Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu wyborczego, która m.in zakłada, że wójt gminy wiejskiej lub wiejsko-miejskiej ma zapewniać bezpłatny przewóz pasażerski w postaci transportu publicznego, jeżeli w gminie tej "nie funkcjonuje w dniu wyborów publiczny transport zbiorowy lub jeżeli najbliższy przystanek komunikacyjny funkcjonującego transportu zbiorowego oddalony jest o ponad 1,5 km od lokalu wyborczego".
Ponadto po zmianach stały obwód do głosowania ma obejmować od 200 mieszkańców (a nie jak obecnie od 500) do 4 tys. mieszkańców. Zmiany te mają prowadzić, zdaniem autorów zmian, do zwiększenia frekwencji w wyborach oraz zwiększyć liczbę lokali wyborczych i ich dostępność.
Zmiany w Kodeksie wyborczym. Zarzuty Tuska
Takie rozwiązania nie podobają się liderowi PO. Zdaniem Tuska, PiS - obawiając się porażki w głosowaniu - szuka różnych sposobów, aby zniekształcić wynik wyborów. W jego ocenie każdy, kto zmienia reguły gry, czyli wprowadza nowe zasady w Kodeksie wyborczym tuż przed wyborami, "tak naprawdę gwałci podstawowe zasady demokracji".
- Poprosiłem moich najbliższych współpracowników: posłanki, posłów, senatorki, senatorów, marszałka (Senatu), abyśmy razem przed państwem stanęli w obliczu kolejnego gwałtu na fundamentalnych zasadach demokracji. Mówię tu o nieustannych próbach manipulacji przy Kodeksie wyborczym, który najwyraźniej przeszkadza PiS - powiedział Tusk.
Tusk straszy zmianami w Kodeksie wyborczym. Jak było w 2011 r.?
Do słów Tuska odniosła się m.in. Urszula Rusecka, poseł PiS. "PO, gdy rządziła, kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w 2011 r. uchwaliła całkiem nowy kodeks wyborczy, zmieniając ZASADY GŁOSOWANIA i sposób liczenia mandatów!".
Czytaj także:
tvp.info/PAP/pb