Wyszedł ze szpitala psychiatrycznego 5 miesięcy po katastrofie
Dyżurny ruchu ze Starzyn, podejrzany o spowodowanie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, w której zginęło 16 osób, opuścił szpital psychiatryczny w Lublińcu.
2012-08-27, 16:53
Posłuchaj
Pod opieką lekarzy Andrzej N. był od czasu wypadku w marcu tego roku.
Informację o wypisaniu mężczyzny ze szpitala potwierdził Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy.
Śledczy po raz kolejny zwrócą się do biegłych o opinię, czy dyżurny może uczestniczyć w czynnościach procesowych. Dotychczas nie pozwalał na to stan jego zdrowia. Jeśli specjaliści się na to zgodzą, Andrzej N. zostanie wezwany do prokuratury, gdzie zostanie przesłuchany i usłyszy zarzut, sformułowany krótko po katastrofie - nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do 8 lat więzienia.
Według opinii zespołu biegłych psychiatrów i psychologa, którzy przez dwa miesiące obserwowali N. w szpitalu, dyżurny w chwili katastrofy był poczytalny. Oznacza to, że może odpowiadać karnie. Mimo uznania Andrzeja N. za poczytalnego, lekarze w dalszym ciągu nie zgadzali się na jego przesłuchanie ze względu na stan zdrowia.
REKLAMA
3 marca wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa - Kraków.Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. Według prokuratury Andrzej N. doprowadził do skierowania jednego z pociągów na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. W katastrofie zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.
REKLAMA