Migracyjna fala nie słabnie. Kraje unijne szukają ratunku na własną rękę

W Brukseli trwają prace nad przyjęciem paktu migracyjnego, zakładającego relokację przybyszów, tymczasem wciąż nie słabnie ich napór na Stary Kontynent. Część krajów na własną rękę stara się osłabić ten proceder, dokonując zmian prawnych, jednak bez rozwiązań w skali całej UE wydają się one gaszeniem pożaru wodą z kubka.

2023-10-24, 15:30

Migracyjna fala nie słabnie. Kraje unijne szukają ratunku na własną rękę
Migracyjna fala nie słabnie. Kraje unijne szukają ratunku na własną rękę. Foto: schutterstock/Ververidis Vasilis

Do Włoch nadal masowo przybywają migranci z Afryki. Tylko podczas jednej nocy na Lampedusę - która w ostatnim czasie stała się symbolem problemów Europy z tym procederem - przybyło około 390 osób na pokładzie ośmiu łodzi. W tamtejszym ośrodku rejestracyjnym przebywa około 800 osób. Jak informowali sami przybysze, łodzie odpłynęły z Libii, co oznacza ponowne nasilenie fali migracyjnej z tego kraju. Władze poinformowały, że zostaną oni przewiezieni na Sycylię. Liczba osób, które dotarły w ten sposób do Włoch, sięga już w tym roku 140 tys.

Z niedawnego sondażu opublikowanego przez dziennik "La Stampa" wynika, że dwie trzecie Włochów popiera dekrety rządu mające na celu zahamowanie nielegalnej migracji, a co czwarty uważa przybyszów za najeźdźców. Premier Giorgia Meloni twardo zapowiedziała zaostrzenie polityki migracyjnej i oskarżyła Niemcy o wspieranie tego procederu poprzez opłacanie publicznymi pieniędzmi organizacji, które za pomocą statków dostarczają migrantów przepływających Morze Śródziemne do włoskich portów. Berlin odmówił nie tylko zatrzymania tej działalności, ale i przyjmowania przybyszów do Niemiec.

Sprawdzanie "nieletnich"

Rząd w Rzymie pracuje też nad prawem umożliwiającym szybszą deportację migrantów uznanych za niebezpiecznych, a także tych, którzy kłamią w sprawie swojej nieletniości, by w ten sposób uzyskać lepsze warunki w ośrodkach dla imigrantów.

Bardzo zła sytuacja panuje też w Hiszpanii, w szczególności na Wyspach Kanaryjskich, gdzie dociera większość migrantów z Afryki. Ostatnio trafiła tam rekordowa liczba 320 osób na jednej łodzi. W miniony weekend przybyła tam jedna z największych w tym roku grup nielegalnych imigrantów - łącznie ponad 1,6 tys. osób. Od początku roku do 19 października na Wyspy Kanaryjskie przypłynęło w sumie ponad 24 tys. nielegalnych imigrantów.

REKLAMA

Rozdawanie obywatelstw

Tamtejsze władze apelują, by UE zajęła się ich sytuacją w taki sam sposób jak Lampedusą, której problemy przez długi czas przykuwały uwagę mediów i polityków. W zeszły poniedziałek rząd w Madrycie odrzucił jednak postulat władz wspólnoty autonomicznej Wysp Kanaryjskich, które wezwały rząd do przejęcia pełnej kontroli nad nasilającą się na archipelagu presją migracyjną.

Dzień później, w zeszły wtorek, hiszpańskie ministerstwo przeciwdziałania wykluczeniu, zabezpieczenia społecznego i migracji ogłosiło stan sytuacji nadzwyczajnej, co ma służyć usprawnieniu mechanizmu przyjmowania imigrantów na terytorium Hiszpanii.

Hiszpańskie władze "radzą sobie" z migracją, zwiększając liczbę przyznawanych przybyszom obywatelstw. Z danych Narodowego Instytutu Statystycznego (INE) w Madrycie wynika, że rządzący od 2018 r. centrolewicowy gabinet premiera Pedro Sancheza wręczył ich ponad 175 tys. Marokańczykom.

Chadecy nie chcą "szybkich naturalizacji"

Z podobną polityką - ale w Niemczech - nie zgadza się część tamtejszej opozycji - szef chadeckiej partii CDU Friedrich Merz stwierdził, że "należy powstrzymać zbyt szybką naturalizację" w Niemczech, a jego zdaniem powinna być ona możliwa tylko wtedy, gdy ubiegające się o nią osoby uznają prawo Izraela do istnienia. Zaznaczył przy tym, że chadecka unia CDU/CSU - inaczej od rządu SPD, Zielonych i FDP - chce najpierw integracji, a następnie naturalizacji.

REKLAMA

Chadecy reagują w ten sposób na niezadowolenie większości niemieckich obywateli z sytuacji migracyjnej, w której znalazł się kraj - większość ankietowanych domaga się ustanowienia surowszego prawa migracyjnego.

Dlatego też w niedawnej rozmowie z tygodnikiem "Spiegel" kanclerz Olaf Scholz zapowiedział zaostrzenie działań wobec osób ubiegających się o azyl i ograniczenie nielegalnej migracji. - Musimy deportować więcej i szybciej - podkreślił Scholz.

Wcześniej zapewniał on Niemców, że już niedługo UE wprowadzi system "obowiązkowej solidarności", który polega na przejmowaniu przez każdy kraj członkowski określonej kwoty migrantów lub płaceniu za nich ekwiwalentu. To zaś ma, jak liczy Berlin, spowodować, że z Niemiec wyjedzie wielu imigrantów, którzy nie zasymilowali się ze społeczeństwem lub stanowią zagrożenie, a są problemy z ich deportowaniem.

Czytaj także:

Francuzi boją się kolejnych zamachów

Problemy z deportowaniem groźnych imigrantów mają także Francuzi. W odpowiedzi na niedawny zamach terrorystyczny w miejscowości Arras, a także wciąż masowe przybywanie do tego kraju tysięcy przybyszów, rząd w Paryżu pracuje nad zaostrzeniem prawa migracyjnego.

REKLAMA

Minister spraw wewnętrznych Francji Gerald Darmanin chce powrócić do debaty porzuconej w zeszłym roku, a dotyczącej kilku poprawek do rządowego projektu nowego prawa polegającego m.in. na zwiększeniu maksymalnego okresu aresztu administracyjnego dla nielegalnych imigrantów, którzy zostali wpisani na listę osób stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa - z 3 do 18 miesięcy.

Chce on również wycofywania pozwolenia na pobyt każdemu cudzoziemcowi, który "wyznaje ideologię dżihadu".

Szwedzi zniechęcają obcięciem "socjalu"

Chociaż wiele krajów unijnych obserwuje wzrost liczby docierających do nich migrantów, to jednak Szwedzki Urząd Migracyjny obniżył w poniedziałek prognozę spodziewanej liczby wniosków o azyl w 2023 r.

Według szacunków, w tym roku kraj ten rozpatrzy 13 tys. wniosków o azyl, czyli o 3,7 tys. mniej niż w zeszłym roku. Rekordowy pod tym względem był rok 2015, gdy kraj ten przyjął ponad 162 tys. wniosków.

REKLAMA

Minister ds. migracji Maria Malmer Stenergard tłumaczy, że jest to spowodowane zaostrzeniem polityki migracyjnej przez centroprawicowy rząd Ulfa Kristerssonai i w efekcie spadkiem "popularności" tego kraju wśród przybyszów. Dzieje się tak w odpowiedzi na zapowiedzi szwedzkich władz dotyczące ograniczeń świadczeń socjalnych dla imigrantów spoza Europy. Rząd w Sztokholmie planuje również wprowadzić przepisy, które będą wymagały od imigrantów nauki języka szwedzkiego i znalezienia pracy.

Szwecja boryka się obecnie z falą przemocy i wandalizmu dokonywaną przez gangi narkotykowe. Obecny rząd wiąże to z nieodpowiedzialną polityką migracyjną socjaldemokratów, a także brakiem integracji.

Działania szwedzkiego rządu pokazują, że można, przynajmniej częściowo, zahamować czy też osłabić migracyjną falę. Jednak działania pojedynczych państw nie pomogą w całościowym zwalczaniu tego procederu. To zaś powoduje, że wciąż rośnie rozczarowanie zachodnich społeczeństw polityką migracyjną prowadzoną przez ich politycznych reprezentantów.

Petar Petrović

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej