Zbrodnia na Uniwersytecie Warszawskim. Dyspozytorzy odebrali cztery telefony

Po brutalnym ataku Mieszka R. na portierkę na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego, pod numer alarmowy 112 - w ciągu kilku minut - wpłynęły cztery zgłoszenia. Policjanci wyruszyli do akcji w 30 sekund, choć dyspozytor Komendy Stołecznej Policy dostał wiadomość od dyspozytora numeru alarmowego po trzech minutach - ustalił TVN 24.

2025-05-21, 15:23

Zbrodnia na Uniwersytecie Warszawskim. Dyspozytorzy odebrali cztery telefony
Miejsce zbrodni, która wstrząsnęła społecznością akademicką. Foto: Wojciech Olkusnik/East News & Dawid Wolski/East News

Zbrodnia na kampusie UW

Do zabójstwa doszło 7 maja. Wieczorem 22-letni Mieszko R., student trzeciego roku prawa, brutalnie zamordował przed Audytorium Maximum 53-letnią portierkę, Małgorzatę Dynak, znieważając jej zwłoki, a także ciężko ranił uniwersyteckiego strażnika. Był uzbrojony w siekierę, a przy sobie miał też m.in. bagnet.

Dramatyczne chwile obserwowali przez okna i z kampusu przerażeni świadkowie, studenci i pracownicy uczelni. Także przed zdarzeniem niektóry studenci zauważyli podejrzanego osobnika z siekierą, przechadzającego się po kampusie. W przestrzeni publicznej pojawiły się zarzuty o brak reakcji świadków, a także znaki zapytania w sprawie czasu działania służb.

TVN24 ustalił, jak - od pierwszego zgłoszenia na numer 112 - przebiegały wydarzenia tamtego feralnego wieczora. Mieszko R. w dniu, w którym dopuścił się straszliwej zbrodni, przyjechał do Warszawy z rodzinnego Trójmiasta. Wieczorem "spacerował w okolicy Krakowskiego Przedmieścia i po kampusie uczelni". Zabrał ze sobą plecak, w którym "znajdowały się siekiera, scyzoryk i bagnet".

"Przed atakiem na pracownicę uczelni przez dwie godziny, co zarejestrował monitoring, spokojnie siedział na ławce w budynku Audytorium Maximum" - relacjonuje portal stacji TVN24 na podstawie zapisu z uniwersyteckiego monitoringu.

REKLAMA

Moment ataku

Śledczy ustalili, że 53-letnia portierka zwróciła się do studenta z prośbą o opuszczenie budynku, który chciała zamknąć. Tego dnia zajęcia w Audytorium Maximum już się zakończyły. 22-latek posłuchał i razem z panią Małgorzatą skierował się do wyjścia. "Kamera zarejestrowała moment, w którym przepuszcza ją w drzwiach. Według godziny na zapisie monitoringu napastnik zaatakował kobietę od tyłu o 18.34" - czytamy.

Portal dodaje, że kobieta "próbowała się bronić, uciekać, ale ciosy siekierą były zbyt gwałtowne. "Gdy ofiara nieprzytomna leżała na chodniku przed drzwiami, napastnik nie uciekał, pozostał na miejscu" - nadmienia. Dokładnie o godzinie 18.35.55, czyli ponad minutę od ataku, dyspozytor numeru 112 odebrał pierwsze zgłoszenie o zdarzeniu. "Świadek informował o rannej kobiecie oraz o obecności napastnika" - czytamy.

Kolejne telefony

Następne zgłoszenia odebrano o 18.37, 18.38, a ostatnie (czwarte) o 18.43. Jak ustalił TVN24, pierwsza karetka - ze stacji wyczekiwania przy ul. Poznańskiej w centrum miasta - została wysłana na kampus UW o 18.39 (minutę wcześniej zgłoszenie wpłynęło do dyspozytora medycznego). Na miejsce dotarli pięć minut później. "Ze względu na rozległe obrażenia zaatakowanej pracownicy uczelni odstąpili od akcji ratunkowej" - dodaje portal stacji.

Czytaj także:

W międzyczasie poważnie ranny został 39-letni strażnik uniwersytecki, który podjął próbę obezwładnienia 22-letniego mordercy. O godz. 18.41 wpłynęło zgłoszenie o drugiej osobie, która potrzebuje pomocy - druga karetka dojechała na miejsce zdarzenia ok. 8 minut później.

Policjanci wyruszyli w 30 sekund

Centrum Powiadamiania Ratunkowego przekazało informację o ataku dyspozytorowi Komendy Stołecznej Policji informację o ataku o godzinie 18.39.07 (ok. trzy minuty od pierwszego zgłoszenia). "30 sekund później patrol ze Śródmieścia był już w drodze na Krakowskie Przedmieście" - podaje TVN24. Na miejscu funkcjonariusze dotarli o godz. 18.55.56. Aresztowali zabójcę, który został do tego czasu obezwładniony przez straż uniwersytecką i funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa - obecnego na uczelni, w związku z wykładem na uniwersytecie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.

Ofiara odznaczona przez prezydenta

W poniedziałek w Warszawie odbyły się uroczystości pogrzebowe Małgorzaty Dynak. Tego samego dnia prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył Małgorzatę Dynak Złotym Krzyżem Zasługi. Odznaczenie - w imieniu prezydenta - przekazał na ręce najbliższej rodziny prezydencki minister Andrzej Dera. W dniu pogrzebu na Uniwersytecie Warszawskim odwołano zajęcia. Mieszko R., decyzją sądu, na trzy miesiące trafił do zakładu psychiatrycznego przy areszcie. Czeka tam na wydanie opinii sądowo-psychiatrycznej.

Czytaj także:

Źródło: TVN24/łl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej