Miałby być wprowadzony kredyt z oprocentowaniem 0 proc. na zakup pierwszego mieszkania. Program, według lidera PO, byłby dostępny dla osób do 45. roku życia, a państwo miałoby zapłacić odsetki i marżę banku. Kredytobiorca spłacałby jedynie kapitał. Zdolność kredytową osiągnęłyby osoby otrzymujące wynagrodzenie minimalne.
"Lawina" wniosków o kredyt
- Pomysł dotyczący wprowadzenia tzw. kredytu 0 proc. w naszej obecnej sytuacji obawiam się, że może doprowadzić w ciągu najbliższych kilku lat do zapaści finansowej państwa - powiedział portalowi polskieradio24.pl prof. Zbigniew Krysiak (Instytut Myśli Schumana).
Jak zwraca uwage ekspert w 2019 roku udzielono ponad 200 tys. kredytów mieszkaniowych i podobna liczba była notowana w kolejnym roku.
- Oczywiście samych złożonych wniosków było znacznie więcej. Dopiero w 2021 roku, a szczególnie w ubiegłym roku, znacząco ta ilość spadła ze względu przede wszystkim na rosnącą inflację, wzrost stóp procentowych i niepewność związaną z wybuchem wojny na Ukrainie. Wdrożenie pomysłu pana Donalda Tuska spowodowałoby z pewnością ponowny wzrost zainteresowania kredytami mieszkaniowymi. Ta liczba udzielonych kredytów mogłaby wzrosnąć w mojej ocenie do nawet 400-500 tys. rocznie - dodał prof. Krysiak.
Według niego to jednak spowoduje na rynku wzrost podaży pieniądza na zakup tych mieszkań, a ceny mieszkań przy niskiej podaży - bo przecież mieszkań nie buduje się u nas tak szybko - mogłyby wzrosnąć nawet o 60-80 proc. W efekcie tak naprawdę na nowe mieszkanie ponownie będzie stać tylko najbogatsze osoby.
Problem mieszkaniowy pozostanie
- Ten pomysł z pewnością nie załatwia nam na rynku mieszkaniowym poważnego problemu jakim jest brak stosunkowo tanich mieszkań dla polskich rodzin. Należy także pamiętać, że w przeciwieństwie do "wakacji kredytowych" tutaj to zapewne budżet państwa musiałby dopłacić bankom bezpośrednio lub przez wyspecjalizowaną instytucję. Po drugie, jeżeli wzrośnie ilość wniosków o kredyt mieszkaniowy, a jednocześnie wzrosną ceny mieszkań to koszty tego programu dopłat również będą bardzo duże - podkreślił ekspert.
Dodał, że obawiałbym się także po jakimś czasie rosnących niewypłacalności osób, które zaciągnęłyby taki kredyt, bo to byłby dodatkowy koszt dla państwa.
- Jakie to niesie za sobą długoterminowe konsekwencje? Wzrost zadłużenia państwa, pogorszenie ratingu przez instytucje międzynarodowe i rosnącego wraz z tym kosztu długu publicznego - podsumował prof. Krysiak.
Przedwyborcze obietnice finansowane "z naszych kieszeni"
Szef PO zwrócił uwage, iż źródłem finansowania mogby być zyski PKN Orlen. I w tym wypadku ekonomiści są zgodni, że to nie jest "najlepszy" pomysł.
- Założenie, że program dofinansowania do "kredytu 0 proc." będzie pochodziło na przykład z zysku PKN Orlen nie jest dobrym pomysłem. Nawet jeśli w danym roku firma ta ma wysokie zyski to przede wszystkim dzięki obywatelom, którzy kupują usługi czy produktu tej firmy. Z kolei zakładając, że środki mogą pochodzić z dywidendy, którą Orlen wpłaci do Skarbu Państwa to w sumie i tak środki będą pochodziły z budżetu - powiedział portalowi polskieradio24.pl Piotr Palutkiewicz wiceprezes Warsaw Enterprise Institut.
Jego zdaniem wdrożenie takiego programu negatywnie wpłynie na rynek mieszkaniowy w Polsce ponieważ wielu Polaków - szczególnie tych z zasobniejszym portfelem - ruszy na zakupy, a deweloperzy wykorzystają rosnący popyt i podniosą ceny.
- Ostatecznie może to spowodować, że wypchniemy z tego programu rodziny, których nie będzie stać na zakup tego mieszkania po wyższej stawce za metr kwadratowy. Potrzebny jest program celowy, ukierunkowany wlaśnie na konkretną grupę osób najbardziej potrzebujacych. Wchodzimy w okres przedwyborczy i musimy krytycznie podchodzić do wszystkich tego typu pomysłów, które wydają się na pierwszy rzut oka korzystne dla obywateli, a "de facto" będą one finansowane z ich kieszeni np. poprzez późniejsze podwyższenie podatków - dodał Piotr Palutkiewicz.
Propozycje polityków a wolny rynek
- Każdy szanujący się ekonomista musi ten pomysł zrównać z ziemią. Po to mamy wolny rynek, żeby nie robić takich rzeczy, to bez sensu. Choć np. na rynku gazu trudno jest go organizować to już w strefie monetarnej jest to absolutnie konieczne. Cena pieniądza jest kluczowa w gospodarce. Jeśli sprawiamy, że pieniądz nie ma ceny to w gospodarce dzieje się źle a cena pieniądza rynku mieszkaniowym ma fundamentalne znaczenie, żeby nie dochodziło na nim do anomalii. Pytanie, kto byłby głównym beneficjentem takiego. Wiadomo, że deweloperzy, osoby czerpiące zyski z najmu mieszkać a więc mające wysoki zysk netto - powiedział w audycji PR24 "Rządy Pieniądza" główny ekonomista w XTB dr Przemysław Kwiecień
Odniósł się także do informacji jakoby dopłaty do kredytu na 0 proc. miały pochodzić z zysków PKN Orlen. Nazwał to "patologią na patologii".
Czytaj także:
Polskieradio24.pl/mk