W Polsce już brakuje rąk do pracy

Firmy zaczynają narzekać na brak kandydatów, których mogłyby zatrudniać. Oczywiście takich, którzy spełniają ich oczekiwania pod względem wiedzy i umiejętności, a zarazem godzą się dopasować swoje wynagrodzenie do możliwości pracodawcy. Dziś wyraźnie już widać, że to przedsiębiorstwa zaczynają zabiegać o pracowników.

2015-09-29, 22:50

W Polsce już brakuje rąk do pracy
35 proc. pracujących aktywnie szuka lub myśli o zmianie miejsca pracy . Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Polska jest jednym z tych krajów w Europie, w których wyraźnie zaczyna brakować odpowiednich pracowników – mówi Justyna Ścigler z agencji zatrudnienia Manpower, która była gościem radiowej Jedynki. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Tymczasem bezrobocie wynosi obecnie 10 procent, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, więc chętnych do pracy nie powinno brakować.

Ale przyczyną kłopotów pracodawców jest brak pracowników wykwalifikowanych.

W Polsce system edukacji nijak się ma do zapotrzebowania realnej gospodarki. Polskie szkoły średnie i wyższe nie uczą umiejętności potrzebnych zwłaszcza na lokalnym rynku pracy, tylko ciągle kształcą na poziomie pewnych abstrakcji uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Również według Grzegorza Baczewskiego, dyrektora Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy w Konfederacji Lewiatan, potrzebne są zmiany w edukacji.

REKLAMA

– W dłuższym terminie przede wszystkim sposobem powinno być włączenie do programów nauczania elementów praktycznej nauki zawodu w szkołach zawodowych i w technikach, ale także praktyk, które pozwalają nabywać kompetencje zgodne z kierunkiem studiów czy kierunkiem nauki po to, by już w momencie wejścia na rynek pracy absolwent mógł wykazać się i kwalifikacjami, i umiejętnościami zawodowymi , i doświadczeniem – mówi dyrektor z Lewiatana.

Na rynku pracy zaczyna się era pracownika

Coraz częściej to praca szuka pracownika, a nie pracownik pracy. Jak mówiła w radiowej Jedynce Justyna Ścigler z agencji zatrudnienia Manpower, Polska jest jednym z tych krajów w Europie, w których wyraźnie zaczyna brakować odpowiednich pracowników. Dwie firmy na pięć w Polsce mają problem ze znalezieniem kandydatów.

33 proc. polskich pracodawców deklaruje, że ma problemy z obsadzaniem stanowisk pracy u siebie – mówi ekspertka.    

I perspektywy dla pracodawców do końca roku nie są najlepsze, natomiast pracownicy mają się z czego cieszyć, twierdzi gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Barometr Manpower Perspektyw Zatrudnienia to badanie, które mierzy intencje pracodawców, związane z poziomem zatrudnienia. Perspektywa ujęta w tym badaniu, czyli stosunek i procent pracodawców zainteresowanych i skłonnych do zatrudniania nowych grup pracowniczych w najbliższym kwartale, do procenta pracodawców, którzy skłonni są raczej zwalniać, niż utrzymywać zatrudnienie na tym samym poziomie, wynosi plus 7 proc. I jest to prognoza pozytywna dla Polski, która wskazuje, że jednak większa liczba pracodawców jest skłonna zatrudniać pracowników, niż ich zwalniać, czy też utrzymywać ten sam poziom zatrudnienia mówi Justyna Ścigler.

Więcej niż do tej pory

Przedsiębiorcy są tak zdeterminowani, że nawet kandydatom na zwykłe miejsca pracy, a nie specjalistom, oferują benefity do tej pory zarezerwowane dla wysokiej klasy profesjonalistów.

– Pracodawcy coraz częściej uatrakcyjniają formę zatrudniania, tj. oferują płacowy i poza płacowy pakiet benefitów. A to jest wyjście naprzeciw potrzebom określonej grupy pracowników. Nie spotykamy się jeszcze bardzo często z sytuacją, gdzie pracodawca oferowałby zakwaterowanie, ale już dowóz do miejsca pracy, nawet z miejscowości oddalanej w niektórych przypadkach o 150 km, jest proponowany – wyjaśnia przedstawicielka firmy Manpower.

Inne propozycje to np. stołówka za symboliczną wręcz opłatą.

REKLAMA

– To są przykłady takiego działania pracodawców, które mają przybliżyć pracowników i zachęcić ich do pracy w określonym miejscu i w określonej firmie – wyjaśnia ekspertka.  

W sierpniu stopa bezrobocia wynosiła 10 procent i była najniższa od 2008 roku, czyli od początku światowego kryzysu. Płace w gospodarce rosną i to przy utrzymującej się deflacji. Ale czy to wystarczy, by można było mówić o powolnej przewadze pracowników na rynku? Pracodawcy powinni pamiętać o jednej z podstawowych spraw najważniejszych dla pracobiorców – stabilności zatrudnienia.  

Pracodawcy muszą zacząć inaczej zatrudniać

Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, podkreśla, że ważne jest, aby zmienić podejście pracodawców, którzy nie oferują stabilnego zatrudnienia. To prowadzi do emigracji wykwalifikowanych kadr.

 – Gdyby to nie było zlecenie, czy umowa o dzieło, gdyby to było normalne zatrudnienie na umowę o pracę i stabilne, to byłoby korzystne dla pracowników – mówi przedstawicielka OPZZ

REKLAMA

 Wskazuje, że z badań wynika, iż młodzi ludzie wyjeżdżają za granicę, bo jako pracownicy nie czują się szanowani, nie mają poczucia bezpieczeństwa pracy, a dopiero na trzecim miejscu wskazywali niższe płace w Polsce.

 Rynek pracy zmienia się

 Rynek pracy ulega zmianom i proponowane są różne rozwiązania: ma być wprowadzona minimalna stawka godzinowa, mają zniknąć tzw. umowy śmieciowe, mają być w przetargach publicznych premiowane firmy zatrudniające ludzi na umowach o pracę.

 – Są regiony, gdzie jest małe bezrobocie, i regiony o bardzo wysokim bezrobociu. I tam są właśnie pracownicy, którzy mogliby wyjechać za pracą. Ale trzeba im dać mieszkania. Te propozycje z ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy są trochę za niskie. Jeśli pracodawca oferuje minimalne wynagrodzenie, to pracownik nigdy nie podjedzie do innego województwa, czy innego miasta, szukać pracy – podkreśla Wiesława Taranowska.

REKLAMA

Taki pracownik wyjedzie raczej do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Szwecji, czy Norwegii i tam jakieś lokum znajdzie.

– To prawda, że Polacy są bardziej skłonni do przemieszczenia się za granicę, celem znalezienia pracy, niż w obrębie kraju – przyznaje Justyna Ścigler.

A to z pewnością wynika z różnicy w płacach.

Ekspertka widzi też zainteresowanie polskich pracodawców pracownikami zza wschodniej granicy.

REKLAMA

 Branże, gdzie już królują pracownicy

 Są sektory, gdzie rynek pracownika już ma miejsce. Do takich należy branża finansowa, czy szeroko pojęta branża technologiczna. – W branży IT pracodawcy rzeczywiście mają olbrzymi problem ze znalezieniem odpowiednich osób – mówi Justyna Ścigler.

Brak pracowników w tych dziedzinach gospodarki nie oznacza jednak, że każda osoba może w ofertach pracy przebierać.

 Niedopasowanie talentów

 Brakuje określonych pracowników, bo wielu nie spełnia oczekiwań pracodawców. Dotyczy to zwłaszcza młodych osób.

REKLAMA

 – Pracodawcy oprócz tego, że wymagają określonego typu kompetencji i wiedzy, stawiają też na szereg umiejętności miękkich. Przede wszystkim na komunikację i umiejętność znalezienia się w określonym środowisku. Młodym osobom na rynku pracy tego brakuje. Być może jest to też związane z systemem edukacji, który mamy w Polsce. On nie uczy praktycznego podejścia warsztatowego, rozwiązywania problemów, czy odnajdywania się w określonej sytuacji. Daje wiedzę, ale pracodawcy szukają czegoś więcej – mówi przedstawicielka firmy Manpower.

 A z tego wynika fakt, że młody człowiek na rynku pracy czuje się czasem po prostu źle.

Jednak pracodawcy wychodzą naprzeciw obecnej sytuacji, bywają mniej rygorystyczni w swoich oczekiwaniach i łagodzą np. procesy rekrutacyjne. – Zwracają uwagę na potencjał pracowniczy młodych osób – dodaje ekspertka.

I uzupełnia: pracodawcy widzą, co się dzieje, chcą inwestować w młodych i na pewno w długofalowej perspektywie rynek pracy się zmieni.

REKLAMA

 Pokolenie Y

 Ambitni i z dużymi oczekiwaniami, ale jednocześnie pracowici i szukający nowych ścieżek rozwoju osobistego. Taki obraz pokolenia Y, czyli dzisiejszych studentów i absolwentów wyższych uczelni wyłania się z najnowszego badania firmy doradczej Deloitte.

 Przy wyborze miejsca pracy młodzi nie stawiają na pierwszym miejscu zarobków, ale i tak konfrontacja z rzeczywistością może być dla nich bolesna. Powód to wysoka ocena własnych kompetencji.

 – Ta ocena może momentami spotkać się z bolesną weryfikacją w sytuacji wejścia w specyficzne środowisko pracy. Natomiast w danym momencie jest ona relatywnie wysoka. Te osoby również bardzo optymistycznie patrzą na swoje szanse na rynku pracy. Ponad 50 proc. uważa, ze jest w stanie znaleźć interesującą pracę w ciągu trzech miesięcy. A to jest wskaźnik bardzo dużego optymizmu – ocenia Łukasz Mlost, menedżer w dziale Human Resources w firmie Deloitte, który był gościem Polskiego Radia 24.

REKLAMA

 Nie wszyscy do jednego worka

Przedstawicieli pokolenia Y nie można wrzucać jednak do jednego worka, podkreśla ekspert.

– Kolejny raz raport pokazuje, że nie należy podchodzić do tego pokolenia jako do jednorodnej grupy młodych, potencjalnych pracowników. Tylko, że w ramach tej grupy istnieją bardzo poważne różnice, jeżeli chodzi o miejsce pracy w hierarchii wartości, czy rolę, jaką przypisują pracy te osoby w swoim życiu. A także różnice postaw i oczekiwań związanych zarówno z ofertami pracy, jak i z samym środowiskiem, w którym mają pracować – mówi Łukasz Mlost.

 Wiek szefa nie jest ważny, ale…

REKLAMA

 Autorzy badania zwracają uwagę na różnicę wieku między najmłodszymi a najstarszymi pracownikami.

– Co prawda jedna trzecia respondentów deklaruje, że wiek przełożonego nie ma dla nich znaczenia, natomiast dla dość licznej grupy preferowany wiek przełożonego to osoby pomiędzy 25. a 50. rokiem życia – dodaje ekspert z firmy Deloitte.

Badanie przeprowadzone zostało na grupie 1128 osób w wieku 19 - 30 lat, w większości studentów uczelni biznesowych.

Robert Lidke, Krzysztof Rzyman, Kamil Piechowski, Grażyna Raszkowska

REKLAMA


 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej