Za upadłość SKOK Wołomin zapłacimy wszyscy. Kasa będzie kosztować BFG 2,2 mld zł

Bankowy Fundusz Gwarancyjny wypłaci 60 tysiącom klientów SKOK Wołomin 2,2 mld zł. Zgodnie z zapewnieniami stanie się tak jeszcze przed nadchodzącymi świętami.

2014-12-15, 11:51

Za upadłość SKOK Wołomin zapłacimy wszyscy. Kasa będzie kosztować BFG 2,2 mld zł

Posłuchaj

Kasa Wołomin straciła płynność finansową. Nie mogła już regulować zobowiązań wobec osób, które przyniosły tam pieniądze – mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego, który był gościem radiowej Jedynki./Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
+
Dodaj do playlisty

To druga Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa, która w tym roku może ogłosić upadłość. Wcześniej zbankrutowała Kasa Wspólnota.
Komisja Nadzoru Finansowego zdecydowała w piątek (12.12) o wystąpieniu do Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi Północ z wnioskiem o ogłoszenie upadłości Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej w Wołominie.
Decyzja taka została podjęta w związku z utratą możliwości regulowania przez tę instytucję finansową swoich zobowiązań.
– Obowiązek złożenia wniosku wynika z art. 74k ust. 2 w związku z 74k ust. 1 ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych i jest związany z utratą możliwości regulowania przez SKOK Wołomin swoich zobowiązań w zakresie wypłaty środków wobec deponentów, członków kasy – napisano w komunikacie KNF.
To już kolejny przykład na to, że sytuacja Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych nie jest najlepsza.
Czy zatem grozi nam fala upadłości tych instytucji finansowych? Łukasz Dajnowicz, rzecznik  Komisji Nadzoru Finansowego, który był gościem radiowej Jedynki, studzi emocje, choć nie ukrywa, że problem istnieje.
Trudna sytuacja kas
– Sytuacja w sektorze SKOK jest złożona. Na 53 działające kasy, 43 są objęte programem postępowania naprawczego, natomiast w przypadku 24 kas KNF prowadzi postępowania o ustanowieniu zarządcy komisarycznego. Jeśli mamy problematyczną kasę, to po pierwsze jest sprawdzane, czy jest ona w stanie się sama uzdrowić, realizując program postępowania naprawczego. Jeśli to jest niemożliwe, to w kasie jest ustanawiany zarządca komisaryczny, który na miejscu bada sytuację i jeśli samodzielna sanacja jest niemożliwa, to kierowane jest zapytanie najpierw do SKOK, a później do banków, czy będą zainteresowane przejęciem tej kasy. Natomiast zawieszenie działalności, wniosek o upadłość i wypłata gwarancji, to jest ostatni krok w tej sekwencji zdarzeń, którą ustawa przewiduje – mówi przedstawiciel KNF.  
Problemy ze SKOK wyszły na jaw po tym, jak zostały one objęte nadzorem KNF. Wcześniej, przez blisko 20 lat, kasy zamiatały pod dywan istotne problemy, dodaje Łukasz Dajnowicz.
– Po pierwsze sektor SKOK jest niedokapitalizowany. Brakuje mu tego bufora bezpieczeństwa, którym są kapitały w instytucjach finansowych. Jeśli byśmy uwzględnili ustalenia inspekcji KNF, to niedobór kapitału w tym sektorze wynosi ok. 1,5 mld zł. Po drugie problemem jest niska jakość portfela kredytowego. Kredyty przeterminowane to ponad połowa portfela. Trzecim zasadniczym problem jest skala wyprowadzania działalności do podmiotów zewnętrznych. Skala, która jest niespotykana w innych instytucjach finansowych – wyjaśnia rzecznik KNF.
Dlaczego jednak SKOK Wołomin musiała upaść?
– Nie było innego wyjścia. Kasa straciła płynność finansową. Nie mogła już regulować zobowiązań wobec osób, które przyniosły tam pieniądze, wobec swoich członków, więc KNF najpierw zawiesiła działalność, poprosiła Kasę Krajową o stanowisko, czy będzie wsparcie finansowe – kredyt płynnościowy. Tego wsparcia nie było, w związku z tym jest wniosek o ogłoszeniu upadłości i to jest warunek uruchomienia państwowych gwarancji depozytów, gwarancji BFG – mówi Łukasz Dajnowicz.
Klienci odzyskają pieniądze do wartości 100 tys. euro, czyli dla większości klientów są to wszystkie zdeponowane tam oszczędności.
Przypuszczalna działalność przestępcza
W SKOK Wołomin przestępstw prawdopodobnie dopuszczał się funkcjonujący tam zarząd. – Była prawdopodobnie działalność przestępcza. Jeśli polegamy na stanowisku prokuratury, z którą KNF współpracowała, to od 2009 r. mieliśmy do czynienia z procederem, o którym można mówić jako prawdopodobnym przestępstwie – wyjaśnia gość Jedynki.
Fakty są takie, że kasa straciła płynność.
Kasa Krajowa składała doniesienia
System SKOK jako całość przez ponad 20 lat rozwijał się poza państwowym nadzorem. Nadzór wewnętrzny stanowiła Kasa Krajowa. – Narosły przez ten czas różne problemy, które teraz próbuje się rozwiązywać – mówi rzecznik KNF.
Kasa Krajowa z kolei podkreśla, że obecnie nadzór sprawuje KNF i że składała doniesienia do Komisji już dwa lata temu w sprawie nieprawidłowości właśnie w SKOK Wołomin. – Ale to Komisja Nadzoru Finansowego zawiadomiła prokuraturę. I to dzięki naszej współpracy z organami ścigania ten proceder został wykryty. Nie otrzymaliśmy też z Kasy Krajowej żadnych konkretnych informacji – mówi Łukasz Dajnowicz.
Więź ogranicza ryzyko
Po pierwszym półroczu 2014 r. pod kreską jest aż 17 z 55 kas.
– Generalnie sytuacja jest trudna. Te mniejsze kasy, w których rzeczywiście wieź między członkami występuje, np. o charakterze zawodowym, bo to jest kasa pracowników jakiegoś jednego zakładu, są w stosunkowo lepszej sytuacji. Więź jest naturalnym czynnikiem ograniczającym ryzyko udzielenia złych kredytów i koszty. A koszty są dużym problem w systemie SKOK – mówi rzecznik KNF.
Za ratowanie kas zapłacą klienci banków. – W tej chwili te środki, które idą z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, to są pieniądze odłożone przez banki i pośrednio przez budżet państwa. Kiedyś BFG został zasilony środkami Narodowego Banku Polskiego. Płacą też pośrednio wszyscy podatnicy, bo składka na BFG dla banków jest kosztem uzyskania przychodu, czyli banki płacą mniejsze podatki – wyjaśnia przedstawiciel KNF.
Jak wygląda wypłata?
Mariusz Mastalerz, dyrektor Gabinet Prezesa BFG, wyjaśnia, że w przypadku kas, gwarantowane są środki pieniężne na rachunkach imiennych, także odsetki naliczone do dnia spełnienia warunków gwarancji oraz należności deponentów wynikające z prowadzenia przez kasę warunków finansowych. Natomiast wyłączone są m.in. wpłaty z tytułu udziałów czy składek członkowskich.
Wypłacane będą pieniądze łącznie z odsetkami, a np. SKOK Wołomin jeszcze w tym roku oferowała wysokie lokaty na 5 proc. w skali roku.
–  System opiera się na solidarności, na zaufaniu. Jeśli klienci SKOK straciliby swoje środki, groziłby chaos i masowe odwrócenie się konsumentów od wszystkich kas czy banków. Dlatego na całym świecie to tak działa, że pozostałe instytucje finansowe zrzucają się na pokrycie kosztów upadłości danego podmiotu – wyjaśnia Łukasz Dajnowicz. –  To jest należność.  
Kredyt płynnościowy nie był możliwy
Z kolei Kasa Krajowa tłumaczy swoje działania.
– Kasa Krajowa wykonała wszystko, co było możliwe, i wszystkie czynności, które przewidują przepisy prawa. SKOK Wołomin otrzymała od nas ponad 300 mln zł na utrzymanie płynności. Natomiast ze względu na stan zagrożenia wypłacalności, nie mogliśmy udzielić tej kasie kredytu płynnościowego, takiego, który jest przewidziany przepisami ustawy – wyjaśnia Wiktor Kamiński, zastępca dyrektora generalnego Kasy Krajowej SKOK, który był gościem Polskiego Radia 24.
Dodaje, że SKOK Wołomin nigdy nie zwracała się do Kasy Krajowej o jakąkolwiek pomoc, czy to z funduszu stabilizacyjnego, czy z innych środków.
– SKOK Wołomin wykazywała bardzo dobre wyniki, które potwierdzali biegli rewidenci przez cały okres życia tej kasy – mówi gość PR 24. – Jaki jest zakres problemu, będzie w stanie oszacować zarządca komisaryczny. A jeśli sąd postanowi, również zarządca sądowy – dodaje.
Sprawozdanie Kasy Wołomin jeszcze nie zostało zbadane. – Nie znamy pełnego zakresu problemów związanych z kredytami. Proszę pamiętać, że mówimy o zorganizowanej grupie  przestępczej, która tak naprawdę wyłudzała kredyty na podstawione osoby, co już ustaliła prokuratura. Dopiero po zweryfikowaniu wszystkich kredytobiorców będzie można powiedzieć, które z tych kredytów naprawdę są nieściągalne, a które faktycznie da się odzyskać – mówi Wiktor Kamiński.
Nadzór sprawuje KNF
Podkreśla, że Kasie Krajowej zależy na zachowaniu funkcjonowania wszystkich kas.
– Jesteśmy bardzo ograniczeni przepisami ustawy. Kasa Krajowa nie jest już organem nadzoru. Od 2012 r. nadzór nad kasami sprawuje Komisja Nadzoru Finansowego. W tej chwili kasy są objęte  gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Również prowadziliśmy rozmowy z Narodowym Bankiem Polskim w sprawie udzielenia kredytu Kasie Krajowej, po to, by ewentualnie sfinansować utrzymanie płynności m.in. w SKOK Wołomin. NBP, zgodnie ze swoimi przepisami, nie mógł takiego kredytu udzielić – dopowiada gość PR 24.
Pomoc jeszcze przed świętami
Bankowy Fundusz Gwarancyjny deklaruje, że uda się wypłacić pieniądze klientom jeszcze przed nadchodzącymi świętami.  
Całe aktywa wszystkich SKOK to ok. 1 proc. aktywów systemu bankowego. W tym roku dwie kasy korzystają z BFG, a banki nie korzystały z niego od dawna.
–  Ogromna większość deponentów są osób, które mają stosunkowo niewielkie oszczędności, mieszczące się bez problemu w kwocie gwarantowanej przez BFG – mówi Wiktor Kamiński.  – I swoje depozyty z pewnością odzyskają – dodaje.
Z dnia na dzień nowe otoczenie
– Dofinansowaliśmy kapitalizację większości kas, praktycznie wszystkich, które złożyły wnioski w tym zakresie – mówi rozmówca PR24.  
Przekonuje, że kasy niemal z dnia na dzień zostały postawione w nowym otoczeniu regulacyjnym. – Nie otrzymały okresów przejściowych na to, by zbudować kapitał na właściwym poziomie – uważa Wiktor Kamiński.
Wiktor Kamiński ocenia, że KNF jest dla kas spółdzielczych trudnym partnerem. – Oczekiwalibyśmy dialogu i obiektywnego podejścia do sytuacji SKOK, uwzględniającego specyfikę kas i szczególną rolę społeczną – dodaje przedstawiciel Kasy Krajowej.  
Krzysztof Rzyman, Błażej Prośniewski, Grażyna Raszkowska

''

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej