Premier Łotwy obawia się prowokacji i podpaleń . "Obywatele powinni mieć świadomość"

Podpaleń i prowokacji ze strony Rosjan obawia się łotewska premier Evika Silina. Szefowa rządu, komentując informację o zatrzymaniu podejrzanych o dywersję w Polsce, podkreśliła, że Moskwa atakuje kraje wspierające Ukrainę.   

2024-05-22, 14:52

Premier Łotwy obawia się prowokacji i podpaleń . "Obywatele powinni mieć świadomość"
Łotewska premier Evika Silina obawia się rosyjskich prowokacji w kraju . Foto: Shutterstock/Alexandros Michailidis

Zdaniem Eviki Siliny służby specjalne Łotwy są w stanie zidentyfikować prowokacje Rosji, ponieważ rozpoznają "charakter pisma" służb rosyjskich. Jednocześnie podkreśliła, że obywatele powinni mieć świadomość, że na Łotwie mogą mieć miejsce różne prowokacje.

- Podpalenia są jedną z najbardziej typowych dla rosyjskich służb specjalnych form dywersji, mającą na celu destabilizowanie atakowanego kraju i wzbudzanie niepokoju. Jest to też sygnał wysyłany do łotewskich polityków i próba zastraszenia ich - wyjaśniła szefowa rządu.

Łotwa w stanie wojny hybrydowej

Natomiast minister spraw wewnętrznych Łotwy Rihards Kozlovskis powiedział dzień wcześniej, że służby specjalne są "codziennie w stanie alertu". - Jesteśmy w stanie wojny hybrydowej - dodał.

Kozlovskis odniósł się też do wydarzeń w Polsce, gdzie we wtorek premier Donald Tusk przekazał podczas konferencji prasowej, że zatrzymano kolejne trzy osoby podejrzane o próby sabotażu i dywersji w Polsce. Wcześniej aresztowano dziewięciu podejrzanych. Premier dodał, że dochodzi do "prób sabotażu i dywersji na terenie Polski i państw sąsiednich", w tym na Litwie i Łotwie.

REKLAMA

Zdaniem łotewskiego ministra, Rosja będzie nadal w ten sposób atakować kraje, które pomagają Ukrainie. Podkreślił, że do takich celów - aktów sabotażu - rekrutuje zazwyczaj przestępców i ludzi niemających stałych dochodów.

Zagrożenie ze strony Rosji 

Kozlovskis ocenił ponadto, że choć na razie Łotwa radzi sobie z zagrożeniami tego typu ze strony Rosji dzięki bardzo dobrej wymianie informacji z sojusznikami, to jednak na dłuższą metę będzie musiała rozbudować swoje służby specjalne.

We wtorek premier Tusk powiedział, że analizowane są ślady pozwalające przypuszczać, że "służby rosyjskie miały coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej i postępowanie w tej kwestii trwa". Dzień wcześniej Tusk oznajmił, że aresztowano "dziewięciu podejrzanych z postawionymi zarzutami, którzy zaangażowali się bezpośrednio na zlecenie rosyjskich służb w akty sabotażu w Polsce. Dotyczy to pobicia, podpalenia, próby podpalenia".

REKLAMA

Czytaj także:

Nowe "oczy" armii. Gen. Koziej: uczynią Tarczę Wschód skuteczną

PAP/kg/wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej