Krytyk filmowy: Stanisław Bareja często był krzywdzony

2019-12-08, 13:31

Krytyk filmowy: Stanisław Bareja często był krzywdzony
Stanisław Bareja na planie filmu "Brunet wieczorową porą" . Foto: PAP/Witold Rozmysłowicz

- Zarabianie w PRL na filmie nie było uzależnione od tego, czy ludzie na ten film szli do kina. Było  zależne od decyzji specjalnej komisji. Na film Stanisława Barei mogło pójść rekordowe kilkaset tysięcy widzów, ale on zarabiał na tym mniej niż reżyser filmu, którego nie widział nikt - mówił w Polskim Radiu 24 krytyk filmowy Łukasz Jasina.

Posłuchaj

8.12.19 Krytyk filmowy Łukasz Jasina o twórczości Stanisława Barei
+
Dodaj do playlisty

5 grudnia 1929 roku, urodził się Stanisław Bareja, uznawany za króla polskiej komedii. Największy rozgłos przyniosły mu komedie "Poszukiwana, poszukiwany", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", "Nie ma róży bez ognia", "Miś" oraz seriale "Alternatywy 4" i "Zmiennicy". 

Zdaniem Łukasza Jasiny filami "Miś", "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", "Alternatywy 4" i "Zmiennicy" Stanisław Bareja osiągnął kunszt swojego stylu. - Stworzył absurdalna polską komedię, która tak naprawdę absurdalna nie była. Absurdalna była otaczająca rzeczywistość. Stanisław Bareja próbował ją pokazać. Stworzył obraz upadku PRL, który dla historyka jest idealny, dla pamiętających tamte czasy jest metaforą, a dla wielu młodych ludzi czymś absurdalnym. Trudno uwierzyć, że mogło to funkcjonować. Pomijając fakt, że znakomicie prowadził w swoich filmach aktorów, jego filmy to wyżyna polskiej komedii i scenariopisarstwa, dowód na to, że Polacy potrafią tworzyć dobre kino i mają do siebie dystans - powiedział gość Polskiego Radia 24. 

Fabularnym debiutem Stanisława Barei była komedia "Mąż swojej żony" z 1960 roku. Kilka lat później powstały m.in. "Żona dla Australijczyka", "Małżeństwo z rozsądku". Ale Stanisław Bareja był jednym z pionierów powojennego kryminału jako reżyser kinowego "Dotknięcia nocy" i serialu "Kapitan Sowa na tropie". - To twórca, który od początku starał się robić dobre kino popularne. Nawet filmy uznawane dziś za słabe były od początku robione dla publiczności. Być może dlatego tak lubimy Bareję, bo reżyserzy filmowi bardzo często dawali nam sygnał, bez względu na ustrój, że nie robią filmów dla ludzi, tylko dla siebie. Stanisław Bareja robił je dla nas i ludzie zawsze głosowali nogami. Paradoksalnie był bardzo krzywdzony. Zarabianie w PRL na filmie nie było uzależnione od tego, czy ludzie na ten film szli do kina. Było za to zależne od decyzji specjalnej komisji. Na film Barei mogło pójść rekordowe kilkaset tysięcy widzów, ale on zarabiał mniej niż reżyser filmu, którego nikt nie widział. Często był tak krzywdzony - tłumaczył Łukasz Jasina.  

Bareja był nie tylko reżyserem, ale też aktorem. Grał drobne role w swoich filmach. Wystąpił również m.in. w fabularnym debiucie Jerzego Hoffmana "Gangsterzy i filantropi".
Reżyser zmarł 14 czerwca 1987 roku w Essen.

Więcej w nagraniu. 

Rozmawiał Łukasz Sobolewski.

Data emisji 8.12

Godzina emisji: 13.33

PR24 

Polecane

Wróć do strony głównej