Polscy lekarze zarabiają już jak zachodni? Porównanie wypłat
Lekarze w Polsce mogą patrzeć na medyków z Europy Zachodniej bez kompleksów - wynika z omówienia raportu Federacji Przedsiębiorców Polskich. Zarobki w Polsce realnie dogoniły poziom z bogatszych krajów, chociaż nominalnie wciąż jeszcze pozostajemy w tyle.
2025-11-12, 10:25
Najważniejsze informacje w skrócie:
- Realny parytet zarobków: Mimo że nominalne pensje polskich lekarzy są niższe niż ich medyków z Danii, Norwegii czy Wielkiej Brytanii, po uwzględnieniu znacznie niższych kosztów życia w Polsce, siła nabywcza ich wynagrodzeń jest porównywalna.
- Minimalne stawki w publicznej służbie zdrowia: Minimalna pensja lekarza specjalisty zatrudnionego na etacie wynosi obecnie 11,86 tys. zł miesięcznie, natomiast stażysta otrzymuje minimum 7,77 tys. zł
- Skrajne przypadki a norma: Chociaż medialne doniesienia o zarobkach rzędu 100 tys. czy 300 tys. zł miesięcznie są prawdziwe, dotyczą one marginalnej grupy „lekarzy-krezusów” (około 0,3% populacji), a mediana całkowitych dochodów specjalisty oscyluje w granicach 20–25 tys. zł brutto
Raport przygotowany przez Federację Przedsiębiorców Polskich (FPP), który ma być oficjalnie zaprezentowany 18 listopada podczas posiedzenia plenarnego trójstronnego zespołu ds. zdrowia, rzuca nowe światło na warunki finansowe panujące w polskiej służbie zdrowia. Kluczowa konkluzja płynąca z tego dokumentu jest zaskakująca i budzi optymizm: rzeczywiste zarobki polskich lekarzy i pielęgniarek nie odbiegają znacząco od wynagrodzeń oferowanych w najbogatszych krajach Europy Zachodniej.
Autorzy raportu, do którego przed premierą dotarli dziennikarze "DGP", dostarczyli szczegółowych danych dotyczących minimalnych wynagrodzeń w systemach uregulowanych. Aktualnie lekarz specjalista zatrudniony na standardowym etacie może liczyć na minimalne wynagrodzenie w wysokości 11,86 tys. zł miesięcznie. Lekarz, który jeszcze nie uzyskał specjalizacji, ma zagwarantowane 9,74 tys. zł, natomiast najniżej opłacani są lekarze stażyści, których minimalna pensja zasadnicza wynosi 7,77 tys. zł brutto.
Federacja Przedsiębiorców Polskich podkreśla przy tym, że choć te kwoty nominalnie są niższe niż za granicą, to niższe koszty utrzymania w Polsce w pełni rekompensują tę różnicę, co sprawia, że siła nabywcza polskiego medyka jest porównywalna do siły nabywczej medyków z państw takich jak Dania, Norwegia czy Wielka Brytania.
Porównanie nominalne: Polska kontra Zachód
Kiedy porównujemy nominalne stawki, dysproporcje faktycznie wydają się duże. Na przykładzie Wielkiej Brytanii, lekarz w trakcie szkolenia specjalizacyjnego otrzymuje przeciętnie równowartość 22,1 tys. zł miesięcznie (czyli 54,3 tys. funtów rocznie). Bardziej doświadczeni specjaliści i starsi asystenci mogą osiągać wynagrodzenie mieszczące się w przedziale od 24,1 tys. do 43,7 tys. zł, natomiast najwyżej wykwalifikowani specjaliści kliniczni zarabiają od 44,8 tys. do nawet 59,4 tys. zł miesięcznie.
W Norwegii, kraju słynącym z wysokich płac, lekarz w podstawowej opiece zdrowotnej może liczyć na roczne wynagrodzenie rzędu 1,06 mln koron, co w przeliczeniu daje około 32,2 tys. zł na miesiąc. Specjaliści pracujący poza POZ, na przykład w szpitalach, osiągają wynagrodzenia minimalnie wynoszące 38,6 tys. zł miesięcznie. Dania również prezentuje wysokie nominalne standardy: specjalista zarabia tam około 35,6 tys. zł, podczas gdy lekarze w trakcie specjalizacji otrzymują pensje w przedziale 11,7 tys. do 14,8 tys. zł miesięcznie.
Nominalnie wyższe kwoty w Danii, Norwegii czy Wielkiej Brytanii są bezpośrednio powiązane z faktem, że koszty życia w tych krajach znacząco przewyższają realia polskie. Zatem, choć na papierze polski lekarz specjalista zarabiający minimalnie 11,86 tys. zł wydaje się być daleko w tyle za kolegą z Norwegii zarabiającym ponad 38,6 tys. zł, to po uwzględnieniu realnej siły nabywczej, przepaść ta zanika, a ich sytuacja materialna staje się porównywalna.
Mit czy rzeczywistość? Zarobki rzędu 300 000 zł
Dyskusje publiczne i oburzenie społeczne na temat zarobków lekarzy narodziły się po medialnych doniesieniach o kontraktach, w ramach których specjaliści mogli zarabiać kwoty rzędu 100 tys., 200 tys., a nawet 300 tys. zł miesięcznie.
Czy takie astronomiczne zarobki są rzeczywiście możliwe? Tak, zdarzają się, ale stanowią skrajnie rzadkie i niereprezentatywne przypadki. Według danych szacunkowych, ta elitarna grupa "lekarzy-krezusów" liczy od 200 do 500 osób, co stanowi zaledwie około 0,3% całkowitej liczby lekarzy z prawem wykonywania zawodu w Polsce.
Te szokujące kwoty wynikają zazwyczaj z krytycznych niedoborów kadrowych w kluczowych dziedzinach, takich jak anestezjologia czy medycyna ratunkowa, i są określane mianem „płac kryzysowych”. Szpitale, zmuszone do zapewnienia ciągłości opieki i uniknięcia zamknięcia oddziałów, są zdesperowane i oferują ekstremalnie wysokie stawki.
Fundamentem osiągania tak wysokich stawek jest praca na umowach cywilnoprawnych (kontraktach B2B), które, w przeciwieństwie do tradycyjnej umowy o pracę, nie mają ustawowych limitów czasu pracy. To umożliwia specjalistom pracę w wymiarze przekraczającym 240 godzin w miesiącu.
Zdecydowana większość lekarzy zarabia znacznie skromniej. Mediana całkowitego wynagrodzenia specjalisty pracującego na umowie o pracę, uwzględniając już dyżury i dodatki, wynosi około 21,5 tys. zł brutto. Z kolei mediana wartości pojedynczego kontraktu B2B dla specjalisty to 24,6 tys. zł brutto. Jest to kwota o rząd wielkości niższa niż te z nagłówków medialnych. Nawet w najbardziej pożądanych specjalizacjach, jak anestezjologia, typowy zakres wynagrodzeń miesięcznych to 20 000 – 40 000 zł brutto.
W odpowiedzi na medialne kontrowersje, Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje mające na celu uregulowanie rynku kontraktowego. Zaproponowano wprowadzenie górnego limitu zarobków (tzw. „czapki”) dla lekarzy pracujących na kontraktach w szpitalach, finansowanych ze środków publicznych. Propozycja ta zakładała maksymalną stawkę godzinową 250 zł oraz miesięczny limit wynoszący około 48 tys. zł (lub ok. 40 tys. zł w przeliczeniu na etat). Chociaż intencją jest ograniczenie „kosmicznych” zarobków, organizacje lekarskie, w tym Naczelna Izba Lekarska, ostrzegają, że takie limity, bez rozwiązania problemu niedoboru kadr, mogą spowodować masowe odejścia specjalistów do sektora prywatnego lub emigrację, pogłębiając tym samym kryzys w publicznych placówkach.
Czytaj także:
- Nawet 300 tys. zł dla lekarza z NFZ. Raport ujawnia, ile naprawdę zarabia większość
- Gorące zarobki lekarzy. Leszczyna: nie można płacić procentu od operacji
- Prawdziwe zarobki Polaków. Państwo płaci lepiej niż "prywaciarze"
Źródło: DGP/FPP/Michał Tomaszkiewicz