Nowe prawo wodne: wzrosną opłaty za deszczówkę?
Dyskusja o opłatach za odprowadzenie wód deszczowych i roztopowych trwa w Polsce od wielu lat. Do tej pory opłaty z tego tytułu pobierano jednak w niewielu miastach i były symboliczne. Po wprowadzeniu Prawa wodnego trzeba się liczyć z tym, że płacić będziemy wszyscy i będą to opłaty wyższe.
2018-01-09, 14:40
- Od 1 stycznia 2018 r. wzrosły opłaty za odprowadzanie wody deszczowej.
- Tak zdecydowali posłowie, uchwalając nowe Prawo wodne.
- Ta decyzja spowoduje wprowadzenie lub wzrost opłat w z tytułu odprowadzania deszczówki czy wody z roztopionego śniegu.
Jeszcze w ostatnich dniach roku na tę decyzję jako pierwszy zareagował Poznań, gdzie radni przyjęli podwyżkę opłat za odprowadzanie wód opadowych.
- Nowe zapisy ustawy weszły w życie od 1 stycznia 2018 roku. Szybkie tempo wprowadzanych przepisów spowodowało, że zmiany w umowach zawartych pomiędzy miastem Poznań a użytkownikami kanalizacji deszczowej muszą być wprowadzone w trybie pilnym - informuje Katarzyna Bolimowska, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu.
- Opłata wodna, którą trzeba będzie odprowadzać do nowo powstałej państwowej instytucji, jest prawie trzykrotnie wyższa od dotychczasowej opłaty środowiskowej odprowadzanej do urzędu marszałkowskiego. Gdyby nie zmiany w ustawie, to nie byłoby planów wprowadzania zmian w opłatach - dodaje.
Pieniądze z opłat gminy będą musiały odprowadzić do nowej rządowej instytucji - Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Docelowo może wpływać do niej nawet kilka miliardów złotych rocznie z całej Polski.
REKLAMA
Opłatami za usługę odbioru wód opadowych i roztopowych objęte zostają wszystkie odwadniane powierzchnie, w tym również dachy, z których wody opadowe i roztopowe odprowadzane są do miejskiej sieci kanalizacji deszczowej.
W Poznaniu do usługobiorców zostały wysłane pocztą aneksy do zawartych umów wraz z regulaminem odprowadzania wód opadowych i roztopowych do miejskiej sieci kanalizacji deszczowej miasta. Do aneksów dołączono również cennik usług w zakresie dotyczącym odprowadzania wód opadowych i roztopowych do miejskiej sieci kanalizacji.
Dotychczasowi usługobiorcy, którzy w świetle nowych przepisów zdecydują się na zmianę sposobu zagospodarowania wód opadowych i rezygnację z usługi odbioru wody opadowej poprzez kanalizację deszczową, proszeni są o zgłoszenie powyższego i podanie terminów planowanych zmian.
Rząd szacował, że statystyczny Polak zapłaci 13-14 zł rocznie, jednak dużo bardziej odczują to mieszkańcy i przedsiębiorcy z dużych miast, jak Kraków, Warszawa czy właśnie Poznań.
REKLAMA
Kto zapłaci więcej?
Według szacunków to "przeciętny Kowalski" posiadający dom jednorodzinny zapłaci najwięcej. W 2016 i 2017 roku, mając dom z podjazdem - 20 m2 i dachem - 50 m2 płacił rocznie 41 zł. W 2018 roku ta opłata wzrośnie prawie trzykrotnie i ma wynieść 116 zł. Dla porównania mały przedsiębiorca z działką ok. 1000 m2 i dachem 700 m2 dotychczas płacił 2344 zł, a w tym roku opłaty wzrosną mu o ponad 500 zł. Podwyżki nie ominą też mieszkańców spółdzielni, dla których opłaty za kanalizację deszczową wzrosną o ponad 60 proc.
Czy trzeba się liczyć z tym, że także inne miasta będą wprowadzać dodatkowe opłaty?
- Tu dużo zależy od tego, jak gmina podchodzi do gospodarowania wodami opadowymi. Jeśli jest posiadaczem kanalizacji deszczowej, tej zamkniętej i otwartej w postaci rowów melioracyjnych, to będzie ponosiła opłaty za wyprowadzenie tych systemów do wód będących w zrządzaniu Wód Polskich. Sprawą gminy jest rozstrzygnięcie, w jaki sposób będzie obciążała użytkowników.
Jak mówi Tadeusz Rzepecki, generalnie trudno sobie wyobrazić sytuację, że gmina będzie płaciła za wylot, a nie będą ponosić tych kosztów mieszkańcy.
REKLAMA
- Być może w pierwszym okresie tych opłat nie będzie jeszcze wszędzie, ale należy się spodziewać szerszego wprowadzania taryf za wody opadowe i roztopowe niż to było do 1 stycznia.
Jak wylicza prezes IGWP, do tej pory mieliśmy w Polsce ponad sto taryf, gdzie uwzględniano opłatę za wody opadowe: - Sądzę, że teraz będzie ich dużo, dużo więcej – dodaje.
Także Krzysztof Choromański, specjalista od gospodarki komunalnej w Związku Gmin Polskich, mówi: - Powiem szczerze, że w obszarze, który wydawał się najbardziej stabilny i uporządkowany, czyli w szeroko rozumianej gospodarce wodno-ściekowej, mamy w tej chwili tyle wątpliwości, pytań i kontrowersji, że właściwie nie wiemy, na czym stoimy. Co do wód opadowych to na pewno można powiedzieć, że wobec zachodzących zmian różnice między poszczególnymi samorządami będą ogromne, każdy przypadek jest inny i zależy od wielu czynników.
Problem z naliczaniem
Warto przypomnieć, że wody roztopowe i opadowe zostały wyłączone z kategorii ścieków w sierpniu ub. roku. Dlatego – choć ceny taryf za usługi wodno-kanalizacyjne zostały zawieszone do 2019 roku, podwyżki opłat za odprowadzanie wód opadowych mogą być wprowadzane. Decyzje o tym podejmują rady gmin w zwykłym trybie, tak jak w przypadku innych opłat komunalnych, choć tu jest sporo wątpliwości.
REKLAMA
- Nowe prawo wodne to akt prawny niezwykle skomplikowany, którego stosowanie już na początku obowiązywania nastręcza trudności i implikuje szereg pytań - mówi Dominik Gajewski, radca prawny, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem eksperta Lewiatana należy również jednoznacznie rozstrzygnąć, czy stawki opłat zmiennych za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do wód zostały określone wyłącznie dla odprowadzania w granicach administracyjnych miast.
- To i inne pytania przekazaliśmy do Ministerstwa Środowiska. Tylko właściwe ukształtowanie praktyki organów administracji publicznej może przyczynić się do tego, że ustawa nie wywoła chaosu u podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, a korzystających z wód - dodaje Dominik Gajewski.
Wprowadzenie wyższych opłat dla gmin za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych ma w intencji rządu zmobilizować gminy do lepszego wykorzystywania tego rodzaju wód. Chodzi o budowę zbiorników retencyjnych, zielonych dachów, przepuszczalnych nawierzchni na parkingach, systemów nawadniania czy wykorzystywania tzw. szarej wody. Przykładem na to jest np. wykorzystanie szarej wody w toaletach na Stadionie Wrocław.
REKLAMA
Piotr Toborek
REKLAMA