"Kryzys pocovidowy i rosyjska agresja na Ukrainę". Europoseł PO o przyczynach wzrostu cen

Jerzy Buzek, były premier, a obecnie europoseł PO, mówi o niepokojących tendencje w Europie Zachodniej. – Na Zachodzie już powoli wyczerpuje się cierpliwość pomocy Ukrainie. Ludzie mówią: "business as usual", interesy jak zwykle z Rosją, będzie taniej z energią - powiedział w rozmowie z TVN24.

2022-07-13, 10:42

"Kryzys pocovidowy i rosyjska agresja na Ukrainę". Europoseł PO o przyczynach wzrostu cen

Jak wyjaśnił polityk, głosy, które częściej słychać brzmią: "zostawiamy Ukrainę, dążymy do jakiejś sytuacji pokojowej wbrew Ukraińcom". - Być może odbieramy im część kraju. To najgorsze, co może się wydarzyć – przestrzegł Jerzy Buzek.

Sytuacja gospodarcza

Odnosząc się do rosnącej inflacji były premier mówił o jej źródłach w agresji Rosji i sytuacji na świecie po pandemii.

- Ożywienie po covidzie spowodowało, że ceny poszły w górę, a sprawę pogłębiła agresja Rosji na Ukrainę, co stało się dźwignią wysokich cen energii na świecie, nie tylko w Europie, nie tylko w Polsce. To skutek zarówno kryzysu pocovidowego, jak i rosyjskiego - stwierdził europoseł. – Mimo że są z tym związane koszty, nam nie wolno odstąpić od stałej pomocy Ukrainie – podkreślił były premier.

– Wielki problem będą mieli ci, którzy są biedni. Skoro część tych wysokich cen to jest wojna na Ukrainie i agresywna Rosja, to my musimy się za to czuć odpowiedzialni, nam nie wolno odstąpić od stałej pomocy Ukrainie. Musimy wiedzieć, że są z tym związane koszty. Koszty, które ponoszą Ukraińcy, możemy niemal codziennie oglądać w telewizji, one są nieporównanie większe – powiedział Jerzy Buzek.

REKLAMA

Problemy społeczne

Jak ocenia, bogatsza część polskiego społeczeństwa powinna ponosić większe koszty, by "mieć całe szkoły, domy, do których można wracać, miejsca pracy, szpitale, w których można się leczyć i których się nie bombarduje". Były premier uważa, że rząd nie prowadzi jednak ze społeczeństwem poważnej rozmowy na ten temat. Dodaje, że potrzebna jest "ukierunkowana pomoc dla ludzi, którzy najmniej zarabiają".

Dopytywany, czy Polsce nie grozi brak prądu były premier przyznaje: "sądzę, że nie". Wyjaśnia przy tym, że duże znaczenie ma tu jednak to, czy zdążymy z ukończeniem gazociągu z Norwegii – Baltic Pipe, o którego ukończeniu na czas zapewniają przedstawiciele rządu.

Czytaj także:

pg,TVN24,TVP

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej