Masakra w syryjskiej wiosce. ONZ na miejscu
Obserwatorzy ONZ dotarli do syryjskiej wioski Tremseh, by zbadać doniesienia o dokonanej tam przez siły reżimowe masakrze cywilów.
2012-07-14, 19:14
Według relacji świadków, na które powołuje się syryjska opozycja, wioska została ostrzelana przez czołgi i śmigłowce, a potem do środka weszła Szabiha - prorządowa bojówka paramilitarna. W masakrze miało zginąć ponad 220 osób - cywilów. Jeśli opozycyjne doniesienia się potwierdzą, będzie to najtragiczniejszy dotąd incydent w trwającym od marca 2011 roku konflikcie.
Reżim syryjski twierdzi z kolei, że była to operacja militarna przeciwko "terrorystom" (tak Damaszek określa przeciwników reżimu) i że nie było ofiar wśród ludności cywilnej. Państwowa telewizja syryjska pokazywała ujętych "terrorystów", skonfiskowaną im rzekomo broń i amunicję.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun powiedział, że atak na wioskę podaje w wątpliwość intencje prezydenta Syrii Baszara al Assada, który twierdzi, że akceptuje plan pokojowy specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana. Masakrę w Tremseh potępiły szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Powodem narastającego zaniepokojenia światowej opinii publicznej rozwojem sytuacji w Syrii stały się też doniesienia amerykańskiego dziennika "Wall Street Journal", według których rząd syryjski rozpoczął przemieszczanie części swego potężnego arsenału broni chemicznej. Chodzi o sarin, gaz musztardowy i cyjanek.
"WSJ" napisał, że "niektórzy amerykańscy funkcjonariusze" obawiają się, iż rząd w Damaszku "będzie chciał użyć tej broni przeciwko cywilnym powstańcom". Zdaniem innych urzędników, których dziennik również nie zidentyfikował, być może chodzi jednak o zabezpieczenie broni chemicznej, aby nie trafiła w ręce powstańców.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA