Premier Wielkiej Brytanii w Polsce lobbuje za zmianami w Unii Europejskiej
Premier Ewa Kopacz spotkała się z szefem rządu Wielkiej Brytanii. David Cameron przyjechał do Warszawy, by przekonać Polskę do brytyjskiej wizji zmian w funkcjonowaniu UE.
2015-05-29, 12:30
Posłuchaj
W zamian Cameron chce bardziej uaktywnić potencjał gospodarczy wspólnego rynku. Pragnie też zapobiec dominacji państw strefy euro, do której Wielka Brytania nie należy. Cameron chce też sprawić, by mieszkający na Wyspach imigranci z Polski czy Rumunii stracili prawo do zasiłku na dzieci, które mieszkają poza Wielką Brytanią. Dla Polski to trudny orzech do zgryzienia, komentował w "Pulsie gospodarki", Przemysław Ruchlicki z Krajowej Izby Gospodarczej.
- Największym paradoksem w naszych relacjach z Wielką Brytanią jest to, że mamy zbieżne stanowisko co do wpływu strefy euro na kształt Unii Europejskiej, natomiast będziemy się spierać co do polityki imigracyjnej. Wydaje mi się, że to bardziej będzie upór polskiego rządu i takie negatywne podejście, ze względów PR-owych niż jakiś racjonalnych przesłanek. Jak się tak popatrzy na to, czego Brytyjczycy tak naprawdę chcą dokonać, to nie mają tak naprawdę nieracjonalnych argumentów. Zobaczymy, co zwycięży, czy jednak globalny interes Polski pod tytułem: nie umacniajmy strefy euro za wszelką cenę kosztem pozostałych krajów, czy jednak w imię tego, że mamy niedługo wybory, będziemy się upierać przy pozostawieniu polityki imigracyjnej, tak jak ona jest - mówił Przemysław Ruchlicki.
Posłuchaj
REKLAMA
W trudnej sytuacji jest nie tylko polski rząd. Również David Cameron jest zakładnikiem swoich wyborczych obietnic, w tym referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej, dodawał Marek Siudaj z Tax Care.
- Cameron stoi przed znacznie poważniejszym problemem. Gdyby okazało się, że UE traci Wielką Brytanię, to byłby jednak problem. Wtedy zostałaby już tylko strefa euro. To nie jest kwestia wzmocnienia czy nie krajów poza strefą euro. Bo tak naprawdę byłaby to tylko strefa euro i takie przyległości jak Polska. Cameron tak naprawdę ma czas i nie musi się dogadywać w tej sprawie już dzisiaj. Podejrzewam też, że on nie nastawia się aż tak bardzo, żeby przekonać premier Kopacz do tych zmian. On doskonale wie, że będzie się musiał spotkać jeszcze z innymi osobami, w tym z nowym prezydentem Andrzejem Dudą i dopiero wtedy, po wyborach, będzie można rozmawiać - mówił Marek Siudaj.
Posłuchaj
REKLAMA
Choć referendum będzie, to Brexit nie nastąpi, przewidywał dr Marian Szołucha, ekonomista.
- O Citi wszyscy wiemy, najważniejsze centrum finansowe Starego Kontynentu. Dużo rzadziej mówi się jednak o tym, że UE będzie zależało na tym, żeby Wielka Brytania z niej nie wychodziła. Jedna z trzech największych gospodarek. Poza tym pamiętajmy, że Brytyjczycy umieją być w Unii, czerpać z niej korzyści, a zarazem starać się skutecznie minimalizować koszty czy po prostu uciekać od tego, co im się w strukturze, w zasadach funkcjonowania UE nie podoba. Trzecia rzecz to położenie Wielkiej Brytanii, nie tylko geograficzne, pomiędzy zasadniczą częścią kontynentu europejskiego a USA czy Ameryką Północną, ale też polityczne. Amerykanie mogą też realizować swoje interesy za pośrednictwem Brytyjczyków w Europie. Tak więc naciski na Brytyjczyków będą szły z różnych stron. A i oni sami, jak przyjdzie co do czego, to uważam, że zagłosują za pozostaniem w UE - mówił Marian Szołucha.
Posłuchaj
REKLAMA
Referendum w Wielkiej Brytanii dotyczące wyjścia z Unii Europejskiej ma odbyć się w 2017 roku.
Błażej Prośniewski, awi
REKLAMA