Trzy lata po sfałszowanych wyborach represje się nasilają. Polska wspiera europejskie aspiracje Białorusinów

2023-08-09, 16:00

Trzy lata po sfałszowanych wyborach represje się nasilają. Polska wspiera europejskie aspiracje Białorusinów
Na zdjęciu: wielotysięczny protest w Mińsku 18 października 2020 roku. Foto: Natalia Fedosenko / TASS / Forum

Białorusinów na uchodźstwie jednoczy duma, którą czują, gdy mówią o protestach mających miejsce po sfałszowanych wyborach 9 sierpnia 2020 roku. Trwały one wiele miesięcy. Represje nie tylko utrzymują się do tej pory, ale stają się coraz ostrzejsze i bezwzględne. Białoruska diaspora tym bardziej nie ustaje w wysiłkach, prowadzi obecnie bój o pomoc dla Białorusi, o uznanie jej europejskich aspiracji na arenie międzynarodowej, a także o właściwą ocenę wydarzeń, które mają miejsce w kraju rządzonym przez Łukaszenkę pod dyktando Putina, i reakcję Zachodu na nie. Polskie MSZ oświadczyło 9 sierpnia, że wspiera europejskie aspiracje białoruskiego narodu.

- Naród białoruski pokazał w sierpniu 2020 roku, że on jest podmiotem. I wcześniej czy później władza będzie należeć do narodu - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl białoruski działacz Wiaczesław Siwczyk, mówiąc o sfałszowanych wyborach 9 sierpnia 2020 roku i nasilającej się fali represji.  

W tym tonie mówi cała białoruska diaspora. Białorusinów na uchodźstwie jednoczy także przekonanie, że walka o miejsce Białorusi w Europie musi być wygrana, bo to jest ich naturalna docelowa przystań, jako narodu, tam są ich korzenie i taka jest ich tożsamość.

I tak kilka dni temu białoruscy działacze na konferencji w Warszawie pod przywództwem Swiatłany Cichanouskiej przyjęli historyczną deklarację o europejskiej przyszłości Białorusi. Pragną, by ten krok dostrzegli ich europejscy partnerzy. Zaprezentowali także wzór paszportu Nowej Białorusi - trwają dalsze prace, w tym nad jego uznaniem. Stwierdzono też, że Rosja dąży do wchłonięcia Białorusi i Mińsk musi wystąpić z wszelkiego rodzaju prorosyjskich struktur, w które uwikłał jej dyktator Alaksandr Łukaszenka.

Polska wspiera europejskie aspiracje Białorusi

Polskie MSZ w komunikacie wydanym 9 sierpnia przekazało, że Polska wspiera europejskie aspiracje Białorusi. Zaznacza jednak, że Białorusini pozostali w kraju poddawani są wpływom rosyjskiej propagandy. - My Polacy mamy w pamięci naszą własną, trudną historię. Dlatego rozumiemy wasze pragnienie do życia w wolnym państwie białoruskim. Wierzę, że uda wam się odzyskać swoją ojczyznę - przekazał minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. Polska wydała także inne oświadczenie, wspólne z resortami dyplomacji Litwy i Łotwy.

Rosyjskie represje

Działający od lat 90. w kręgach opozycji zasłużony działacz i jeden z opozycyjnych liderów Wiaczesław Siwczyk w rozmowie z Polskim Radiem przypomniał także, że reżim białoruski działa wciąż pod kontrolą Moskwy i ocenił, że białoruski naród potrzebuje silniejszego wsparcia, a w kluczowym momencie, w jego odczuciu, był zdany tylko na własne siły.

W tym aspekcie sytuacja Białorusinów staje się coraz trudniejsza. W dużej mierze powodem jest polityka Rosji wobec Białorusi, która w znacznym stopniu nie spotyka się z odpowiednią do skali tych działań reakcją Zachodu. Moskwa traktuje terytorium Białorusi jak własne - przemieszczając tam oddziały, atakując z obszaru Białorusi Ukrainę, rozmieszczając tam wagnerowców.

Takie agresywne działania Moskwy nie spotykają się z odpowiednią reakcją cywilizowanego świata, choć zagrażają nie tylko suwerenności Białorusi, ale także bezpieczeństwu państw w regionie i całemu zachodniemu porządkowi międzynarodowemu. Historia ostatnich lat uczy, że Zachód powinien wyciągnąć lekcje z dekad bierności wobec agresji Rosji i poszukać odpowiedzi na jej działania na Białorusi.

Masowe manifestacje przez wiele miesięcy

9 sierpnia na Białorusi wybuchły protesty w związku ze sfałszowanymi wyborami prezydenckimi. Masowe manifestacje ogarnęły cały kraj. Najliczniejsze miały miejsce w Mińsku, ale odbywały się w wielu miastach na obszarze całej Białorusi. W stolicy gromadziły przed wiele tygodni tysiące osób. Protesty były bardzo liczne do później jesieni, a utrzymywały się do wiosny 2021 roku. Później w związku z ostrymi represjami publiczne wyrażanie sprzeciwu stało się niemożliwe - stosowano coraz surowsze kary, karano za wpis w sieciach społecznościowych, czy biało-czerwono-białą symbolikę, nawet jeśli mogła ona być przypadkowa. Do dziś funkcjonariusze śledzą sieci społecznościowe i zatrzymują osoby, które brały udział w protestach 2020 roku. Na granicy bezpardonowo przeszukiwane są telefony, jeśli są dowody działań antyreżimowych, trzeba liczyć się z karą więzienia i represjami, także wobec rodziny i bliskich, przyjaciół.

Wszyscy otwarcie mówili, że nie głosowali na Łukaszenkę

Społeczeństwo białoruskie w 2020 roku było oburzone, gdyż Alaksandr Łukaszenka przyznał sobie ponad 80 procent głosów, swojej rywalce Swiatłanie Cichanouskiej - 10. Tymczasem o dyktatorze mówiono w ostatnim czasie jako o "Saszy 3- procent", na tyle szacowali jego poparcie internauci. Podczas protestów ludzie otwarcie mówili, że nie głosowali na Łukaszenkę. Opozycyjna platforma Gołos, na której można było się rejestrować i wpisywać, na kogo się głosowało, wskazywała na miażdżące zwycięstwo Cichanouskiej. https://euroradio.fm/ru/sasha-3-9-avgusta-tretya-godovschina-prezidentskikh-vyborov-v-belarusi

Obecnie twórca tej platformy Paweł Liber działa poza granicami kraju, m.in. organizując platformy internetowe dla organów białoruskich władz na uchodźstwie, Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego i formowanej jako protoparlament Rady Koordynacyjnej.

Swiatłana Cichanouska stanęła zaś na czele białoruskiego Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego. W więzieniu znajduje się jej mąż, Siarhiej.

Czytaj także:

***

Plac Przemian i kolejna fala represji wiosną

Białorusini organizowali się także poprzez sieci społecznościowe m.in. na swoich osiedlach - na jednym z nich, na podwórzu zwanym placem Przemian, 12 listopada 2020 roku zamordowany został przez reżim młody aktywista Raman Bandarenka. Ruch osiedlowy z czasem wygasł.

Działacze mieli nadzieję, że do protestów przyłączą się zakłady przemysłowe Białorusi, tak jak miało to miejsce w Polsce na jej drodze do wolności. Do powszechnego strajku jednak nie doszło. Swoje oburzenie na reżim Białorusini wyrażali w sieci - jednak władze zaczęły przyznawać wyroki więzienia za "polubienie" posta krytykującego reżim, czy wspierającego Ukrainę. Za takie posty trafił do więzienia wieloletni działacz opozycji Mikałaj Klimowicz, który ostatecznie stracił tam życie. Do więzień trafiało coraz więcej osób.

Witald Aszurak, który w listach napisał, że więźniowie polityczni są znakowani żółtymi naszywkami, zmarł tajemniczą śmiercią w szkłowskiej kolonii. By upamiętnić Jego ofiarę i męczeństwo, Białorusini ustanowili 21 maja Dniem Solidarności z Białoruskimi Więźniami Politycznymi. https://polskieradio24.pl/5/1223/artykul/3172381,dzien-solidarnosci-z-wiezniami-politycznymi-na-bialorusi-dzialacz-na-oczach-calego-swiata-czlowieka-po-prostu-zabili

Protesty mimo tych ostrych represji, i tak utrzymywały się przez długi czas. Ostatecznie jednak reżimowi udało się je stłumić.  Do więzienia trafiły tysiące osób, tysiące musiały wyjechać, by uniknąć prześladowań.  Uwięziono liderów Związku Polaków na Białorusi, działaczy praw człowieka, w tym późniejszego laureata Nagrody Nobla, Alesia Bialackiego.

Aresztowania i represje mają miejsce każdego dnia, trzy lata po "wyborach", a wyroki więzienia stają się coraz dłuższe. Lista śmierci, związanych z udziałem protestach lub w wyniku represji także się wydłuża. W żadnym przypadku władze nie przeprowadziły w tej sprawie śledztwa.

Fałszerstwa wyborcze od ponad ćwierć wieku

Wybory na Białorusi były fałszowane od wielu lat. Jak przypominają obrońcy praw człowieka, OBWE nie uznała żadnych wyborów na Białorusi od przeszło ćwierć wieku za spełniające wymagania demokratyczne. Organy reżimu fałszowały wyniki wyborów, przyznając zwycięstwo Łukaszence.

Wiele razy, czy to w wyborach prezydenckich, czy tzw. lokalnych dokumentowano sytuację, podczas których po prostu fałszowano dane na protokołach komisji wyborczych - wpisując inne dane.

Opozycja słusznie zastrzega, że używanie określenia "wybory" w przypadku Białorusi wprowadza w błąd - była to bardziej, jak zaznacza się, "farsa wyborcza", symulacja wyborów, ze z góry znanym wynikiem. Reżim z reguły nie dopuszczał do rejestracji kandydatów opozycji lub robił to w bardzo organicznym zakresie. Ograniczano także działalność mediów, rejestrację partii politycznych, represjonowano aktywistów.

W zależności od sytuacji politycznej kampania mogła mieć różny przebieg, czasem przy zachowaniu pozorów pluralizmu, jednak zawsze z pogwałceniem reguł demokracji. Liczył się głównie rezultat - reżim dbał zawsze o to, by ostateczne wyniki były zgodne z jego życzeniem. Cykl wyborczy kończyły brutalne represje, które miały zastraszyć społeczeństwo, przegnać z kraju kolejną grupę niepokornych i dać sygnał, że spekulacje o jakichkolwiek zmianach są iluzją, a sytuacja jest pod całkowitą kontrolą reżimu.

Z reguły do wyścigu wyborczego nie dopuszczano większości kandydatów prodemokratycznej i proeuropejskiej opozycji. Proeuropejscy i prodemokratyczni konkurenci polityczni Alaksandra Łukaszenki byli represjonowani. Po wyborach następowały protesty przeciwko fałszerstwom, były one brutalnie rozpędzane, towarzyszyła im fala represji i emigracji.

Na emigracji są obecnie byli kandydaci na urząd prezydenta Białorusi, jak Alaksandr Milinkiewicz, obecnie rektor Wolnego Białoruskiego Uniwersytetu, Andrej Sannikau z Europejskiej Białorusi, Uładzimir Niaklajeu, słynny pisarz i poeta.

W więzieniu są m.in. byli kandydaci Ryhar Kastusiau, czy Mikoła Statkiewicz, który o urząd prezydenta ubiegał się wiele razy, przy czym np. odmawiano mu możliwości rejestracji. Obecnie nie ma o nim żadnych informacji od 180 dni (!). Informuje o tym jego żona, Marina Adamowicz, zaznaczając, że można pisać do niego listy, tym bardziej, że 12 sierpnia obchodzi urodziny (adres w celi: 211693 Віцебская вобл г. Глыбокае вул. Савецкая, 205 ПК13 атр.7,  Статкевічу М.В, Беларусь; adresy innych więźniów politycznych na Białorusi znajdują się na stronie Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna https://spring96.org/).

Naród pokazał, że władza będzie należeć do niego

Wiaczesław Siwczyk, działający w białoruskiej opozycji od lat 90., współtworzący niegdyś Białoruski Ruch Ludowy, jedną z najbardziej zasłużonych organizacji niezależnej Białorusi, obecnie lider Ruchu Solidarności Razem, powiedział portalowi PolskieRadio24.pl, że 9 sierpnia 2020 roku zmienił radykalnie los setek tysięcy Białorusinów i losy całego kraju.

- Naród białoruski pokazał jednak, że on jest podmiotem i wcześniej czy później, władza będzie należeć do narodu - podkreślił.

- Te uliczne walki, które miały miejsce praktycznie we wszystkich miastach Białorusi w sierpniu 2020 roku, z udziałem nieprzygotowanych do tego ludzi, pokazały moc białoruskiego narodu - dodał,  Jak mówił, niestety poszły w ruch pałki i kule funkcjonariuszy reżimu i wysłanych z Rosji "specjalistów".

Działacz wskazał, że niestety, reżim Łukaszenki jest obecnie pod ścisłą kontrolą Moskwy. - Łukaszenka to sługa Moskwy. Po niedzieli 9 sierpnia 2020 roku inne monstrum, Putin, pogratulowało potworowi Łukaszence wygranej (...) - powiedział.

Dodał, że nie wiadomo, jak wielu Białorusinów znalazło się za granicami kraju. - Przez te wszystkie lata Białorusinów, aresztują, biją, represjonują. Znamy tylko imiona 1500 osób, ale w więzieniach znajduje się ich więcej - dodał.

- Wedle moskiewskiego scenariusza pozbawione legitymacji władze prowadziły totalną zaczystkę Białorusi. Szykowała się bowiem inwazja Rosji na pełną skalę na Ukrainę, także z wykorzystaniem terytorium Białorusi - zaznaczył.

Działacz zwrócił uwagę, że białoruski naród w dużej mierze był pozbawiony sojuszników w walce, którą toczył z o wiele silniejszym przeciwnikiem. - Wagnerowcy, zagrożenie bronią jądrową- to pokazuje, w jakim stanie jest dziś Białoruś - dodał także.

Wiaczesław Siwczyk mówił także, że data 9 sierpnia jest symboliczna dla Białorusinów. Mają bowiem w pamięci, że to data narodzenia Łarysy Geniusz, bezkompromisowej poetki, która pisała, że lepiej zginąć, niż żyć bez Białorusi.

9 sierpnia to Międzynarodowy Dzień Solidarności z Białorusią. Białoruska opozycja wzywa, by tego dnia okazać swoje wsparcie dla Białorusinów, walczących o wolność swego kraju. W wielu miastach Europy odbędą się pikiety i demonstracje poparcia. W Warszawie marsz solidarnościowy rozpocznie się o godzinie 18 przed katedrą św. Floriana na Pradze. https://www.facebook.com/events/258758023595339

***

Opracowała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej