"Zły bank" lekarstwem na SKOK?
Pomysłów na rozbicie finansowej miny, która drzemie w niektórych kasach oszczędnościowo-kredytowych czyli tzw. SKOK było już dużo. Niewiele pomogły, dlatego dziś bankowcy zastanawiają się nad stworzeniem tzw. złego banku.
2014-02-27, 11:00
Posłuchaj
Na razie się mówi o tym nieoficjalnie, ale wiadomo, że proponowane działania sprawdziły się już m.in. w Irlandii. - Jeśli chodzi o finanse SKOK, to na pewno nie jest lepiej niż było, a ponad rok traw już uzdrawianie tych instytucji - mówi Maciej Samcik, dziennikarz Gazety Wyborczej, autor bloga "Subiektywnie o finansach".
Jeden z prezesów banków wpadł na pomysł, którym podzielił się z "Pulsem Biznesu", żeby utworzyć tzw. zły bank, do którego będą trafiać złe, niespłacane aktywa, co pozwoli wyłączyć je ze SKOK. Dzięki temu straty miałyby się rozmyć po całym systemie. - Tradycyjne metody uzdrawiania instytucji finansowych w przypadku SKOK sprawdzają się średnio. Z jednej strony nie słychać o udanej restrukturyzacji klasycznej, a z drugiej strony, nie widać, żeby udziałowcy kas oszczędnościowo-kredytowych czyli ich członkowie, chcieli składać się na dodatkowy kapitał - wyjaśnia ekspert. - Dlatego proponowane są rozwiązania mniej standardowe jak właśnie "zły bank".
SKOK mimo bardzo niskiego współczynnika wypłacalności, na poziomie 1 procenta, nie upadają, bo dysponenci mają gwarancje państwa. Na pewno nie trzeba się martwić o swoje pieniądze. Problem i zagrożenie zauważają jednak bankowcy. Dziś kilkanaście banków zaangażowanych jest ratowanie kas oszczędnościowo-kredytowych. - Oni najchętniej nie angażowaliby się w tę sprawę, ale wymusza to na nich nadzór bankowy - mówi Maciej Samcik.
Trzeba zauważyć, że SKOK to bardzo rozdrobnione instytucje, mające wielu klientów detalicznych. Dodatkowo to zupełnie inny rodzaj klientów, niż ci, którzy korzystają z banków. Szacuje się, że około 40 proc. aktywów kas oszczędnościowo-kredytowych to pożyczki stracone.
Problem SKOK nie jest palący, jednak bankowcy i analitycy zdają sobie sprawę, że lepiej dziś zapobiec kłopotom, które mogą ujawnić się w przyszłości.
Innym problemem finansowym, który ujawnił się kilka dni temu, są kłopoty posiadaczy bitcoinów. Jedna ze znanych internetowych giełd, na której można było handlować tą elektroniczną walutą, zniknęła z dnia na dzień. Wraz z giełdą MtGox przepadło sporo pieniędzy.
- Bitcoin to kryptowaluta, czyli ta która powstaje w procesie kryptograficznym, nie ma ona banku, który jest jej emitentem, państwa, do którego jest przypisana, a używana jest głównie w internecie - wyjaśnia Przemysław Gerschmann, analityk Deutsche Banku. Realnie za tę walutę nie można było nic kupić.
Po zniknięciu giełdy MtGox zachwiał się cały rynek bitcoinów. - Właściciele tej internetowej firmy wybrali najgorszy sposób, by zakomunikować światu, że już są niewypłacalni - ocenia ekspert w Trójce.
REKLAMA
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, którą przygotował i prowadził Paweł Sołtys.
(pj,ei)
REKLAMA