Protesty na Białorusi. Uwolniono około tysiąca zatrzymanych
Na Białorusi wypuszczono na wolność około tysiąca osób zatrzymanych w trakcie niedawnych demonstracji powyborczych. W ciągu czterech dni protestu zatrzymano prawie 7 tysięcy ludzi. OMON do rozpędzania demonstracji wykorzystywał granaty hukowe i kule gumowe.
2020-08-13, 22:54
Skala i brutalność zatrzymań odbiły się szerokim echem na Białorusi. W niektórych zakładach pracy rozpoczęły się spontaniczne strajki. Kilka tysięcy pracowników fabryki samochodów ciężarowych w Żodzina pod Mińskiem na spotkaniu z merem, skandując "wypuszczaj", domagała się uwolnienia zatrzymanych ludzi.
Powiązany Artykuł
Semka o reakcjach na wydarzenia na Białorusi: zmobilizowani są ci, którzy wiedzą, na czym polega cień Moskwy
W fabryce AGD "Gefest" w Brześciu załoga domagała się dymisji prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Wiele zakładów pracy ogłosiło gotowość strajkową. Apele o zaprzestanie przemocy milicji wysunęli demonstrujący w Mińsku, Witebsku i Grodnie lekarze, ale też znani artyści, sportowcy i dziennikarze.
- Wszyscy czterej Polacy zatrzymani na Białorusi są już na wolności
- Strajki i tysiące ludzi na ulicach wielu białoruskich miast. Żądają prawdziwych wyników wyborów
- Publicysta: brutalność białoruskich służb ociera się o kompletne zezwierzęcenie
Eksperci twierdzą, że władze najwyraźniej są zaniepokojone skalą protestów. Szefowa Senatu poinformowała, że prezydent Aleksander Łukaszenka "usłyszał głos załóg" i polecił wyjaśnić kwestie zatrzymań ludzi w ostatnich dniach. Szef MSW Białorusi Juryj Karajeu zadeklarował, że bierze na siebie odpowiedzialność i przeprasza za obrażenia, których podczas protestów doznali przypadkowi ludzie.
REKLAMA
pkr
REKLAMA