Eksperci: brak rąk do pracy zwiększa presję płacową i inflację
Mamy doskonałą sytuację na rynku pracy i jest to zasługa tracz antykryzysowych, ale też przedsiębiorców, którzy zdecydowali się nie zwalniać pracowników, pomimo spadku obrotów. Dziś borykają się oni z kryzysem braku rąk do pracy i presją płacową. Są zmuszeni na nią odpowiadać podwyżkami wynagrodzeń, co jest czynnikiem proinflacyjnym - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) i Jakub Bińkowski, członek zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
2021-12-07, 10:00
Ekonomiści odnieśli się m.in. do najnowszych danych MRiPS o bezrobociu za listopad, które według szacunku resortu wyniosło 5,4 proc. Oznacza to spadek o 0,1 proc. wobec danych z października, a wobec listopada 2020 r. o 0,7 proc.
Z danych ministerstwa wynika też, że w końcu listopada tego roku, w urzędach pracy zarejestrowanych było 900,1 tys. osób bezrobotnych, czyli o 10,8 tys. osób mniej niż przed miesiącem.
Stale mamy do czynienia ze zróżnicowaniem regionalnym stopy bezrobocia. W Listopadzie zamknęła się ona w przedziale od 3,1 proc. w Wielkopolsce do 8,5 proc. w województwie warmińsko-mazurskim.
Zatrudnienie jak sprzed pandemii ?
- Niewiele zostało nam już do tego, żeby wrócić do przedkryzysowego bezrobocia na poziomie 5,2 proc. Rynek pracy już się odbudował, a umożliwiła to m.in. pomoc publiczna zaoferowana przedsiębiorcom rzez rząd w postaci tarcz antykryzysowych. Ta pomoc wymagała, aby nie zwalniać pracowników. Ale też firmy racjonalnie zdecydowały żeby ich nie zwalniać. Dziś według Eurostatu mamy bezrobocie na poziomie 3,4-3,5 proc., a więc zajmujemy 3-4 miejsce w UE. Mamy więc do czynienia już tylko z bezrobociem naturalnym pół roku po ogromnej recesji, co jest niesamowitym wynikiem - mówił Piotr Arak z PIE.
REKLAMA
Zaznaczył, że jednocześnie wracamy do problemu sprzed pandemii tj. niedoboru pracowników i presji płacowej. Podał jeszcze niepublikowane wyniki badań PIE, z których wynika, że mamy historycznie najwyższy poziom pracodawców deklarujących konieczność podniesieniu w tym miesiącu wynagrodzeń.
- Presja płacowa się zwiększa co może powodować efekty drugiej rundy, jeśli chodzi o inflację. Zakaz wzrostu płac byłby jednak powrotem do terapii szokowej z początku lat 90-tych, gdy za wzrost płac przedsiębiorca musiał płaci tzw. "popiwek", aby nie nakręcać spirali inflacyjnej. Dziś jesteśmy w innej, lepszej sytuacji makroekonomicznej, co nie oznacza, że efekt wyższych wynagrodzeń nie przełoży się na inflację – podkreślił Piotr Arak.
Ocenił, że na początku roku wyniesie ona ok. 6 -7 proc. i utrzyma się dłużej właśnie z względu na rosnące wynagrodzenia, mimo antyinflacyjnych działań rządu czy NBP.
Demografia boleśnie odczuwalna na rynku pracy ?
Sytuacja na rynku pracy jest w znacznej mierze determinowana przez sytuację demograficzną. Jest coraz mniej pracowników. To też determinuje wzrost wynagrodzeń. Mamy specyficzną sytuację w skali Europy czy nawet świata, że brakuje nam pracowników, i to w każdym sektorze, wysoko jak i nisko wykwalifikowanych. To wskazuje na potrzebę długoterminowej polityki imigracyjnej, żeby zatrzymać na dłużej tych bardziej wartościowych pracowników - powiedział Jakub Binkowski.
REKLAMA
Goście "Rządów Pieniądza" odnieśli się też do kwestii obostrzeń w gospodarce, jakie obowiązują od 1 grudnia. Zgodnie ocenili, że Polacy nie akceptują już kolejnego lock downu. Dostrzegli jednak możliwości preferencji dla osób zaszczepionych, pytania o szczepienia pracowników przez pracodawców czy wprowadzenie ograniczeń sanitarnych związanych ze Świętami Bożego Narodzenia i Sylwestrem, dla zatrzymania rozprzestrzeniania się wirusa COVID-19.
Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania.
Posłuchaj
REKLAMA
PR24/Anna Grabowska/sw
REKLAMA