Czy integracja krajów ze strefy euro powinna skłonić Polskę do przyjęcia europejskiej waluty?
Komisja Europejska opublikowała dokument dotyczący przyszłości Eurolandu. W raporcie znalazła się propozycja stworzenia osobnego budżetu dla strefy euro. Choć ten pomysł, który wywołuje kontrowersje, jest jeszcze daleki od realizacji, to jego urzeczywistnienie może być groźne dla interesów naszego kraju.
2017-06-02, 20:19
Posłuchaj
Pomysł stworzenia osobnego budżetu dla strefy euro, czyli 19 krajów Wspólnoty, to nie jest nowa idea. Pytanie: czy tym razem europejskim przywódcom nie zabraknie determinacji, aby tę ideę wcielić w życie? I czy to jest kwestia miesięcy, czy też lat?
– Coraz więcej wskazuje, że nie zabraknie determinacji. Ponieważ nowy prezydent Francji i Angela Merkel coraz bardziej pochlebnie wypowiadają się o tym pomyśle. A jeżeli te dwa kraje się zdecydują, to tak naprawdę wszyscy inni ochoczo przyklasną temu pomysłowi i będą parli w stronę tego unijnego budżetu – wyjaśnia gość Jedynki Kamil Maliszewski, analityk Domu Maklerskiego mBanku.
Mniejszy budżet dla Polski
Tego oddzielnego budżetu oczywiście przede wszystkim będą chcieli wszyscy członkowie strefy euro, bo mowa jest o osobnym budżecie dla strefy euro.
– Z polskiej perspektywy z pewnością nie jest to korzystne, dopóki jesteśmy poza strefą euro. Dlatego, że skończy się to najprawdopodobniej mniejszą ilością pieniędzy w tym większym budżecie dla całej Unii. Gdyż kraje tzw. Północy, które mają nadwyżki handlowe, które radzą sobie całkiem nieźle, tak jak Niemcy czy Benelux, nie będą miały już tak silnej woli, aby dzielić się tymi środkami szerzej, także z Polską. Raczej skupią się na transferach wewnątrz strefy euro, co jest konieczne, aby rozwijała się bardziej harmonijnie – ocenia Kamil Maliszewski.
REKLAMA
Kamil Maliszewski Budżet strefy euro będzie większy od budżetu ogólnoeuropejskiego, bo też potrzeby będą większe.
Czyli budżet strefy euro powstanie kosztem budżetu ogólnoeuropejskiego.
– Jeżeli on powstanie, to w jakiejś dalszej perspektywie – tak, i będzie on musiał być zdecydowanie większy od tego budżetu ogólnoeuropejskiego, bo też potrzeby będą większe. Obecny budżet unijny nie byłby w stanie spełnić tych funkcji, które są niezbędne i które są strefie euro bardzo potrzebne – dodaje gość radiowej Jedynki.
Mniej pieniędzy to nie wszystko
Osobny budżet strefy euro, choć rozpala najwięcej emocji, to tylko jedna z wielu propozycji przedstawionych przez Komisję Europejską. I to właśnie te pozostałe, w opinii m.in. Aleksandra Łaszka, głównego ekonomisty Forum Obywatelskiego Rozwoju, są znacznie ważniejsze z polskiego punktu widzenia.
Aleksander Łaszek Chodzi o to, czy chcemy, aby polski podatnik gwarantował depozyty w niemieckich bankach, a niemiecki podatnik depozyty w polskich bankach.
– To na przykład wspólna ochrona depozytów, co byłoby istotną decyzją z punktu widzenia Polski. Chodzi o to, czy chcemy, aby polski podatnik gwarantował depozyty w niemieckich bankach, a niemiecki podatnik depozyty w polskich bankach. To też unia rynków kapitałowych, która może sprawić, że jeżeli będzie pogłębiona tylko w obrębie strefy euro, to polskim firmom będzie trudniej otrzymać równie korzystne finansowanie. I jeszcze polskim firmom może być trudniej zaistnieć na rynkach strefy euro – wylicza Aleksander Łaszek.
REKLAMA
Uzasadnione obawy Unii
Także Kamil Maliszewski podziela ocenę Komisji Europejskiej, że to są bardzo poważne problemy, które trzeba rozwiązać zanim stworzymy budżet strefy euro i euroobligacje.
– Bo w jakiejś części wspólny dług jest konsekwencją tego budżetu. I niewątpliwie jest to odpowiedź na problemy, z którymi zetknęliśmy wtedy, gdy kryzys finansowy w strefie euro szalał. Ponieważ właśnie brak dostępu do finansowania, taniego finansowania dla spółek z Hiszpanii czy Portugalii był problemem, który pogłębiał kryzys. Pomimo tego, że niektóre z tych spółek radziły sobie bardzo dobrze, to musiały pożyczać środki po zdecydowanie wyższej stopie procentowej niż podobne przedsiębiorstwa z Niemiec. Dlatego, że państwo miało problemy – podkreśla gość radiowej Jedynki.
Kamil Maliszewski Różnice w oprocentowaniu kredytu są bardzo dużym problemem również z punktu widzenia Europejskiego Banku Centralnego.
Te różnice w oprocentowaniu kredytu są bardzo dużym problemem również z punktu widzenia Europejskiego Banku Centralnego (EBC) i te wszystkie kroki mają właśnie prowadzić do rozwiązania tego problemu.
REKLAMA
– Jak przyznawali nawet przedstawiciele EBC, w pewnym momencie bank centralny stracił kontrolę nad stopą procentową, nad tym, jak dużo kosztuje pożyczanie pieniędzy. A to jest absolutnie podstawowe narzędzie banku centralnego, więc to była już bardzo zła sytuacja. Teraz jest dużo lepiej i jest to na pewno dobry moment, aby pomyśleć o zabezpieczeniu się na przyszłość – przypomina Kamil Maliszewski.
Czy mocna strefa euro opłaca się Polsce?
Ta większa odporność strefy euro na kryzysy finansowe byłaby także dobra dla naszej gospodarki. Ponieważ strefa jest naszym największym partnerem, czyli wydaje się, że im tam lepiej, to i lepiej u nas.
– Na pewno tak. Ale jeżeli my pozostaniemy poza strefą euro w momencie takim, kiedy np. nastąpi emisja wspólnego zadłużenia, nawet w jakimś niewielkim stopniu, to będziemy mieli poważne bariery rozwojowe. Przede wszystkim takie, że będziemy płacili więcej za pożyczki. Więcej niż wszystkie kraje euro, a nie więcej niż niektóre z nich, bo tamto oprocentowanie pójdzie w dół. To będzie pogarszało naszą pozycję konkurencyjną – zaznacza gość radiowej Jedynki.
Kamil Maliszewski Jeżeli pozostaniemy poza strefą euro, to będziemy mieli poważne bariery rozwojowe.
Jednak zdaniem Bartosza Sawickiego, kierownika Departamentu Analiz TMS Brokers, warto tu postawić podstawowe pytanie: czy rozpatrujemy Polskę jako członka strefy euro, w perspektywie kilkunastu lat, czy też nie.
REKLAMA
– W scenariuszu na nie, czyli tym realniejszym i obecnie korzystniejszym ciągle dla Polski, jest to duże zagrożenie marginalizacji naszej roli w polityce europejskiej i pewnie mniejszy napływ środków, bo ta dominująca jeszcze silniej w Unii strefa euro będzie dążyć do tego, żeby rozwijać, zrównywać poziom rozwoju gospodarczego w poszczególnych państwach strefy euro po to, żeby prowadzić tam samodzielną, ale wspólną politykę pieniężną w sposób skuteczny – zauważa gość Polskiego Radia 24.
I te państwa, które pozostawałyby poza strefą euro, prawdopodobnie musiałyby się liczyć z tym, że ten budżet całej Unii Europejskiej traciłby na znaczeniu i ten napływ środków byłby dużo niższy.
Bartosz Sawicki Polska poza strefą euro to duże zagrożenie marginalizacji naszej roli w polityce europejskiej.
– Choć trzeba tu zastrzec, że i tak z każdym kolejnym budżetem Polska w coraz mniejszym stopniu byłaby beneficjentem napływu netto środków unijnych. I o tym trzeba pamiętać – dodaje Bartosz Sawicki.
Stabilizatory budżetu strefy euro
Ponadto trzeba też pamiętać, że jeżeli ten budżet powstanie, to w niego będzie wbudowanych wiele takich automatycznych stabilizatorów. Tego rodzaju elementy już pojawiały się w raporcie Komisji Europejskiej.
REKLAMA
– To jednolity zasiłek dla bezrobotnych, który będzie działał właśnie w obliczu kryzysu, to jednolity mechanizm wspomagający inwestycje w krajach, które borykają się z problemami. I na pewno z punktu widzenia Polski dużo lepiej byłoby uczestniczyć w tych wszystkich mechanizmach. Natomiast jeżeli zostaniemy poza nimi, to będziemy mieli kłopoty. Trzeba też pamiętać, że jeżeli Unia Europejska wprowadzi tego rodzaju działanie, jak np. wspólny zasiłek dla bezrobotnych, to może się okazać, że poparcie dla niej wśród obywateli krajów strefy euro – też zdecydowanie wzrośnie. I ta integracja będzie mogła przyspieszać, a nie spowalniać, tak jak oczekuje tego część naszej klasy politycznej obecnie, co wydaje się dość dużym błędem w obliczu wyniku ostatnich wyborów politycznych w Europie – komentuje Kamil Maliszewski.
Polska jednak w strefie euro?
Jak więc Polska na tę większą integrację powinna odpowiedzieć – czy powinniśmy przyjąć euro? Zdaniem Piotra Kuczyńskiego z Domu Inwestycyjnego Xelion, Polska nie powinna wchodzić do strefy euro, dopóki jej gospodarka nie będzie bliska co najmniej hiszpańskiej, francuskiej, a im bliżej niemieckiej, to tym lepiej.
– Ale jeżeli patrzymy w tej chwili, że Europa zaczyna nam odjeżdżać, to jest to na tyle niebezpieczne, że ja bym przynajmniej powiedział, że chcemy. I wyznaczył jakąś datę, dość odległą. Bo jeżeli powiemy, że zdecydowanie – nie chcemy, to oni nas będą lekceważyli – uważa Piotr Kuczyński.
Piotr Kuczyński Jeżeli powiemy, że zdecydowanie nie chcemy wejść do strefy euro, to oni nas będą lekceważyli.
Czyli ta odległa data to powinien być rok 2025, czy może dopiero rok 2040?
REKLAMA
– Ta data musi być dość wiarygodna. Chociażby Szwecja, która zaczyna iść w tę stronę i jednak decyduje się przystąpić do strefy euro – wskazuje ten rok 2025. A jest to gospodarka generalnie dużo silniejsza od Polski, dużo bogatsza. Dlatego myślę, że dość szybko zostaniemy na totalnym aucie europejskiej polityki, jeżeli nie przystąpimy do strefy euro. Obecnie praktycznie wszystkie kraje Unii Europejskiej spoza strefy euro spełniają warunki, które umożliwiłyby im przystąpienie, i Bułgaria, i Rumunia, także Czechy. Więc trudno oczekiwać, żeby politycy tych krajów nie zdecydowali się na ten krok. I może się okazać, że zostaniemy z Węgrami poza strefą euro i będziemy mieli bardzo duży problem – prognozuje gość Jedynki Kamil Maliszewski.
Kamil Maliszewski Obecnie wszystkie kraje UE spoza strefy euro spełniają warunki, które umożliwiłyby im przystąpienie.
Po co strefie euro oddzielny budżet?
Oddzielny budżet strefy euro to jest dopiero jeden z pomysłów, który ma nadać ton dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej, a szczególnie strefy euro. I jest to głos tego organu unijnego, czyli Komisji Europejskiej, który zawsze najmocniej forsuje koordynację, najmocniej forsuje integrację.
– Więc nie można się dziwić, że te najbardziej skrajne pomysły pochodzą właśnie ze strony Komisji – zauważa Bartosz Sawicki.
Trudno też oprzeć się wrażeniu, że jest to taka typowa recepta Unii Europejskiej na problemy, które trawią Wspólnotę. Jeżeli pojawiają się jakieś kłopoty, kryzysy, to historycznie też tak wielokrotnie bywało, że forsowano ucieczkę do przodu. Czyli lekiem na wszystkie problemy miała być ściślejsza integracja.
REKLAMA
Bartosz Sawicki Lekiem na wszystkie problemy ma być ściślejsza integracja.
A Komisja Europejska zapewne forsuje takie pomysły, mając na uwadze parę problemów. Mianowicie początkowo, kiedy zakładano powstanie unii gospodarczej, walutowej, to właściwie wszystkie państwa wchodzące w skład Unii miały się znaleźć wcześniej czy później w strefie euro.
– W tej chwili tak oczywiście nie jest. Tych państw jest coraz więcej, unia walutowa pęcznieje, natomiast jest spora grupa państw, które wcale nie są tym zainteresowane pomimo traktatowych zobowiązań, tak jak np. Polska. Te państwa nie są żywotnie zainteresowane, aby do tej grupy jak najszybciej dołączyć – zwraca uwagę gość Polskiego Radia 24.
Natomiast żeby móc prowadzić jedną politykę pieniężną dla tych wszystkich gospodarek, to potrzebna jest skoordynowana i zróżnicowana polityka fiskalna, budżetowa w ramach tego optymalnego połączenia polityki fiskalnej i monetarnej.
– Przy czym ten wspólny budżet Unii Europejskiej, w tym przypadku strefy euro, jest tylko jednym z możliwych rozwiązań – dodaje analityk.
REKLAMA
Bartosz Sawicki Wspólny budżet strefy euro jest tylko jednym z możliwych rozwiązań.
Brexit przyspieszy integrację?
Kolejna kwestia jest taka, że w momencie, kiedy Wielka Brytania opuści Unię Europejską, to wtedy gospodarki strefy euro będą odpowiadać za jeszcze większy procent gospodarki całej Unii Europejskiej. Stąd to może być dobry pomysł, jak uważają urzędnicy w Brukseli, żeby bardziej koordynować tę politykę, bardziej świadomie.
– I kolejny, już ostatni punkt jest taki, że w momencie, kiedy Wielka Brytania opuszcza Unię, to żeby unijna gospodarka mogła być konkurencyjna nie tylko względem amerykańskiej gospodarki, ale też np. chińskiej, to tu jedną z tych recept jest właśnie większa koordynacja polityki, zacieśnienie więzów gospodarczych, żeby to był jak najbardziej monolityczny twór gospodarczy, który jest w stanie konkurować – wyjaśnia Bartosz Sawicki z TMS Brokers.
Obecnie euro jest wspólną walutą 340 milionów Europejczyków, w 19 państwach członkowskich Unii Europejskiej.
Błażej Prośniewski, Dominik Olędzki, Karolina Mózgowiec, Małgorzata Byrska
REKLAMA