"W tym kraju albo wojna, albo turma". Co Rosjanie mówią o mobilizacji?

2022-09-28, 12:17

"W tym kraju albo wojna, albo turma". Co Rosjanie mówią o mobilizacji?
Mobilizacja w Rosji. Co mówią wezwani do wojska?. Foto: PAP/EPA/YURI KOCHETKOV

Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację. Oficjalnie ma ona objąć 300 tysięcy mężczyzn. Niezależne media podają jednak, że dekret przewiduje wezwanie do wojska nawet 1,2 milionów osób. Jakie nastroje panują wśród Rosjan? Co myślą o mobilizacji? Z wezwanymi do wojska rozmawiał Biełsat. 

20-letni Waleryj z obwodu saratowskiego opowiedział dziennikarzom rosyjskojęzycznego portalu Biełsatu Vot-Tak o tym, jak otrzymał wezwanie do wojska. 

- 22 września dostałem wezwanie do komisji poborowej. Teraz, rozumiesz, jeśli odmówię, to dostanę 20 albo 200 tysięcy rubli grzywny (1700-17 tysięcy złotych - red.). Jak żyję, takich pieniędzy nie widziałem. To jakieś piekło. Tylko w mojej wsi w ciągu dwóch dni karty mobilizacyjne dostało 30 osób. To prawie połowa mężczyzn we wsi - relacjonował.

"W tym kraju albo wojna, albo turma"

20-latek nie wierzy, by jakikolwiek protest miał sens. Jak powiedział dziennikarzom, "zwracanie się do narodu to kiepska sprawa". - Przecież oni i tak nie mogą nic zrobić. Pół wsi nam won wyganiają, a wszyscy mają to gdzieś. Coś się zmieni, z pewnością, ale widocznie nie w naszych czasach. Nic nie możesz z tym zrobić. Do prawnika nie pójdziesz, bo oni są daleko. Oni są w Moskwie, a my tu. Oni tu nie przyjadą, a my pojedziemy na wojnę - stwierdził.

Waleryj mieszka z matką i kilkuletnim bratem. Kilka tygodni temu skończył zasadniczą służbę w wojsku i wrócił do rodziny. - No i co począć? Gdzie się podziać? Czyli pewnie pójdę. 26 września będą na mnie czekać w wojenkomacie. W tym kraju albo wojna, albo turma. A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie życzyłem nikomu źle. Tylko mamy i młodszego żal - powiedział.

- Nigdy w życiu nikogo nie zabiłem i nie planuję tego robić. Ale będę stawiał opór przeciwnikowi. Jak walną to walną. Ja już niczego się nie boję i w nic nie wierzę. Mam to już w d...e. Poza mamą nikt mnie nie kocha, nie docenia. To jak samobójstwo, rozumiecie? To takie uczucie, jakby cały świat się od ciebie odwrócił - opisywał Rosjanin. 

"Pierwsze, o czym pomyślałem, to dzieci"

Do wojska został wezwany także 50-letni Ignat, mieszkaniec Moskwy. - Przyszli pod adres mojego zameldowania - nie otworzyłem. Potem dzwonili na komórkę - nie odebrałem. W końcu nakleili na drzwi kartę mobilizacyjną z żądaniem stawienia się w wojenkomacie. Oczywiście, że mnie to przeraziło. Pierwsze, o czym pomyślałem, to dzieci. Co z nimi będzie, jeśli mnie wezmą - powiedział dziennikarzom.

Ignat obawia się też, że służby zaczną wykorzystywać jego dzieci do szantażu. - Tu jest jeszcze taki problem, że dwoje z trojga dzieci chodzi do moskiewskich szkół. Nie mam na razie pojęcia, czy nie zaczną naciskać za pośrednictwem dzieci. Na razie dzieci siedzą w domu - dodał.

Dziennikarze Biełsatu rozmawiali także z 35-letnią Anną z Petersburga, która podlega obowiązkowi służby i ma specjalizację wojskową. Kobieta ma pięcioletnią córeczkę, której nie ma komu zostawić.

Czytaj także:

- Najpierw myślałam, że pójdę, ale potem skonsultowałam to z prawnikiem. Powiedział, że skoro nie wręczyli mi karty mobilizacyjnej do rąk własnych, to lepiej nie powinnam nigdzie jechać. Jeśli dostanę ją oficjalnie, pojadę do wojenkomatu. Uciekać i ukrywać się nie zamierzam - opowiedziała.

- Mam nadzieję, że wezmą pod uwagę to, że mam dziecko i nie wyślą mnie na wojnę. Inaczej będę musiała poprosić o pomoc babcię i byłego męża. Moja mama pracuje w państwowej drukarni Goznak. U nich tylko pierwszego dnia zmobilizowali 27 osób. Drugiego 18 czy 19 ludzi. Proces jest prosty: dają dwie godziny na spakowanie i z miejsca zabierają na przeszkolenie. Zmobilizowani zostali zupełnie młodzi chłopcy - podkreśliła.

"Zaczynasz rozumieć cały ten horror"

Zdaniem Anny "wszystko poszło za daleko i nie ma już drogi wstecz". - Mobilizacja to zupełnie inny poziom. Sprawa śmierdzi i zaczynasz rozumieć cały ten horror. Jest masa historii stamtąd. I to, co się tam dzieje, jest naprawdę straszne. Chciałabym, żeby to się jak najszybciej skończyło - powiedziała.

Jednocześnie oświadczyła, że nie będzie się bała zabijać. - Mogę to powiedzieć z przekonaniem. Już teraz rozumiem cały ten horror. Jeśli zdarzy się, że będę musiała wyjść na pole walki, będę się bronić, zdecydowanie - zadeklarowała.

- Będę walczyć z całych sił, bo wiem, że to nie zabawa. To nie film, tylko prawdziwa bitwa. Jeśli dali ci do ręki automat, wcześniej czy później będziesz musiał go użyć. Nie mogę i nie będę stała patrząc, jak zabijają innych - powiedziała Rosjanka.

Biełsat/tvp.info/kp

Polecane

Wróć do strony głównej