Przerwana transmisja wystąpienia Trumpa. Wildstein: rycerze medialni sądzą, że ludzie są ułomni
- To ma jakiś sekciarski posmak, ci bojownicy o "nowy wspaniały raj", ci rycerze medialni, walczący z piekielnymi siłami, mają świadomość, że reszta ludzi jest ułomna, a skoro tak, to trzeba trzymać te piekielne podszepty jak najdalej od nich - mówił w Polskim Radiu 24 publicysta Dawid Wildstein w komentarzu do przerwania transmisji wystąpienia Donalda Trumpa przez amerykańskie telewizje. Gośćmi "Tematu dnia" byli także Piotr Cywiński z "Sieci" i Łukasz Jankowski z radia WNET.
2020-11-06, 11:21
Telewizja MSNBC przerwała transmitowanie wystąpienia prezydenta USA Donalda Trumpa z Białego Domu. Amerykański przywódca mówił w nim, że wybory zostały sfałszowane. Reuters i telewizja CNN oceniają, że prezydent nie przedstawił na to żadnych dowodów. W USA trwa zliczanie głosów w wyborach prezydenckich. Spływające dane faworyzują do wygranej w wyścigu o Biały Dom kandydata Demokratów Joe Bidena. Prezydent Donald Trump zdecydował się na wystąpienie przed przedstawicielami mediów - pierwsze od nocy wyborczej. Uchylił się jednak przed udzielaniem odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Po wygłoszeniu oświadczenia wyszedł z sali konferencyjnej.
Powiązany Artykuł
Wybory prezydenckie w USA. Trump wzywa do zaprzestania liczenia głosów i grozi procesami
"Trudno, by prezydent przedstawiał dowody"
- To było nadużycie - ocenił w Polskim Radiu 24 Piotr Cywiński w "Sieci". - Jakkolwiek nie spojrzeć, dotyczyło to akurat wystąpienia prezydenta. Prezydent miał prawo mówić, co chce, obojętnie, czy mogłoby się to komuś podobać, czy też nie. Rodzi się konkretne pytanie: czy mamy do czynienia ze świętem demokracji, czy też z pewnym rozpadaniem się, erozją demokracji, kwestionowaniem wyboru obywateli, słyszymy o fałszerstwach... Powtarzane jest przez te stacje telewizyjne, że "zaczął coś mówić prezydent, ale nie przedstawił dowodów" - trudno, żeby przedstawił dowody natychmiast - zaznaczył Piotr Cywiński.
Czytaj także:
- Wybory w USA. Pracownik poczty aresztowany za kradzież kart do głosowania
- Donald Trump mówi o "nielegalnych głosach". Internauci znajdują dowody
- Niewiele na ten temat wiemy, niemniej, trudno, żeby pan prezydent Trump przedstawiał w nocy jakieś dowody. Wyraził swoją opinię na temat przebiegu wyborów, a od tego, by zadecydować [czy słuszną] - od tego jest sąd. I pewnie na sądzie się skończy, czy przebieg wyborów był prawidłowy, czy można je uznać, czy zarządzić ponowne przeliczenie głosów, czy też powtórzyć wybory - zaznaczył. Piotr Cywiński.
"Ciach, ściągamy, od razu tłumaczymy"
- To jest kluczowy punkt debaty o tym, czym ma być dziennikarstwo - ocenił Łukasz Jankowski. - Ta debata czeka nas także w Polsce/ Nie raz, nie dwa, kiedy siedziałem na konferencji prasowej, w sali czy przed telewizorem, skakało mi ciśnienie, kiedy słyszałem to, co mówią politycy, jak kłamali i manipulowali, niezależnie od opcji politycznej, bo taka jest rola polityka, ale w życiu nie przyszło mi do głowy, żeby ściągnąć konferencję polityka na żywo, dlatego, że moim zdaniem, posuwa się do manipulacji, lub kłamstwa. To nie jest rolą dziennikarza, być recenzentem polityka - wskazał gość "Tematu dnia".
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Oszustwa, o których mówi Trump, miały miejsce". Nowojorski prawnik tłumaczy ich mechanizm
- Oczywiście, jak się skończy konferencja, to można powiedzieć: "to jest to, powiedziano to, ale wiemy z innych źródeł, że jest zupełnie inaczej", ale nie ściąga się na żywo konferencji, bo to ograniczenie dostępu do informacji swoim widzom. Nawet, jeżeli urzędujący prezydent mówi nieprawdę - nie rozstrzygam, że tak było - to istotą mediów jest to pokazać, a potem komentować, a nie ściągać w trakcie - wskazał. - Widać, z jaką radością (...) przyjęły to polskie media lewicowe i liberalne, które są o tyle nudne, że są tylko pasem transmisyjnym tego, co jest na Zachodzie (...) Teraz pewnie media liberalne będą zachwycone i jak tylko np. premier Mateusz Morawiecki powie coś, co - w ich opinii - jest niezgodne z prawdą, to ciach, ściągamy i od razu tłumaczymy, jak świat wygląda wedle naszej wersji - dodał Łukasz Jankowski.
"Sekciarsko-religijna wizja świata"
- Media kreują rzeczywistość, ponieważ mają poczucie misji, że powinni to robić, a nie ją relacjonują - przyznał Dawid Wildstein. Publicysta zgodził się z Maciejem Kożuszkiem, który na Twitterze ocenił, że "dziennikarze mainstreamu uważają, że ich widzowie są ZBYT GŁUPI by sami wypowiedź prezydenta ocenić". - Maciej Kożuszek trafił w sedno - wskazał gość "Tematu dnia". Ocenił, że "następuje w ten sposób złamanie konsensusu demokratycznego". - One zablokowały możliwość wypowiedzi nie przypadkowemu człowiekowi, tylko osobie, którą wybrali Amerykanie na kilka lat jako swojego prezydenta - powiedział Dawid Wildstein.
Czytaj także:
- Wybory prezydenckie w USA. Guzy: Amerykanów nauczono ukrywania niektórych poglądów
- Wybory w USA. Badzio: do ogłoszenia wyników nie będzie pokoju politycznego
Ocenił, że "wszystko jest podbite niesłychanie infantylną i quasi sekciarsko-religijną wizją świata". - Jak czytam doniesienia zza granicy, czy też dziennikarzy polskich, którzy zajmują się retwittowaniem, to mam wrażenie że oni uczestniczą w infantylno-przedszkolnej apokalipsie - zauważył publicysta. Mam wrażenie, że to ma jakiś sekciarski posmak, że ci bojownicy o "nowy wspaniały raj", ci rycerze medialni, walczący z piekielnymi siłami, mają świadomość, że reszta ludzi jest ułomna, może dać się nabrać, a skoro walczymy o dobro ostateczne, to musimy trzymać te piekielne podszepty jak najdalej od nich - ocenił Dawid Wildstein.
Posłuchaj
Posłuchaj
REKLAMA
W rozmowie więcej komentarza gości "Tematu dnia" do bieżących wydarzeń politycznych i społecznych w Polsce i na świecie. Zachęcamy do wysłuchania nagrania.
***
Audycja: "Temat dnia"
Prowadzący: Michał Rachoń
Goście: Dawid Wildstein (TVP), Piotr Cywiński ("Sieci")
REKLAMA
Data emisji: 5.11.2020
Godzina emisji: 10.06
mbl
REKLAMA