Denis Urubko samotnie wspina się na K2. "Ma 5-10 procent szans na samotne osiągnięcie celu"
Na K2 trwa samotny atak szczytowy Denisa Urubko. Kazach z polskim obywatelstwem bez wiedzy uczestników i kierownika narodowej wyprawy wyłamał się z ekspedycji i w sobotę samotnie ruszył z bazy w stronę szczytu.
2018-02-25, 11:45
Posłuchaj
- Nie mogliśmy powstrzymać Denisa - tak w rozmowie z Polskim Radiem wydarzenia pod ośmiotysięcznikiem skomentował kierownik wyprawy. Krzysztof Wielicki zapewnił również, że wcześniej ekipa starała się odwieść Denisa Urubkę od decyzji, ten jednak - niezauważony - opuścił obóz.
Jak zaznaczył, z himalaistą nie ma kontaktu. Prognozy pogody nie są zbyt optymistyczne. We wtorek ma zapanować całkowite zachmurzenie, któremu towarzyszyć będzie wiatr i opady śniegu. Według Krzysztofa Wielickiego Urubko ma 5-10 procent szans na samotne osiągnięcie celu.
Z obserwacji z bazy wynika, że ostatnią noc spędził na wysokości około 6 tysięcy metrów i w niedzielę ruszył wyżej - mówi szef Programu Polski Himalaizm Zimowy. Zdaniem Janusza Majera Denis Urubko może w niedzielę dojść do namiotu numer trzy, w którym kilka dni temu nocował razem z Adamem Bieleckim, na wysokości 7200 metrów.
REKLAMA
Tymczasem do położonego niżej namiotu numer dwa zamierzają dzisiaj dotrzeć Marek Chmielarski i Artur Małek. W razie powodzenia, w poniedziałek mają szansę dotrzeć do namiotu na wysokości 7200 i sprawdzić czy jest w nim obecny Denis Urubko.
W górze nie ma zbyt dobrze wyposażonych obozów, Denis Urubko częściowo będzie musiał się wspinać po starych linach poręczowych. Według zasad, które przyjął himalaista, zima w górach wysokich trwa od grudnia do końca lutego. Stąd samotna próba przed końcem miesiąca.
WYprawa na K2
Z końcem grudnia pod wodzą Wielickiego do Karakorum wyruszyli: Bedrejczuk, Adam Bielecki, Jarosław Botor (ratownik medyczny), Chmielarski, Rafał Fronia, Janusz Gołąb, Kaczkan, Małek, Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Piotr Tomala, Dariusz Załuski (filmowiec) i Denis Urubko. Na miejscu dołączyło do nich czterech bardzo dobrych - jak ocenił Wielicki - pakistańskich wspinaczy.
Z początkiem lutego z powodów rodzinnych do kraju musiał wrócić Botor, a dwa tygodnie po nim Fronia, u którego doszło do pęknięcia przedramienia w wyniku uderzenia samoistnie spadającym kamieniem w trakcie podchodzenia do obozu pierwszego na 5900 m drogą Basków. Nieco wcześniej w podobny sposób urazu twarzy doznał podczas wspinaczki do "jedynki" Bielecki, który po kilkudniowej przerwie powrócił do działalności górskiej.
Po tych wypadkach Wielicki podjął decyzję o przeniesieniu działalności górskiej na klasyczną drogę pierwszych zdobywców przez tzw. Żebro Abruzzi.
K2 było atakowane zimą w ogóle tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m.
Polskie Radio 24,IAR,PAP
REKLAMA
REKLAMA