Określenie ilości, jakie rolnik będzie mógł sprzedać w ramach sprzedaży detalicznej, wywołuje wiele wątpliwości, w tym także naszych czytelników.
Uporządkujmy więc określenia, jakimi się posługujemy i będziemy w przyszłości posługiwać.
„Coś mnie tu zastanawia: do tych limitów ilościowych dopisali np. zboża i warzywa, które nie podlegały jakimkolwiek ograniczeniom sprzedaży i opodatkowania innego niż podatkiem od gruntów rolnych. Czy to oznacza, że teraz każdy rolnik który sprzeda więcej plonów nie przetworzonych niż w załącznikach zapłaci podatek dochodowy - co najmniej 2% od obrotu? Nowy podatek (na razie) dla "dużych"? Przecież ta ustawa miała dotyczyć wyłącznie żywności przetworzonej przez rolnika w gospodarstwie” – taki komentarz znalazł się pod tekstem „Rolnik uzyska ze sprzedaży żywności nieopodatkowany przychód do 20 tys. zł”.
Otóż ustawa miała dotyczyć wyłącznie sprzedaży bezpośredniej żywności przetworzonej – ale nie dotyczy. Mamy do czynienia z propozycją wprowadzenia zupełnie nowej działalności dodatkowej dla rolnika – określanej przez rząd jako prowadzenie sprzedaży detalicznej.
REKLAMA
Pewne światło na jej rozumienie rzuca dyskusja toczona w sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Dyrektor Biura Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej Paweł Wienconek tak problem definiował:
- Pierwsze pytanie jest dość istotne: jak właśnie będą się miały dotychczasowe rozwiązania prawne, czyli wymienione trzy elementy – to są dostawy bezpośrednie, sprzedaż bezpośrednia i działalność marginalna, lokalna, ograniczona – w świetle rolniczego handlu detalicznego? – pytał i rozważał: - Państwo wiecie, co to są dostawy bezpośrednie – jest to sprzedaż bezpośrednia produktów pochodzenia roślinnego. Natomiast sprzedaż bezpośrednia dotyczy produktów pochodzenia zwierzęcego. Te dwie działalności możemy wykonywać jako rolnicy, czyli nie potrzebujemy rejestrować działalności. Trzecie rozwiązanie, czyli działalność marginalna, lokalna i ograniczona wymaga zarejestrowania podmiotu. Oczywiście rolnik też może wykonywać taką działalność, ale jest to już obarczone wyjściem z KRUS, co jest bardzo istotne z punktu widzenia opłacalności prowadzenia biznesu. Do czego zmierzam? Analizując zmiany wszystkich ustaw dotyczących rolniczego handlu, o którym za chwilę sobie powiemy, nie widzę miejsca dla dwóch dotychczasowych rozwiązań, czyli dostaw bezpośrednich i sprzedaży bezpośredniej. Rolniczy handel detaliczny niejako będzie zawierał w sobie te dwa elementy, bo co to jest rolniczy handel detaliczny? To jest sprzedaż produktów z gospodarstwa, ale również produktów przetworzonych. Te dwa rozwiązania nie przewidywały sprzedaży produktów przetworzonych – zarówno produktów pochodzenia roślinnego, jak i zwierzęcego – natomiast w prezentowanym projekcie pojawia się takie rozwiązanie. Oczywiście rolniczy handel detaliczny będzie również uprawniał do sprzedaży produktów nieprzetworzonych.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Ewa Lech wyjaśniła sytuację:
REKLAMA
- Jeśli mówimy o pytaniu dotyczącym innych form sprzedaży żywności, czyli o sprzedaży bezpośredniej i o dostawach bezpośrednich, to one będą mogły dalej funkcjonować. Oczywiście, że będą mogły nadal funkcjonować. Chcę powiedzieć, że przepisy unijne różnicują wymagania, jak gdyby stopniują wymagania w stosunku do tych producentów i jednocześnie sprzedawców żywności w zależności od tego, jaki rodzaj żywności chcą sprzedawać i w zależności od tego, komu chcą sprzedawać. W przypadku rolniczego handlu detalicznego będziemy mówili tylko o sprzedaży końcowemu konsumentowi. Tylko i wyłącznie. To jest zasadnicza różnica. A zatem rolnik produkujący i przetwarzający żywność może ją sprzedać tylko i wyłącznie konsumentowi końcowemu. Natomiast ten rolnik, który zajmuje się dostawami bezpośrednimi, może sprzedawać produkt konsumentowi końcowemu, ale również może go sprzedawać zakładom detalicznym, które dalej coś z tym towarem robią i to już te zakłady sprzedają konsumentowi końcowemu. W przypadku sprzedaży bezpośredniej jest dokładnie tak samo, czyli można sprzedawać konsumentowi końcowemu, ale również innym zakładom detalicznym; przy czym w przypadku dostaw bezpośrednich i sprzedaży bezpośredniej mamy do czynienia tylko i wyłącznie z żywnością nieprzetworzoną. W przypadku dostaw bezpośrednich mówimy o roślinach i żywności, natomiast w przypadku sprzedaży bezpośredniej mówimy właściwie o surowcach – o mleku, mięsie, jajach, miodzie itd. A więc te dwie możliwości, czyli dostawy bezpośrednie i sprzedaż bezpośrednia, dalej będą mogły funkcjonować. Różnica między nimi a handlem detalicznym jest taka, że w przypadku dwóch pierwszych form rolnicy mogą sprzedawać konsumentowi końcowemu, jak również zakładom detalicznym. Natomiast w przypadku rolniczego handlu detalicznego – tylko i wyłącznie konsumentowi końcowemu.
Nowy projekt ustawy, wprowadzający sprzedaż detaliczną przez rolnika, nie wyklucza też działalności w ramach MOL-a:
- Jeśli chodzi o MOL-e, to jest podobna sytuacja jak ze sprzedażą bezpośrednią – mówiła wiceminister Ewa Lech. - Tam mamy do czynienia z przetwórstwem, ale może być prowadzona sprzedaż konsumentowi końcowemu, a obowiązkowo również innym zakładom detalicznym czy przetwórczym. Chcę powiedzieć, że występuje stopniowanie w zależności od tego, jaka żywność jest produkowana i do kogo jest kierowana. A więc jeszcze raz podkreślam, że handel detaliczny jest kierowany tylko i wyłącznie do konsumenta końcowego.
Czy propozycja wprowadzenia sprzedaży detalicznej przez rolnika to dobra koncepcja?
REKLAMA
- Widzę w projekcie ustawy zapis, że rolnik nie będzie mógł sprzedawać do sklepów czy restauracji – mówiła Laura Maciejewska, główny specjalista w Kujawsko-Pomorskim ODR w Minikowie. - Jako konsument chętnie kupiłabym w sklepie domowe przetwory, produkty przetworzone w gospodarstwie rolnym. Jeżeli rolnik dostarczałby tam, dla przykładu, dobre pierogi, ciasta, chleb, to z przyjemnością poszłabym i kupiłabym te produkty. Na dobrą sprawę często je kupuję, tylko to jest poza wszelką ewidencją.
Skomplikowane? Owszem. Dopytywana o szczegóły wiceminister skapitulowała.
- Dajmy na to, że produkuję warzywa, a warzywa w ramach dostaw bezpośrednich sprzedaję na rynku, jestem zgłoszona u powiatowego inspektora sanitarnego. A teraz będę chciała przetworzyć swoje produkty, ale nadal będę je sprzedawała. Rozumiem, że ewidencjonuję tylko i wyłącznie te, które są przetworzone. Natomiast te, które sprzedaję nieprzetworzone, nadal nie są ewidencjonowane i one pozostają w ramach dostaw bezpośrednich. Tak to zrozumiałam i chyba tak należy to przyjąć. Prawda? – dopytywała Laura Maciejewska i tak uściśliła swoje pytanie: - Produkuję warzywa. Weźmy dostawy. W ramach dostaw bezpośrednich nadal tylko z części moich warzyw robię przetwory w ramach rolniczego handlu detalicznego. Nie wszystko przetwarzam, a część warzyw sprzedaję na rynku w ramach dostaw bezpośrednich.
Podsekretarz stanu w MRiRW Ewa Lech nie potrafiła odpowiedzieć:
REKLAMA
- Wie pani, to jest bardzo dobre pytanie. Postaram się zaczerpnąć informacji i odpowiem dosłownie po przerwie, jeżeli jakaś będzie. To jest bardzo dobre pytanie.
Odnosząc się do zarzutu zbyt dużego skomplikowania przepisów, wiceminister tłumaczyła:
- Jeśli chodzi o zarzuty, że są to skomplikowane przepisy, to powiem, że rzeczywiście one są skomplikowane ze względu na podział różnych możliwości sprzedaży. A ponieważ każda ze sprzedaży jest obarczona różnymi wymaganiami, to taki podział musi być, niestety, zachowany. Każdy rodzaj sprzedaży ma inne wymagania; wymagania są stopniowane i o tym mówiłam.
Przepisy okazały się tak skomplikowane, że wiceminister i po przerwie nie odpowiedziała na zadane pytanie.
REKLAMA
- Jeżeli w ogóle chodzi o działalność gospodarczą, to wydaje mi się, że gdyby logicznie myśleć, to np. sprzedaż bezpośrednią czy MOL może prowadzić żona, a mąż może prowadzić coś innego; a więc wydaje mi się to teoretycznie możliwe, ale nie chciałabym wprowadzać państwa w błąd. Na pewno pani odpowiem na zadane pytanie, ale za jakiś czas - stwierdziła.
MP