Bezpieczna majówka. Jazda po polskich drogach to jak gra w szachy

Jasny dzień, dobre warunki atmosferyczne i długa prosta - to wtedy, jak wskazują statystyki, najczęściej dochodzi do najpoważniejszych wypadków. Giną podróżujący autami, motocykliści, rowerzyści, a także poruszający się hulajnogami. - Jazda po polskich drogach to jak gra w szachy. Tu trzeba przewidzieć każdy ruch - mówił w Polskim Radiu 24 inspektor Jacek Zalewski. Były szef stołecznej drogówki wskazał największe grzechy popełniane przez użytkowników dróg.

2025-04-30, 13:35

Bezpieczna majówka. Jazda po polskich drogach to jak gra w szachy
Do najtragiczniejszych w skutkach wypadków dochodzi najczęściej przy dobrych warunkach do jazdy. Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Majówkowe wyjazdy a bezpieczeństwo

Policja tradycyjnie apeluje o bezpieczną jazdę podczas majówki. Kierowcy powinni liczyć się z większym prawdopodobieństwem kontroli policyjnej. Sprawdzana będzie między innymi trzeźwość. Majówkowe wyjazdy oznaczają, że na drogach pojawi się znacznie więcej kierowców, którzy ruszą na wypoczynek.

Posłuchaj

Były szef stołecznej drogówki inspektor Jacek Zalewski gościem Krzysztofa Grzybowskiego (Temat dnia) 19:32
+
Dodaj do playlisty

Inspektor Jacek Zalewski podkreślił, że kierujący pojazdami muszą być skoncentrowani od początku do końca. - Bardzo często nasza głowa jest już myślami na miejscu, do którego chcemy dotrzeć. Zapominamy o tym, co dzieje się tu i teraz, na drodze, po której się poruszamy. Warto pamiętać, żeby być cały czas skoncentrowanym. Od momentu, kiedy uruchomimy samochód, aż do momentu, kiedy go wyłączymy, dojeżdżając do miejsca przeznaczenia - powiedział.

Długa prosta, dobra pogoda... i wypadek

Liczne, majówkowe wyjazdy z pewnością spowodują utrudnienia, zwłaszcza przy drogach wylotowych z dużych miast. Były szef stołecznej drogówki ostrzega, aby nie nadrabiać czasu spędzonego w korkach brawurową jazdą. - Nie próbujmy w żaden sposób odreagowywać, czyli przyspieszać, szczególnie w obszarach zabudowanych, gdzie mamy dużą liczbę pieszych czy rowerzystów - zaznaczył.

REKLAMA

Insp. Zalewski podkreślił, że do najpoważniejszych w skutkach wypadków dochodzi w sprzyjających warunkach drogowych. - Jasny dzień, dobra pogoda, długa i prosta jezdnia. To zachęca do szybkiej jazdy. Zapominamy o tym, że na drodze są też inni użytkownicy, ale też są zwierzęta, które w różnych sytuacjach potrafią wybiec na drogę i spowodować zagrożenie - zaznaczył.

Zdaniem byłego szefa stołecznej drogówki tzw. niedzielni kierowcy nie stanowią tak dużego zagrożenia, jak często im się przypisuje. Zwrócił uwagę, że "nawet ci kierowcy, którzy codziennie poruszają się po drogach, nie wszyscy z nich mają takie same predyspozycje do tego, żeby jeździć tak, jak pozostali".

Przewidywać zachowanie innych

- Przytoczę zdania, które mówi zawsze mój przyjaciel i poprzednik na stanowisku naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego pan insp. Waldemar Wierzbicki: jazda samochodem to jest jak gra w szachy. Czyli musimy przewidywać ruchy innego uczestnika drogi, po której się poruszamy. Czy to będzie kierowca, rowerzysta lub pieszy. I umiejętność obserwacji, jak zachowuje się drugi uczestnik ruchu, może doprowadzić do tego, że unikniemy zagrożenia - tłumaczył.

Gość Polskiego Radia 24 przyznał, że "zdecydowana większość kierowców na polskich drogach naprawdę jeździ przyzwoicie". Wskazał natomiast główne grzechy tych kierowców, którzy lekceważą przepisy, jeżdżą za szybko i zbyt brawurowo.

REKLAMA

- Wydaje im się, że tylko oni muszą być wcześniej, tylko im się spieszy. To są kierowcy, którzy zazwyczaj - czy to na drogach ekspresowych, czy na pozostałych drogach - powodują największe zagrożenie, wyprzedzają w miejscach, gdzie tego nie powinno się robić. Na skrzyżowaniach, na łuku dróg, na przejściach dla pieszych. Jadą na autostradzie czy drodze ekspresowej z prędkościami znacznie przekraczającymi te dopuszczalne. I to właśnie te pojedyncze przypadki potrafią spowodować największe zagrożenia na polskich drogach - podkreślił.

Hulajnogami po chodnikach, rowerami po przejściach

Insp. Zalewski zwrócił uwagę także na problem związany z użytkownikami hulajnóg elektrycznych, których jest coraz więcej. - Kiedy poruszamy się taką hulajnogą elektryczną po chodniku, powinniśmy jechać z prędkością, z jaką poruszają się po chodniku piesi. Nie powinniśmy jechać 30-40 km/h. To są niedozwolone prędkości. Niestety, na tych hulajnogach często młodzi ludzie jeżdżą bez kasku, bez jakichś ochraniaczy na kolana, na łokcie. Jakakolwiek wywrotka może spowodować poważne konsekwencje dla tej osoby, która takim pojazdem się porusza - podkreślił.

Kolejna kategoria użytkowników dróg, którzy stanowią zagrożenie, to motocykliści i rowerzyści. Ci pierwsi popełniają od dawne podobne grzechy. Głównie chodzi o nadmierną prędkość, ale - jak mówił policjant - zdarza się, że kierujący motocyklami nie posiadają nawet uprawnień. - Wydaje im się, że jeżeli mają uprawnienia do kierowania samochodem, to jest to tożsame z tym, że mogą poruszać się motocyklami, a to zupełnie inny sposób kierowania pojazdem - powiedział insp. Zalewski.

Rodzice nie świecą przykładem

Rowerzyści natomiast nagminnie wjeżdżają na przejścia dla pieszych, co jest niedozwolone i sankcjonowane mandatami - wskazywał gość Polskiego Radia 24. Insp. Zalewski ubolewał, że na przejścia dla pieszych rowerami wjeżdżają bardzo często rodzice z dziećmi. - Zamiast pokazać im, w jaki sposób zachować się prawidłowo, łamią przepisy - mówił. Policjant podkreślił, że wbrew powszechnej opinii rowerzyści nie mają bezwzględnego pierwszeństwa także na przejazdach dla rowerów. - Samochód, który porusza się z określoną prędkością i ma określoną masę, nie jest w stanie zatrzymać się w miejscu. Kierowcy samochodu trudno jest dostrzec rowerzystę, który gdzieś tam wyjedzie spomiędzy bloków ścieżką rowerową i wjedzie na przejazd dla rowerzystów - tłumaczył.

REKLAMA

***

Audycja: Temat dnia
Prowadzi: Krzysztof Grzybowski
Gość: insp. Jacek Zalewski (były szef stołecznej drogówki)
Data emisji: 30.04.2025
Godzina emisji: 11.09

Źródła: Polskie Radio 24/paw/k

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej