Polska ma konkurencyjne przewagi, ale nie korzysta z nich w pełni

Po kilku latach niewielkich spadków Polska zaczęła piąć się w górę w rankingu konkurencyjności Światowego Forum Gospodarczego i zajmuje 41. miejsce wśród 140 krajów. Czołówka rankingu nie zmieniła się w ciągu ostatniego roku: do pierwszej trójki należy Szwajcaria, Singapur i Stany Zjednoczone. W rankingu zyskują też Niemcy, które jednak ponownie znalazły się tuż za podium.

2015-09-30, 22:18

Polska ma konkurencyjne przewagi, ale nie korzysta z nich w pełni

Posłuchaj

Na poprawę naszej pozycji w rankingu miała też wpływ znacznie lepsza ocena otoczenia makroekonomicznego, w której awansowaliśmy aż o 17 miejsc – uważa gość Jedynki prof. Piotr Boguszewski z NBP. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Przedsiębiorcy, którzy wzięli udział w badaniu wykorzystanym do publikacji „Globalnego raportu konkurencyjności 2015-2016”,  opracowanego przez World Economic Forum we współpracy m.in. z Narodowym Bankiem Polskim, podobnie jak w poprzednich latach jako największy hamulec konkurencyjności polskiej gospodarki wskazali prawo podatkowe, bariery prawa pracy i nieefektywną administrację publiczną.

Decyduje Indeks Czynników Fundamentalnych

W tegorocznym światowym rankingu konkurencyjności Polska zajęła 41. miejsce na 140 krajów, po spadku na 43. miejsce w roku ubiegłym. Co zdecydowało, że jednak awansowaliśmy?

– Tutaj trzeba wskazać kilka czynników. Ale to nie jest jedyna dobra wiadomość, bo nie tylko podskoczyliśmy w rankingu, ale również poprawiliśmy nasze notowania, naszą wartość indeksu. Jest to trzeci z kolei rok, kiedy ta wartość indeksu rośnie, co generalnie świadczy o większej sile i lepszej kondycji gospodarki. Natomiast jeśli chodzi o ranking konkurencyjności, to mamy sukcesy w dwóch obszarach. Pierwszy to tzw. przęsło czynników fundamentalnych. Indeks Światowego Forum Gospodarczego jest taką konstrukcją, która mierzy bardzo wiele aspektów konkurencyjności i część z tych rzeczy grupuje się właśnie wokół tego Indeksu Czynników Fundamentalnych. W tym przypadku poprawiliśmy nasz wynik aż o 11 pozycji. I to jest dobra wiadomość. A druga dobra wiadomość to jest skok o 6 oczek w górę, jeśli chodzi o indeks związany z naszą innowacyjnością – wyjaśnia gość Jedynki: prof. Piotr Boguszewski z Narodowego Banku Polskiego.

To była długa droga, ponieważ przez parę lat ta pozycja innowacyjna naszej gospodarki się osłabiała, ale w tym roku nastąpił wzrost.

REKLAMA

Korzystne otoczenie makroekonomiczne

Przedsiębiorcy już od wielu lat mówią o konieczności nadrabiania tego poziomu innowacyjności naszej gospodarki. Ale też, mimo istniejących zaległości, wyraźnie lepiej oceniają infrastrukturę, choć co może nieco dziwić – nie odczuwają jakiejś bardzo zdecydowanej poprawy. Widać za to pewną poprawę innowacyjności, ale tutaj wciąż znajdujemy się na zbyt odległym w stosunku do aspiracji i wyzwań miejscu. Na poprawę naszej pozycji w rankingu miała też wpływ znacznie lepsza ocena otoczenia makroekonomicznego, w której awansowaliśmy na 46. miejsce.

– Tak się dzieje, ponieważ cały ten duży skok, w ramach czynników fundamentalnych, był związany z dwoma podstawowymi okolicznościami. Po pierwsze właśnie z dużą poprawą w zakresie infrastruktury, gdzie są już efekty wieloletnich inwestycji. Druga dobra informacja dotyczy tego, że bardzo dobrze wypada ocena naszego otoczenia makroekonomicznego, naszej sytuacji makroekonomicznej – tutaj awans wynosił aż 17 pozycji – zauważa prof. Piotr Boguszewski.

Wyedukowani, ale niewykorzystani specjaliści

Mamy też atuty w postaci dużego rynku, bo jesteśmy sporym krajem. Mamy też przewagę, jeśli chodzi o edukację, wykształcenie naszych specjalistów.

– Tego typu badanie pokazuje zalety i pewne słabości w ramach systemu. Bo z jednej strony poziom naszego kraju z punktu widzenia tych walorów edukacyjnych jest bardzo wysoki. Ale z drugiej strony badanie wykazało, że mamy fundamentalne kłopoty z zatrzymaniem najlepszych pracowników, tych najbardziej innowacyjnych w Polsce. Ewentualnie także ze ściągnięciem takich pracowników z zagranicy. A bez tych elementów, ten wielki kapitał, który się tu tworzy, nie będzie optymalnie wykorzystany – ocenia gość radiowej Jedynki.

REKLAMA

Mocnymi stronami Polski są też niski poziom przestępczości, stabilność cen oraz stabilna sytuacja ustrojowa, czy też przepisy dewizowe.

Brakuje kapitału społecznego

A czego w takim razie nadal brakuje nam do tych najlepszych krajów, nie tylko w naszym najbliższym regionie, ale też na całym świecie? Do Szwajcarii, do USA? Na co skarżą się przedsiębiorcy?

– W zakresie czynników twardych, czyli takich związanych z kapitałem rzeczowym, to postęp jest bardzo duży. Mamy coraz lepsze drogi, mamy nowoczesne fabryki, mamy infrastrukturę informacyjną, Internet. W tych kategoriach zajmujemy już naprawdę niezłe miejsca. Natomiast to, czego nam brakuje, to jest kapitał ludzki, społeczny. Ten brak szkodzi nam w wielu obszarach – podkreśla prof. Boguszewski.

Jest np. taki element oceny jak efektywność rynku pracy. Tam niestety nie wypadamy dobrze, jesteśmy bowiem na 81. miejscu. A z drugiej strony mamy bardzo elastyczny system kształtowania płac, zajmujemy pod tym względem 28. miejsce. Oczywiście ten elastyczny system, to są także problemy, to są bowiem na przykład tzw. umowy śmieciowe. Ale dlaczego jednak marnujemy potencjał, który tkwi w tej elastyczności? – Otóż okazuje się, że relacje między pracodawcami a pracownikami są lokowane w okolicach 90. miejsca. I że system podatkowy zniechęca pracowników do bardziej efektywnej pracy – dodaje prof. Boguszewski.

REKLAMA

Przedsiębiorcy od lat narzekają na to samo

A co z takimi zjawiskami jak prawo podatkowe, nieefektywna administracja publiczna, sądy i długotrwałe procedury, na co nieustannie narzekają nasi przedsiębiorcy?

– Nie dość, że narzekają, to od paru lat te narzekania są takie same. Bo akurat przesunięcia w ramach tych właśnie kategorii nie występują, nie ma ich. Złożoność przepisów podatkowych jest na pierwszym miejscu. I nie chodzi tu o wysokość stawek podatkowych. To jest dopiero czwarta bariera, a pierwszą barierą jest brak transparentności tego systemu, jego uznaniowość, skomplikowanie, złożoność, czasochłonność – komentuje gość Jedynki.

Problemem jest również ciągle szara strefa i brak wiarygodnych badań najmniejszych firm.

– Z jednej strony nasze największe przedsiębiorstwa, zatrudniające 250 osób i więcej, po uwzględnieniu różnic w poziomie cen, mają już poziom wydajności bardzo zbliżony do Europy Zachodniej. To, co nas odróżnia, to mikroprzedsiębiorstwa, o których wiemy najmniej, a których produktywność jest zdecydowanie niższa. I co tam się dzieje, tego nie wiemy. Niestety jest tam dość dużo szarej strefy. I musimy się dlatego zastanowić, co zrobić, żeby one zaczęły szybciej rosnąć, zwiększać skalę produkcji, inwestować i też bardziej formalizować swoją działalność – ocenia Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju.

REKLAMA

Przedsiębiorcy skarżą się ponadto na nadmiar obciążeń regulacyjnych, w tym czasochłonność procedur związanych np. z uruchomieniem biznesu.

Prawo działalności gospodarczej nie pomoże

A w tej właśnie sytuacji sztandarowy projekt Ministerstwa Gospodarki, czyli ustawa Prawo działalności gospodarczej, która miała wzmocnić prawa przedsiębiorców wobec administracji i stanowić katalog podstawowych zasad działania biznesu – nie wejdzie w życie od stycznia przyszłego roku.

– Dorobek pracy nie zostanie zmaterializowany – podsumowuje gość Polskiego Radia 24 Mariusz Haładyj, wiceminister gospodarki. I dodaje, że ten projekt Ministerstwa Gospodarki uzupełnia działania deregulacyjne. Sejm przyjmował przez ostatnie lata cztery ustawy deregulacyjne, które koncentrowały się na rozpoznaniu, wraz z przedsiębiorcami, a następnie ograniczaniu bądź usuwaniu takich konkretnych barier zidentyfikowanych w poszczególnych aktach prawnych.

– Natomiast Prawo działalności gospodarczej powstało również w wyniku rozmów z przedsiębiorcami, ale bardziej na gruncie takich problemów horyzontalnych. Chodziło tu także o stworzenie katalogu pewnych zasad, które porządkowałyby relacje między przedsiębiorcą a administracją. Nie tyle w poszczególnych obszarach prawa, ale w sposób przekrojowy, żeby miały zastosowanie do wszystkich postępowań w podstawowych kwestiach, takich jak obsługa przedsiębiorcy, jak zasady kontroli, jak wymierzanie pieniężnych kar administracyjnych – wylicza wiceminister Mariusz Haładyj.

REKLAMA

I te rozwiązania miałyby również służyć właśnie zwiększeniu konkurencyjności polskiej gospodarki.

Jak małe firmy mogą zwiększyć swoją konkurencyjność?

Zdaniem prof. Boguszewskiego, na zwiększenie konkurencyjności są dwie rady. Te czynniki braku kapitału społecznego, te wszelkie przeszkody formalne, złożoność sytemu to jest najpoważniejszy problem właśnie dla małych firm. To generuje koszty.

– Mały przedsiębiorca nie ma potencjału do amortyzowania tych kosztów w jakiś inny sposób. W związku z tym, dla niego cała uciążliwość np. procedury sądowej, prawnej, czy jakiejkolwiek innej, jest poważnym wyzwaniem. I upraszczanie, tworzenie tego systemu bardziej transparentnym i o większym ludzkim kapitale – na pewno małym firmom pomoże – zaznacza gość Jedynki.

A drugą sprawą, która jest bardzo poważna, jest to, że aby dobrze i skutecznie pomagać i znaleźć taką dobrze adresowaną pomoc, trzeba dużo wiedzieć.

REKLAMA

– Ja niestety muszę przyznać, że w skali międzynarodowej takich bardzo uniwersalnych badań dotyczących mikroprzedsiębiorstw jest mało. I sadzę, że tutaj też powinien być włożony spory wysiłek, przez całą społeczność ekonomiczną, różnych krajów, aby te kwestie głębiej badać – komentuje prof. Boguszewski.

Polska wykorzystała swoją szansę po 1989 roku

Warto się jednak pochwalić, że polska gospodarka pozostaje jedną z najbardziej konkurencyjnych wśród krajów postkomunistycznych. Na tle regionu wypadamy dobrze, choć wyraźnie wyprzedza nas Estonia (30. miejsce w rankingu), Czechy (31. miejsce) oraz Litwa (36. miejsce).

– Jest to naturalny punkt odniesienia. Część krajów postsocjalistycznych, według rankingu, poradziła sobie przez 10 lat dobrze i zdecydowanie wykorzystała ten czas. Ale to nie jest sukces automatyczny, ponieważ są także takie państwa, które w tym okresie nie osiągnęły zakładanej poprawy. Sukces Polski i miejsce na początku czwartej dziesiątki jest oczywiście bardzo dobrą wiadomością. Aczkolwiek, jeżeli popatrzeć na liderów tej grupy, na Estonię, Czechy, Litwę to jednak powinniśmy przyspieszyć – ocenia prof. Boguszewski.

Przegrani i wygrani rankingu konkurencyjności

REKLAMA

Warto podkreślić, że w grupie tzw. krajów przegranych, które najwięcej straciły w rankingu w czasie ostatniej dekady, są trzy państwa postsocjalistyczne naszego regionu: Słowacja (– 31 miejsc), Bośnia i Hercegowina (– 29 miejsc) i Węgry (– 25 miejsc). Natomiast swoją pozycję w rankingu w latach 2006–2015 znacząco poprawiły Rumunia oraz Bułgaria (po + 20 miejsc) i Macedonia (+ 24 miejsca).

W całej Europie wciąż widać także zróżnicowanie pomiędzy południem a północą kontynentu, choć Włochy czy Hiszpania w tym zestawieniu radzą sobie coraz lepiej. W ogonie europejskiego rankingu znajduje się Grecja i Ukraina.

A kto analizuje ten Globalny Indeks Konkurencyjności? Czy warto zabiegać w nim o jak najwyższe miejsce? To ważna lektura dla zagranicznych inwestorów. Stanowi pierwszy etap selekcji rynków, na których warto inwestować, a także cenne i wiarygodne źródło dla porównywania gospodarek, obejmujące najważniejsze informacje biznesowe.

Sylwia Zadrożna, Grażyna Raszkowska, Dominik Olędzki, Małgorzata Byrska

REKLAMA

 

 

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej