USA planują atak na Wenezuelę? "Potrzeba 40 tys. żołnierzy"
Rośnie obecność wojskowa USA w pobliżu Wenezueli, oficjalnie tłumaczona walką z przestępczością narkotykową. - Stany Zjednoczone musiałyby zaangażować ok. 40 tys. żołnierzy, żeby ta operacja miała sens i dała jakiś efekt - powiedział w Polskim Radiu 24 dr Michał Stelmach, latynoamerykanista z Uniwersytetu Łódzkiego, rozważając możliwość otwartej interwencji militarnej.
2025-11-12, 21:33
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Największy amerykański lotniskowiec USS Gerald Ford został skierowany w pobliże Wenezueli
- Pentagon tłumaczy to operacją przeciwko kartelom narkotykowym i przemytowi nielegalnych substancji na teren USA
- Do bezpośredniej interwencji raczej nie dojdzie - uważa Michał Stelmach
Amerykański lotniskowiec USS Gerald Ford przypłynął do regionu Ameryki Łacińskiej, zwiększając obecność wojskową USA w pobliżu Wenezueli. Pentagon tłumaczy operację walką z przemytem narkotyków. Tymczasem Caracas oskarża Waszyngton o próbę obalenia prezydenta Nicolása Maduro. Administracja Donalda Trumpa określa prezydenta Wenezueli Nicolása Maduro mianem nielegalnego przywódcy i oskarża go o związki z kartelami narkotykowymi. USS Gerald Ford to największy amerykański lotniskowiec. Na jego pokładzie służy ponad cztery tysiące marynarzy i stacjonują dziesiątki samolotów bojowych. Wenezuela przygotowuje się do walki partyzanckiej w razie ataku.
Gość Polskiego Radia 24 przyznał, że rola Wenezueli i reżimu Nicolasa Maduro w przemycie narkotyków z Ameryki Łacińskiej do Stanów Zjednoczonych jest coraz większa. Wskazał, że nie należy też zapominać o udziale Kolumbii, a operacja zainicjowana przez prezydenta Trumpa jest również wymierzona w ten kraj. - I to jest realizacja strategii prowadzonej przez Stany Zjednoczone już od bardzo dawna, to znaczy walka z narkotykami u źródeł, czyli zapobieganie temu, żeby narkotyki przedostawały się do Stanów Zjednoczonych - powiedział Michał Stelmach. Zwrócił przy tym uwagę, że fentanyl do USA trafia głównie z Meksyku, a nie Ameryki Południowej.
Posłuchaj
Rola wenezuelskiej armii
Pytany o powiązania Maduro z narkobiznesem, które rzekomo mają gwarantować pozostawanie u władzy, Stelmach ocenił, że większe znaczenie ma sieć zależności zbudowana z armią. - Przede wszystkim utrzymuje się przy władzy dzięki zaangażowaniu, w zasadzie włączeniu wojska w politykę i powierzeniu wojskowym bardzo intratnych stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, zwłaszcza tych kontrolujących handel ropą naftową - wyjaśnił.
Ekspert dodał, że armia Wenezueli zaopatruje się m.in. w najnowszy sprzęt z Rosji i Chin, ale z siłą militarną USA nie ma szans. Jednak jego zdaniem, bezpośrednia interwencja nie jest prawdopodobnym scenariuszem. - Stany Zjednoczone musiałyby zaangażować, jak się szacuje, ok. 40 tys. żołnierzy, żeby ta operacja miała sens i dała jakiś efekt - powiedział. - Wiadomo, że w tej chwili prezydent Trump ma trochę inne priorytety i koncentruje się na innych kierunkach, przede wszystkim na Azji - dodał. Zaznaczył, że otwarta interwencja spotkałaby się też z międzynarodowym sprzeciwem, również ze strony sojuszników USA.
- Trump zapowiada użycie siły. Ostra odpowiedź prezydenta Wenezueli
- Wenezuela państwem upadłym. "Emerytura wynosi tam 1-2 dolary"
- Trump wysłał okręty do Wenezueli. Gocłowska-Bolek: przypomina scenariusz z Panamy
Źródło: Polskie Radio 24
Prowadząca: Magdalena Skajewska
Opracowanie: Filip Ciszewski