Tanzania: Rozwój nadchodzi!

2017-08-24, 20:15

Tanzania: Rozwój nadchodzi!
Zmiana wieloletnich przyzwyczajeń nie jest łatwa, ale coraz więcej Tanzańczyków dostrzega korzyści płynące ze stosowania nowoczesnych rozwiązań. Foto: Gonia Zduńczyk, PEAEF

W 2050 roku w Afryce będzie mieszkać dwa razy więcej ludzi niż dziś. Według ONZ, populacja kontynentu wyniesie 2,5 miliarda. Dynamiczny wzrost liczby ludności ma ogromny wpływ na środowisko i życie mieszkańców. Tak jest m.in. w Tanzanii, w Afryce Wschodniej. Jak przekonują jednak tanzańscy aktywiści - „rozwój nadchodzi!”. Na tej drodze wspierają ich Polacy.

Posłuchaj

24.08.17 Świat w powiększeniu
+
Dodaj do playlisty

Afryka jest „najmłodszym” kontynentem na Ziemi. Dzieci poniżej 15 lat to niemal połowa z ponad miliarda mieszkańców. Wysoki przyrost naturalny odnotowywany jest w wielu krajach - m.in. w  Tanzanii w której dziś mieszka prawie 57 milionów ludzi. To prawie 2 miliony więcej niż rok temu.  Małych Tanzańczyków widać i słychać niemal na każdym kroku – gdy bawią się na ulicach, gdy bacznie obserwują przejeżdżające samochody białych turystów, gdy uczą się szkołach i przedszkolach. Szybko rosnąca populacja kraju oznacza duże wyzwania związane z edukacją, z ochroną środowiska czy z wyżywieniem. „W Afryce, w odróżnieniu od Polski, od Zachodu, zasadniczo je się jedzenie gotowane, a żeby w każdym domu, w każdej szkole, w każdej instytucji ugotować, trzeba ogromnej ilości energii:  dziś w 90 proc. przypadków jest to drewno opałowe” – zauważył w rozmowie z Polskim Radiem Robert Zduńczyk, prezes Fundacji Ekonomicznej Polska Afryka Wschodnia (PEAEF).


Większą część powierzchni Tanzanii zajmuje Wyżyna Wschodnioafrykańska (wys. 900–1500 m n.p.m.) Większą część powierzchni Tanzanii zajmuje Wyżyna Wschodnioafrykańska (wys. 900–1500 m n.p.m.), foto: Gonia Zduńczyk, PEAEF

Skutki takich przyzwyczajeń bardzo wyraźnie widać na najwyższej górze Afryki – Kilimandżaro w północnej Tanzanii - która zachwyca nie tylko wysokością, ale i bujną, malowniczą roślinnością.  Wycinane jednak przez lata lasy pozostawiają po sobie coraz większe pustki. Tylko wciągu ostatniego półwiecza ich obszar zmniejszył się o 1/3.  Lokalni aktywiści próbują walczyć z tym problemem sadząc nowe drzewa. „Jeśli zabraknie drzew, będziemy mieli tutaj pustynie” – powiedział Polskiemu Radiu Adoncome Mcharo z Tanzania Environmental Action Association (TEACA), stowarzyszenia zajmującego się ochroną środowiska. „Część dużych drzew została już ścięta przez mieszkańców wiosek, pomyśleliśmy, że jeśli zaczniemy sadzić nowe drzewa, będziemy w stanie pokryć tereny wylesione, a jednocześnie dostarczyć więcej drewna” – dodał Mcharo. W ciągu prawie 30 lat udało się zasadzić ponad 4,5 miliona drzew. Razem z przyrostem mieszkańców potrzeby lokalnych społeczności wciąż jednak rosną, a władze pozwalają dziś na dostęp tylko do części lasu. TEACA znalazła więc inne rozwiązanie.” Wpadliśmy na pomysł, by zamiast wycinać całe drzewa, korzystać z odpadów leśnych i produkować z nich brykiety, w ten sposób pozyskujemy energię, a jednocześnie chronimy środowisko” - przekonywał Elibariki Joshua Mcharo, koordynator organizacji. Inicjatywa tanzańskich aktywistów zainteresowała Fundację Ekonomiczną Polska - Afryka Wschodnia, która postanowiła wesprzeć realizację pomysłu w ramach projektu, współfinansowanego przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. „Piękno tego projektu polega na tym, że on jest bardzo realny, bo adresuje podstawowe potrzeby, daje alternatywę, daje ludziom możliwość rozwoju, generowania dochodu, a jednocześnie chroni środowisko” – podkreślał Robert Zduńczyk.  


W ciągu prawie 30 lat udało się zasadzić ponad 4,5 miliona drzew, fot.: Gonia Zduńczyk, PEAEF W ciągu prawie 30 lat udało się zasadzić ponad 4,5 miliona drzew, foto.: Gonia Zduńczyk, PEAEF

Korzystanie z brykietów ma jeszcze jedną zaletę: nie szkodzi zdrowiu jak gotowanie przy użyciu kamieni i drewna.  „Zwykle gotuję dzieciom fasolę i gęstą owsiankę – ugali, nie jest łatwo, bo czasem drewno nie jest do końca wysuszone, więc muszę spędzać więcej czasu w kuchni, często kaszlę” – skarżyła się kucharka w szkole podstawowej w Korini Kusini, która codziennie w tradycyjny sposób przyrządza posiłki dla 400stu uczniów.  „Chętnie skorzystałabym z czystszego sposobu gotowania” - przyznała. W tej właśnie szkole w Korini Kusini – podobnie jak w 29 innych szkołach w regionie Kilimandżaro - zorganizowano dzieciom zajęcia o produkcji brykietów. „Wygląda to dość łatwo, a przy tym jest korzystne dla środowiska, dla zdrowia , poradzę mojej mamie, aby tak zaczęła gotować” – powiedziała jedna z uczennic.  Chłopiec z innej szkoły - w wiosce Mshiri – przyznał zaś, że u niego w domu cały czas używa się jeszcze drewna - z przyzwyczajenia. „Chce się nauczyć jak produkować brykiety i przekazać to później moim rodzicom” – podkreślił z determinacją uczeń.

Wieść o nowej metodzie rozniosła się już po kilkudziesięciu wioskach w regionie. Zaczęły się tworzyć grupy lokalne zajmujące się produkcją brykietów. Jedną z nich założył Clement, w wyjątkowym dla jego rodziny miejscu – wiosce Njari, gdzie znajduje się grób jego dziadka. Jak opowiadał w rozmowie z Polskim Radiem, on i jego rodzice mieszkali w innej wiosce, ale dziadkowi bardzo zależało na tym, by zostać pochowanym w Njari. Do dziś nie wiadomo dlaczego. Rodzina Clementa próbowała założyć jakąś działalność, znaleźć sposób na wykorzystanie ziemi u zboczy Kilimandżaro, ale nie było to łatwe. „Jeden brat próbował hodować kozy, ale się nie udało, drugi próbował ze świniami – też się nie udało. Ja zacząłem sadzić drzewa. Dziś mogę powiedzieć, że okazało się to sukcesem” - z satysfakcją podkreślił Clement.  Jak dodał, sam oszczędza na nasiona i sadzi je z pomocą innych mieszkańców lokalnych wiosek. W pewnym momencie usłyszał o projekcie brykietów. „Okazał się znakomity, bo szukałem dla mojej grupy nowych zajęć, to są biedni ludzie, nie mają nawet pieniędzy, by zapłacić za szkołę swoich dzieci, teraz mogą zarabiać, mogą sprzedawać kilogram brykietów za tysiąc tanzańskich szylingów” – powiedział Clement.

Podobna grupa kobiet i mężczyzn powstała w Kidiyi. 20 kobiet i mężczyzn spotyka się raz w tygodniu, by wspólnie produkować brykiety, które później wykorzystują w swoich domach lub sprzedają. „Pomaga nam to zaoszczędzić czas, nie musimy już chodzić po górach po drzewo, a do tego nie trujemy się dymem, ten projekt okazał się dla nas konieczny” – powiedziała szefowa grupy. Pastor z lokalnego kościoła wspiera działalność mieszkańców. „ Jeśli projekt ten pomógł matkom, które gotują jedzenie, jeśli ułatwił im pracę – to znaczy, że częściej się uśmiechają, a jeśli one się częściej uśmiechają to i cała rodzina jest szczęśliwsza” – powiedział pastor Marocho. 


20 kobiet i mężczyzn spotyka się raz w tygodniu, by wspólnie produkować brykiety, które później wykorzystują w swoich domach lub sprzedają, foto: Gonia Zduńczyk, PEAEF 20 kobiet i mężczyzn spotyka się raz w tygodniu, by wspólnie produkować brykiety, które później wykorzystują w swoich domach lub sprzedają, foto: Gonia Zduńczyk, PEAEF

Realizacja projektu pomaga też rozwijać lokalną przedsiębiorczość. Szkoły i grupy biorące w nim udział zostały wyposażone w sprzęt do produkcji brykietów i bardziej wydajne kuchenki do gotowania zaprojektowane i skonstruowane przez lokalnego rzemieślnika z Moshi - Brysona Kimaro.
„Dzięki temu mój warsztat stał się bardziej znany, dostajemy zamówienia z całej Tanzanii – z Dar es Salam z Arushy – w zeszłym roku w ramach projektu sprzedaliśmy 20 maszyn” – wyliczył Bryson.

Zmiana wieloletnich przyzwyczajeń nie jest łatwa, ale coraz więcej Tanzańczyków dostrzega korzyści płynące ze stosowania brykietów i nowych kuchenek. Projekt polskiej pomocy formalnie kończy się w grudniu, ale według Roberta Zduńczyka jest duża szansa, że będzie on kontynuowany później samodzielnie przez Tanzańczyków. „Te rzeczy będą funkcjonować nawet jak nas tutaj formalnie nie będzie, bo nasz lokalny partner dalej tu jest, dalej będzie w to zaangażowany, w ramach projektu pomagamy mu też stworzyć niezależne, własne źródła finansowania, pracujemy z lokalną administracją. Szukamy różnych możliwości zapewnienia trwałości tego projektu, ale przede wszystkim motywacja ludzi ma być tą podstawową” – podkreślił prezes PEAEF.

Młode pokolenie jest dla Tanzanii wyzwaniem, ale i szansą. Mali Tanzańczycy mogą kiedyś poszerzyć grupy bezrobotnych i biednych mieszkańców, których zacznie kusić lepszy świat w Europie lub aktywnie przyczyniać się do rozwoju swojego społeczeństwa i ochrony przyrody. To od nich zależy czy projekty takie jak ten - u podnóży Kilimandżaro - będą rozwijane i kontynuowane : w szkołach, grupach lokalnych i kościołach. Polscy i tanzańscy aktywiści bardzo na nich liczą. „Rozwój nadchodzi ! Kto wie, może za 5-10 lat Tanzania będzie jak Polska?” – zapytał z uśmiechem Adoncome Mcharo.

Z Tanzanii Magdalena Skajewska.​

Świat w Powiększeniu w Polskim Radiu 24 - wszystkie audycje

__________________

Data emisji: 24.08.17

Godzina emisji: 19.35

Polecane

Wróć do strony głównej