Inflacja poniżej 10 procent? Ekspert PZU wyjaśnia i wskazuje, kiedy powinno to nastąpić
Ostatnie miesiące to okres hamowania rocznego tempa wzrostu cen. Początek przyszłego roku może przynieść wzrost cen, ale w Polsce nie powinien potrwać długo - ocenił Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU. Wyższa inflacja pomaga jednak w oddłużaniu gospodarki.
2022-12-13, 14:00
Ostatnie miesiące to okres hamowania rocznego tempa wzrostu cen. Początek przyszłego roku może przynieść wzrost cen, ale w Polsce nie powinien potrwać długo, z dużą szansą na spadek poniżej 10 proc. pod koniec 2023 - ocenił Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU.
W ocenie Pachuckiego, ostatnie miesiące to okres hamowania rocznego tempa wzrostu cen. Podał, że inflacja producencka (PPI) (zmiany poziomu cen ustalanych przez producentów – przyp. PAP), spadła w listopadzie z 8 proc. do 7,4 proc. w USA, o 11,3 pkt. procentowych (pp) do 34,5 proc. w Niemczech, a w Chinach ceny PPI były średnio o 1,3 proc. niższe w październiku i w listopadzie w ujęciu rdr.
"Niższe tempo wzrostu cen PPI, zwłaszcza w Europie, to w dużym stopniu efekt wyraźnie niższej rocznej dynamiki wzrostu cen energii" - ocenił. Dodał, że największe gospodarki UE notują również systematyczny spadek indeksów PPI z wyłączeniem cen energii, więc spadek napięć inflacyjnych ma szersze podstawy.
W opinii ekonomisty, niższe tempo wzrostu PPI zdaje się zapowiadać kierunek zmian w inflacji CPI (inflacja konsumencka, odczuwana przez gospodarstwa domowe – przyp. PAP). Jako przykład podał spadek inflacji CPI w Niderlandach z 14,3 proc. w październiku do 9,9 proc. w listopadzie w ujęciu r/r oraz do 6,8 proc. w listopadzie z 7,3 proc. w październiku i ponad 10 proc. w lipcu i sierpniu w Hiszpanii.
REKLAMA
Przypomniał, że według szybkiego rachunku GUS, w Polsce inflacja CPI w listopadzie obniżyła się o 0,5 pp. do 17,4 proc. w porównaniu z październikiem, co jest pierwszym spadkiem tempa wzrostu cen od czerwca 2021, nie licząc lutego, kiedy inflację obniżyła Tarcza Antyinflacyjna.
Wpływ inflacji na zadłużenie
Jak podaje Business Insider w szybkim wzroście nominalnym PKB, a co za tym idzie w relatywnym oddłużaniu gospodarki, bardzo pomaga wysoka inflacja, ponieważ pomaga ona podnosić wartość PKB, ale nie podnosi wartości długu.
Według danych resortu finansów dług publiczny w Polsce spadł w trzecim kwartale tego roku do poziomu 50,3 proc. PKB z 51,5 proc. trzy miesiące wcześniej. Jeszcze dwa lata temu, po wybuchu pandemii i uruchomieniu tarcz antykryzysowych, był on największy w historii i sięgał 57,2 proc. PKB. Potem jednak gospodarka rosła zdecydowanie szybciej niż zadłużenie, więc wskaźnik ten szybko spadał.
Mniejszy popyt - niższa inflacja
"Globalne złagodzenie presji inflacyjnej to m.in. efekt schłodzenia popytu po zaostrzeniu polityki monetarnej przez banki centralne na świecie. Spadek napięć w światowych łańcuchach dostaw pozwala z kolei stopniowo rozładowywać zaległości produkcyjne, zdejmując kosztową presję na wzrost cen towarów" - przekazał Pachucki.
REKLAMA
Dodał, że z uwagi na ograniczanie zakupów przez gospodarstwa domowe oraz przesuwanie konsumpcji w stronę dóbr i usług pierwszej potrzeby, firmom coraz trudniej jest przenosić podwyżki kosztów na ceny końcowe, co wyhamowuje tempo inflacji.
Ekonomista zwrócił uwagę, że przedsiębiorstwa obawiają się większego spowolnienia PKB, a "rosnące obawy o kondycję światowej gospodarki znajdują odzwierciedlenie w scenariuszach prognostycznych międzynarodowych organizacji". Wskazał, iż eksperci OECD w listopadowej prognozie utrzymali pesymistyczne prognozy 2,2 proc. wzrostu światowego PKB w przyszłym roku.
"Jednocześnie, co warto podkreślić, w listopadowej rundzie prognostycznej OECD, jako jedna z pierwszych dużych organizacji międzynarodowych, wskazała, że inflacja w tym i przyszłym roku może być niższa niż spodziewano się zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Dotychczas korekty prognoz inflacji publikowane przez ośrodki prognostyczne dokonywane były zwykle w górę" – stwierdził Pachucki.
REKLAMA
Niższa inflacja od marca
W jego ocenie, banki centralne w najbliższym czasie raczej nie planują dużych korekt w prowadzonej polityce pieniężnej. Przypomniał, że "poziomy inflacji są wciąż dalekie od tych, które banki centralne chciałyby widzieć". Zwrócił uwagę, że w wyniku wygaszania działań administracyjnych, np. zmian w podatkach, w części krajów (zwłaszcza w Europie) na początku przyszłego roku ceny mogą trochę pójść w górę. Dodał, iż w Polsce ewentualny wzrost tempa inflacji CPI po zapowiedzianych zmianach w VAT nie powinien potrwać długo. Zdaniem ekonomisty, można się spodziewać spadków odczytów inflacji od marca 2023, z dużą szansą na obniżenie poniżej 10 proc. pod koniec przyszłego roku.
Pachucki zwrócił uwagę, że gospodarstwa domowe obawiają się pogorszenia warunków na rynku pracy. Wskazał jednak, że w Polsce wciąż rośnie liczba miejsc pracy, a w sektorze przedsiębiorstw w październiku względem września zatrudnienie zwiększyło się o 7 tys. etatów. W jego ocenie, "silny rynek pracy daje szansę na relatywnie miękkie lądowanie gospodarek, pomimo nienajlepszych prognoz dla aktywności gospodarczej w najbliższych miesiącach".
- Wiceminister finansów zapowiedział "silną dezinflację". Wskazał termin
- Eksperci: w kryzysie lepszy jest większy dług państwa niż zwiększanie podatków
- Mateusz Morawiecki: trzecia kadencja PiS jest absolutnie możliwa
PAP/IAR/PR24.pl/mk
REKLAMA
REKLAMA