Nauczyciele nie wytrzymują, rezygnują z zawodu. "Roszczeniowi rodzice..."
Nowe kontrole zdawalności egzaminów wprowadzane przez MEN budzą niepokój wśród nauczycieli, którzy już teraz zmagają się z trudną sytuacją zawodową. Niskie zarobki, roszczeniowi rodzice i uczniowie, zmiany programowe i teraz dodatkowy stres związany z kontrolami. Dochodzą też kolejne problemy. Niektórzy nauczyciele "nie wytrzymują presji" i żegnają się z zawodem - mówi dla portalu polskieradio24.pl polonista Jarosław Wowak i dodaje, że to nie będzie łatwy okres urlopowo-wakacyjny. Problemów jest jeszcze więcej - łącznie z "niepisaną walką" wśród dydaktyków.
Sylwia Bagińska
2024-07-12, 17:30
- Nigdy czegoś takiego nie było. To dziwny pomysł, który tak naprawdę nie wiadomo, co ma sprawdzać, poza tym, czy szkoła dobrze przygotowała uczniów. Stanowisko MEN w tej sprawie jest dziwne - tak o zapowiedzianych kontrolach Ministerstwa Edukacji Narodowej mówi dla portalu polskieradio24.pl dr Jarosław Wowak, sekretarz Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów i członek Zespołu Dydaktycznego RJP.
Przypomnijmy, że resort edukacji przedstawił priorytety polityki oświatowej państwa na rok szkolny 2024/2025. W dokumencie zapowiedziano m.in. kontrole w szkołach ogólnodostępnych. Jak czytamy, kontrola ma dotyczyć "sprawowania nadzoru pedagogicznego przez dyrektora oraz realizacji zadań w zakresie doskonalenia zawodowego nauczycieli w szkołach uzyskujących najniższe wyniki z egzaminu ósmoklasisty".
To, jak słyszymy od polonisty, stresuje nauczycieli. Dodaje jednak, że niepokój jest niepotrzebny. - To, czy uczeń zda jakikolwiek egzamin i na jakim poziomie to zrobi, w dużej mierze zależy od niego - wskazuje rozmówca polskieradio24.pl.
Ruszają kontrole MEN. Nauczyciele w stresie
Jak wyjaśnia dalej, oczywiście ważną rolę odgrywa też nauczyciel - to, jak przekaże wiedzę. Przypomina jednak, że czasami najlepsi uczniowie zdają egzaminy słabo. - Zwłaszcza wtedy pojawia się paraliżujący stres - mówi dr Jarosław Wowak.
REKLAMA
Nauczyciel przyznaje, że nie wie jeszcze, jak przebiegać mają kontrole. - Nie dostałem żadnych wytycznych - ujawnia. Polonista ma nadzieję, że efektem kontroli będzie przekazanie dydaktykom wskazówek, a nie wyciąganie konsekwencji. - MEN powinien wziąć pod uwagę, że co roku jest inna młodzież, inny rocznik. Z każdą klasą inaczej się pracuje. Jedna grupa bardzo dobrze mówi i pisze, ale ma problemy z gramatyką. Inna z kolei nie chce wypowiadać się w piśmie - tłumaczy i podkreśla, że właśnie dlatego nauczyciel musi podchodzić do każdej grupy indywidualnie.
Dalej słyszymy, że kontrole nie motywują dydaktyków, bo ci dokształcają się w różnym zakresie "na własną rękę". Podkreśla raz jeszcze, że wynik egzaminów w dużej mierze zależy od ucznia - jego podejścia i odpowiedzialności.
Czytaj także:
- Rewolucja w polskiej szkole. "Nauczyciele szkoleni z ChatGPT"
- Matury "banalne", młodzież "nie ogarnia". Czas na rewolucję w systemie edukacji? Polonista wyjaśnia
- To doprowadzi do rewolucji w szkołach. "Wymiana podręczników"
Kontrole niejedynym stresem nauczycieli
Rozmówca portalu polskieradio24.pl mówi, że aktualny okres wakacyjno-urlopowy nie będzie łatwy dla nauczycieli. Stres, który u nich się pojawia, nie wynika tylko z zapowiedzianych kontroli, ale także z nowej podstawy programowej. Co więcej, nauczyciele od lat alarmują o trudnej sytuacji, w której się znaleźli. Związek Nauczycielstwa Polskiego wskazał resortowi "katalog spraw wymagających pilnego uregulowania". Nauczyciele domagają się m.in. prac nad Inicjatywą Obywatelską ZNP "Godne płace i wysoki prestiż nauczyciela".
- Nauczyciele na pewno są w stresie. Część z nich znów pożegna się z zawodem, niezależnie od tego, czy kocha tę pracę. Jednak ten stres i ciągłe bycie pod presją to za dużo. Wielu nauczycieli psychicznie nie wytrzymuje presji i ciężaru oraz lekkiej nagonki na środowisko nauczycielskie - słyszymy. Jak dodaje polonista, do tego jeszcze dochodzą niskie zarobki, które dopiero niedawno wzrosły.
REKLAMA
Polonista przypomina, że nauczyciel nie ma wielkiego pola manewru, bo nie zmusi dziecka do czytania, odpowiedzi czy też pracy na lekcji. - Asertywność młodego pokolenia staje się ogromnym problemem. Co chwilę nauczyciele słyszą od uczniów: "nie, bo nie" lub "nie, bo takie mam prawo". Nie rozumieją, że nauka w dalszej przyszłości pozwoli zdobyć lepszą pracę, status materialny i pozwoli być człowiekiem nie tylko oczytanym, ale także tym, który będzie w stanie porozmawiać z partnerem na różne tematy - wskazuje.
Kolejni nauczyciele odchodzą
Dr Jarosław Wowak przyznaje, że wraz z końcem tego roku szkolnego odeszli kolejni nauczyciele. Jak słyszymy, ci uczyli głównie wiodących przedmiotów - m.in. języka polskiego i angielskiego. - Sporo dydaktyków, w związku z trudną sytuacją: m.in. roszczeniowymi uczniami i ich rodzicami, a także dyrekcją szkoły, wybiera się na dłuższy urlop, aby ratować swoje zdrowie - ujawnia.
Rozmówca polskieradio24.pl podkreśla, że ten trudny i napięty okres urlopowo-wakacyjny jest związany nie tylko ze zmianą podstawy programowej i kontrolami, ale także likwidacją przedmiotu Historia i Teraźniejszość.
- Nauczyciele, którzy mają kwalifikacje tylko do nauczania HiT-u i historii, prawdopodobnie nie będą mieli całego etatu, a będą otrzymywać pieniądze jak za cały - tłumaczy. Następnie dodaje, że to zaostrzy relacje w gronie nauczycielskim. - Znowu będą nieporozumienia, których nie powinno być. MEN i związki powinny to rozwiązać - podkreśla.
REKLAMA
Nie tylko HiT. "Niepisana walka" między nauczycielami
Dydaktyków wewnętrznie różnią także zarobki. Między nimi pojawia się "niepisana walka". Dotyczy ona wynagrodzenia nauczycieli młodych, początkujących.
- Ci wciąż zarabiają niewiele, ale jest to stosunkowo dużo w porównaniu do zarobków nauczyciela dyplomowanego i mianowanego. Kiedyś ta różnica była duża. Teraz to kilkaset złotych. Brakuje motywacji dla nauczyciela dyplomowanego, żeby dalej się rozwijać i pozostać w ogóle w zawodzie - wyjaśnia sekretarz Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów.
polskieradio24.pl/Sylwia Bagińska/wmkor
REKLAMA