Katastrofa Costy Concordii: kapitan mimo apeli nie powrócił na statek
Kapitan statku Costa Concordia został kilkakrotnie poproszony przez Straż Przybrzeżną o powrót na pokład, gdy trwała tam jeszcze ewakuacja.
2012-01-15, 20:33
Posłuchaj
Relacja Marka Lehnerta (IAR): wzrasta liczba ofiar 
Dodaj do playlisty
Jednak kapitan nie posłuchał tych apeli - podała agencja Ansa. Przebywający w areszcie kapitan Francesco Schettino, zatrzymany na  wniosek prokuratury, łamiąc wszelkie zasady opuścił statek po północy, a  więc dwie godziny po wypadku, gdy trwała tam ewakuacja 4200 osób.  Zakończyła się ona o godzinie 6 rano w sobotę. 
 Według Ansy, powołującej się na wiarygodne źródła, Straż Przybrzeżna  bezskutecznie apelowała do kapitana, by powrócił na pokład i pomógł w  akcji ratunkowej. 
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>> 
 
Jeśli informacja ta potwierdzi się, podkreślają obserwatorzy, będzie to  dodatkowa okoliczność obciążająca dla kapitana, któremu prokuratura  zarzuca nieumyślne spowodowanie śmierci ludzi i porzucenie statku.  Prokuratura twierdzi, że bezpośrednią przyczyną wypadku był błąd  kapitana, który obrał kurs w kierunku wyspy Giglio. Dlatego ogromny  statek osiadł na mieliźnie i wpadł na skałę.
Costa Concordia weszła na skały koło wyspy Giglio w sobotę nad ranem, kilka godzin po wypłynięciu w rejs po Morzu Śródziemnym z portu Civitavecchia. Mocno się przychyliła, a następnie przewróciła i częściowo zatonęła.
Kapitan statku Costa Concordia Francesco Schettino (fot. PAP/EPA/ENZO RUSSO)
Na pokładzie było 4229 pasażerów i członków załogi. Większość opuściła statek na łodziach i tratwach ratunkowych, ale niektórzy skakali do morza. Uratowani twierdzą, że po katastrofie na statku zapanował chaos jak na "Titanicu".
(fot. PAP/EPA/GUARDIA DI FINANZA)
IAR, PAP/ sm