T-Bull: wyzwanie rzucone Elonowi Muskowi

Właśnie weszli za warszawską giełdę. W perspektywie mają podbicie kosmosu. Gośćmi audycji "Ludzie gospodarki" byli założyciele studia T-Bull, które zajmuje się produkcją gier mobilnych – Grzegorz Zwoliński, Damian Fijałkowski oraz Radosław Łapczyński.

2016-11-06, 16:00

T-Bull: wyzwanie rzucone Elonowi Muskowi
. Foto: Błażej Prośniewski

Posłuchaj

Ludzie gospodarki, cz. 1, gośćmi Polskiego Radia 24 byli: Grzegorz Zwoliński, Damian Fijałkowski, Radosław Łapczyński./Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
+
Dodaj do playlisty

Zaczynali od gry, na której zarobili 70 centów. Obecnie spółka T-Bull jest jednym z wiodących producentów gier mobilnych. W   swoim portfolio mają już około 160 produkcji, które łącznie pobrano 170 milionów razy. Dla założycieli firmy to jednak dopiero początek, bo w perspektywie mają podbicie kosmosu.

Według raportu Newzoo, prywatne wydatki użytkowników na gry i aplikacje mobilne w 2016 roku sięgną prawie 45 mld dolarów. Co ważne, aż 82 proc. tej kwoty wygenerują gry mobilne. Ile z tego tortu chcieliby uszczknąć twórcy T-Bulla? Jak mówią zgodnym głosem bohaterowie audycji „Ludzie gospodarki” w Polskim Radiu 24 - wszystko.

Miało być na Bentleya, był jeden dolar minus prowizja

Historia wrocławskiej spółki T-Bull rozpoczęła się w 2010 roku. Wtedy to Grzegorz Zwoliński, który właśnie skończył studia na Akademii Sztuk Pięknych w Mediolanie, wpadł na pomysł, aby otworzyć własne studio gier. Pomysłem tym zaraził Damiana Fijałkowskiego. Po pół roku dołączył do nich Radosław Łapczyński.

"

Damian Fijałkowski  Całe niebo jest przed nami. Chcielibyśmy zrobić tak, żeby każdy na świecie, kto spojrzy w niebo i pomyśli, że coś tam leci, przypomniał sobie nazwę naszej firmy

- Było piękne polskie lato, lipiec 2010 roku. Zaczęliśmy w sobotę i tak naprawdę beta wersja pierwszej gry powstała w tę sobotę. Po paru dniach pojawiła się ona w sklepie, no i my z wypiekami na twarzach czekaliśmy co z tego będzie. Czekaliśmy tydzień, aby zobaczyć pierwszego dolara. No i to był pewnego rodzaju kubeł zimnej wody, ale nie zraziliśmy się tym niepowodzeniem - wspominał na antenie Polskiego Radia 24, Damian Fijałkowski.

REKLAMA

Płacić za zadowolenie

Później było drugie podejście. Ich nowy tytuł po tygodniu przyniósł… 3 dolary. Zamiast jednak porzucić plany, udostępnili swój produkt za darmo. Kolejny tydzień to już 40 tys. pobrań.

"

Grzegorz Zwoliński  Elon Musk? Facet robi wspaniałe rzeczy, ale my myślimy, że damy radę zrobić to lepiej

- Jeszcze trzy lata temu sto procent naszych przychodów mieliśmy z reklam. Teraz jest to już pół na pół - reklamy vs. zakupy w aplikacjach. Chcemy, aby użytkownicy naszych aplikacji płacili nam za swoje zadowolenie, a nie żebyśmy zmuszali ich do czegokolwiek - mówi Grzegorz Zwoliński.

„Męskie gry” dla wszystkich

T-Bull specjalizuje w grach wyścigowych, sportowych i strzelankach.

- To nie jest tak, że gry są dla mężczyzn, bo kto powiedział, że kobiety nie chcą się ścigać samochodami, albo postrzelać z karabinu? Nasze gry są w jakieś tematyce, w której czujemy się dobrze. Trzeba też pamiętać, że odsetek kobiet grających w nasze produkcie jest wysoki - zaznaczał Damian Fijałkowski.

REKLAMA

(Bez)pośrednio w Chinach

Głównym rynkiem zbytu dla gier wrocławskiego studia są Stany Zjednoczone. Bardzo dobre wyniki osiągają  również w Indiach czy Turcji. Teraz chcą podbić Chiny.

- Mieliśmy już nawet jedno podejście do rynku chińskiego. Jak zawsze chcieliśmy to zrobić na własną rękę, ale tamtejszy rynek działa zupełnie inaczej niż ten zachodnioeuropejski. Są inne standardy i modele płacenia. Jest też inne myślenie – mówi Grzegorz Zwoliński.

Nie znaczy to jednak, że gier T-Bulla w Państwie Środka nie ma.  Są w postaci – jak sami to określają – „szybko wykonanych kopii”. Podróbki ich produkcji w Chinach pojawiają się raptem 24 godziny po  premierze.

- Dojdziemy do tego momentu, aby wejść na tamtejszy rynek, bo ciężko jest walczyć z Chinami, nie będąc w Chinach – dodaje Zwoliński.

REKLAMA

Na podbój kosmosu

Świat gier mobilnych dla założycieli spółki T-Bull to jednak już za mało. W przerwach między kolejnymi produkcjami, w siedzibie firmy toczą się prace nad projektami związanymi z  zarządzaniem Big Data, bioniczną ręką sterowaną myślami oraz nanosatelitami.

"

Radosław Łapczyński  Jestem pewien, że jak spotkamy się za cztery lata, będziemy z jakimś zupełnie nowym pomysłem, który będziemy właśnie realizować na jeszcze większym rynku niż satelitarny i z jeszcze większą perspektywą 

- Robimy podejścia do nowych technologii, które częściowo służą rozwojowi ludzi, a częściowo służą nam do otwierania nowych drzwi. I tak było z satelitami.  Zauważyliśmy, że jest w Polsce duża luka technologiczna, a wszyscy dookoła je produkują, tylko nie my.  I stąd pomysł, że możemy zacząć z nanosatelitami. To są takie małe kostki z elektroniką, obiektywami, czujnikami – tłumaczy  Radosław Łapczyński.

Technologia, która ma zmienić świat

Obecnie prace toczą się nad trzema takimi satelitami: Światowidem, Rusałką 1 i Rusałką 2. Na orbitę mają się one wzbić w pierwszym kwartale 2018 roku na pokładzie amerykańskiej rakiety, która wystartuje z platformy pływającej na Oceanie Spokojnym.

Wysłanie w kosmos Światowida, Rusałki 1 i 2, to nie tylko kwestia rozwoju nauki, spełnienia marzeń czy ambicji, to także inwestycja, która ma się zwrócić.

REKLAMA

- Docelowo chcemy stworzyć całkiem nową usługę, której obecnie nie ma jeszcze na rynku. Chcemy być pionierami i odkryć nowy świat – dodaje śmiało Grzegorz Zwoliński.

Co to dokładnie będzie? To na razie tajemnica. Jednak - jak deklarują bohaterowie audycji „Ludzie gospodarki” – dzięki temu, każdy z nas będzie mógł osobiście zetknąć się z technologiami kosmicznymi i dzięki temu zmieniać świat.

Błażej Prośniewski


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej