz płynącego ze Świnoujścia do Ystad. Zostały one niezwłocznie przekazane niemieckim służbom ratownictwa morskiego. Już o 5.15 port w Sassnitz opuścił statek ratunkowy Arcona. Wkrótce potem w stronę promu udały się kolejne jednostki ratunkowe z Niemiec i z zagranicy. Do tej pory udało się uratować 9 osób - informował kierownik niemieckiego centrum ratownictwa morskiego, doktor Berent Anders.

REKLAMA

Śmiertelne żniwo Heweliusza

Przyczyny zatonięcia promu badały Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni oraz Odwoławcza Izba Morska. Orzeczenia różniły się między sobą. Ostatecznie odpowiedzialnością obarczono częściowo armatora, Polski Rejestr Statków, administrację morską, a także załogę, w tym kapitana promu. Wdowy po marynarzach zaskarżyły orzeczenie Izby do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W 2005 roku orzekł, że Polska naruszyła prawo do sprawiedliwego osądzenia okoliczności zatonięcia promu i przyznał skarżącym odszkodowania. Irena Brudnicka i Krystyna Ostrzyniewska, wdowy po starszym mechaniku i ślusarzu z Heweliusza, przyjęły wyrok Trybunału z ulgą i zadowoleniem. 

Trybunał w Strasburgu przyznał skarżącym rodzinom odszkodowania po 4600 euro za straty moralne. Wrak Heweliusza wciąż leży na dnie Bałtyku na głębokości 27 metrów. Mimo sprzeciwu rodzin ofiar katastrofy do wnętrza wraku są organizowane podwodne wyprawy. W 2008 roku podczas eksploracji Heweliusza zginął polski nurek.

IAR, gs

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej