Zakazane towary wciąż płyną. Łukaszenka szykuje nową intrygę

- Sankcje wobec Mińska i Moskwy nie są w pełni zharmonizowane. Do Rosji przez Białoruś nadal trafiają zakazane towary - powiedział portalowi polskieradio24.pl opozycjonista Paweł Łatuszka. Pojawiają się doniesienia, że reżim Łukaszenki korzysta z luk, by produkować dla Kremla elementy uzbrojenia. Opozycjonista ostrzega także, że dyktator będzie próbował po raz kolejny zmanipulować zachodnich polityków i organizować "wybory".

2024-07-11, 14:36

Zakazane towary wciąż płyną. Łukaszenka szykuje nową intrygę
Paweł Łatuszka: nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek scenariusza odsunięcia Łukaszenki od Putina. Foto: PAP/EPA

- Proponowaliśmy Komisji Europejskiej, by w przypadku Białorusi zakazać tranzytu każdego towaru, którego import do Rosji jest niedozwolony. Na razie luki w sankcjach pozostają - powiedział portalowi polskieradio24.pl Paweł Łatuszka, wicepremier w rządzie Swiatłany Cichanouskiej.

Choć pod koniec czerwca zapadła zgoda na nowy pakiet sankcji wobec reżimu w Mińsku, to rozwiązało to problem tylko częściowo.

- Sankcje nie są wciąż wyrównane. David O’Sullivan, przedstawiciel Komisji Europejskiej ds. polityki sankcyjnej, powiedział mi niedawno, że lepiej mieć 60 procent harmonizacji polityki sankcyjnej niż zero - zaznaczył Paweł Łatuszka.

W wywiadach udzielanych mediom O’Sullivan wskazywał także, że Rosja nie odczuwa jeszcze efektu synchronizacji sankcji, ale nastąpi to w ciągu najbliższych miesięcy.

REKLAMA

Paweł Łatuszka uważa, że część krajów Unii Europejskiej wręcz stoi na stanowisku, że Łukaszenka jest w mniejszym stopniu odpowiedzialny za agresję Rosji na Ukrainę i dlatego nie powinno się stosować wobec niego tak ostrych restrykcji. - Widać brak rozumienia, że Białoruś i Rosja mają unię gospodarczą, a zatem wszystkie sankcje, które są wprowadzane przeciwko Rosji, a nie są wprowadzane przeciwko reżimowi Łukaszenki, powodują, że towary i tak docierają do Rosji. To brak rozumienia strategii sankcyjnej - zaznaczył działacz i dyplomata.

Opozycjonista zauważył też, że Alaksandr Łukaszenka produkuje broń, również na potrzeby Rosji.

Czytaj także:

***

REKLAMA

- Na przykład na paradzie w Mińsku 3 lipca zostały pokazane drony, produkowane z części irańskich, które na pewno będą sprzedawane do Rosji. Zwiększenie produkcji przemysłu zbrojeniowego na Białorusi jest ogromne. Jeśli Białoruś może dokupować pewne towary i później produkować broń w interesie Rosji, czy odpowiada to strategii wsparcia Ukrainy w takim trudnym momencie walki o terytorium? Czy jest to polityka sankcyjna? - mówił Paweł Łatuszka.

Sankcje Unii Europejskiej z czerwca tego roku zakazują eksportu na Białoruś technologii podwójnego zastosowania, importu diamentów, złota, węgla, ropy naftowej, nawigacji morskiej. Zabroniono eksportu technologii rafinacji ropy naftowej i skraplaniu gazu ziemnego, a także świadczenia Białorusi usług w zakresie informatyki, doradztwa m.in. z zakresu PR, prawa, reklamy, inżynierii, badania opinii publicznej.

Czytaj także:

REKLAMA

Kadrowy błąd Łukaszenki. "Ten człowiek pracuje tylko na siebie"

Paweł Łatuszka skomentował także najnowsze zmiany w administracji Alaksandra Łukaszenki. Zdaniem opozycjonisty dyktator przygotowuje się do 2025 roku - zamierza być ponownie "wybrany" na uzurpowany przez siebie od lat urząd prezydenta.  

Nowego szefa zyskał resort dyplomacji. Odszedł z niego Siarhiej Alejnik.

- Łukaszenka mianował na stanowisko ministra spraw zagranicznych Maksima Ryżankowa, niestety mojego byłego przyjaciela, którego znam bardzo długi czas. Mianował człowieka bardzo ambitnego, który ma chęć, by działać, jest proaktywny. Łukaszenka popełnia jednak błąd kadrowy, dlatego że Ryżankow nigdy nie pracuje na kogoś, tylko na siebie - ocenił Łatuszka.

Łatuszka powiedział, że Ryżankow, jako były urzędnik administracji Łukaszenki, utrzymuje ścisłe relacje z aparatem władzy w regionach. - Zbudował rozwinięte kontakty wewnątrz kraju. To nie znaczy, że w regionach są jego ludzie, ale ma na kim się oprzeć. Ryżankow jest antypolskim dyplomatą, bo jeszcze w latach 2000., i także potem, robił wszystko, by nie pozwolić na unormowanie relacji polsko-białoruskich. Był kiedyś persona non grata, był odesłany z terytorium Polski jako zastępca ambasadora - wtedy ja byłem ambasadorem. A później nawet przygotowywał dokumenty, w których oskarżał mnie o to, że dbam o interes Polski, chociaż chodziło nam o rozwiązanie kryzysu w Związku Polaków na Białorusi. Ten kryzys bardzo mocno uderzył w relacje polsko-białoruskie i oczywiście do tej pory ma na nie krytyczny wpływ - mówił Łatuszka.

REKLAMA

Kolejną nową osobą jest Natalia Pietkiewicz, która została wiceszefową administracji. - Faktycznie wróciła na to samo stanowisko po dziesięcioletniej przerwie, jest przyjaciółką Maksima Ryżankowa. Ukończyli razem wydział prawa uniwersytetu białoruskiego w Mińsku. Została mianowana tylko w jednym celu: zabezpieczyć renominację Łukaszenki na uzurpowany przez niego urząd prezydenta Białorusi podczas kampanii, która ma się odbyć w 2025 roku - zaznaczył Łatuszka.

Rozmówca ocenił, że Pietkiewicz wspólnie z Ryżankowem ma zabezpieczyć realizację tego celu, tak w polityce wewnętrznej, jak i zewnętrznej. - Możemy zatem oczekiwać jakichś nietypowych kroków ze strony nowego ministra spraw zagranicznych. Będą to fałszywe kroki - będzie to powtórka tego, co się odbywa w relacjach białorusko-zachodnich co pięć lat. Łukaszenka zawsze przed wyborami wykonuje jakieś pozytywne gesty, a potem postępuje dokładnie odwrotnie - stwierdził.

Jak podkreślił, tym razem reżimowi ta manipulacja się nie uda.

- Nie wyobrażam sobie polityków zachodnich, którzy byliby gotowi zaakceptować jakiś sygnał ze strony Łukaszenki. Tyle osób jest represjonowanych, wielu zginęło, reżim udostępnił terytorium Białorusi na rzecz agresora, umożliwił przeprowadzenie agresji, prowadzi wojnę migracyjną przeciwko Unii Europejskiej, w więzieniach są tysiące osób. Nie wiem, jaki sygnał mógłby przekazać Łukaszenka, by ktoś na Zachodzie mu uwierzył. Nawet jeśliby na miejsce ministra spraw zagranicznych Białorusi mianować Winstona Churchilla, to i on nie byłby w stanie zmienić polityki w stosunku do Łukaszenki - dlatego że nie jest on w stanie spełnić warunków Zachodu. Warunki są jasne: wyzwolić wszystkich więźniów, przestać wspierać Rosję, zaprzestać tworzenia kryzysu migracyjnego, zaprzestać represji i ukarać wszystkich winnych zbrodni przeciwko ludzkości i wojennych - wskazał b. ambasador.

REKLAMA

Łukaszenka mianował także nowego szefa swojej administracji. Został nim były ambasador w Rosji Dmitrij Krutoj. Według nieformalnej oceny to druga osoba w kraju, która faktycznie zarządza państwem w nieobecności Łukaszenki i de facto kieruje polityką wewnętrzną. To sygnał dla Kremla: Łukaszenka mianował na drugą osobę w kraju po względem wpływów polityka, który jest znany w Moskwie - przekazał Łatuszka.

Jak dodał, Krutoj jako były ambasador w Moskwie dysponuje tam kanałami komunikacji, kontaktami na najwyższym szczeblu.

Urodzony w 1981 roku Dmitrij Krutoj był ambasadorem w Rosji od 2022 roku. Przedtem pełnił funkcje zastępcy szefa administracji prezydenckiej, wicepremiera, ministra gospodarki - najmłodszego w rządzie Siarhieja Rumasa. Jego ojciec Nikołaj kierował do 2003 roku koncernem państwowym Biełlesbumprom.

Czy istnieją jakiekolwiek przesłanki sugerujące rozbieżność interesów Łukaszenki i Putina?

Niestety, wciąż jeszcze, i to czasem w dobrej wierze, można usłyszeć kontrowersyjną opinię, że choć Łukaszenka jest zależny od Putina, to interesy Łukaszenki i Putina nie są do końca zbieżne. I dlatego niektóre osoby stawiają tezę, że to można wykorzystać, na przykład w kontekście agresji Rosji na Ukrainę.

REKLAMA

- Nie wierzę w możliwość handlu z Łukaszenką w tej kwestii. Jest stuprocentowym sojusznikiem Putina, mentalnie, ale co najważniejsze - gospodarczo. Mińsk produkuje broń, zabezpiecza tranzyt towarów, obejście sankcji. Zabezpiecza wsparcie materialne, zbrojeniowe dla Rosji. Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek scenariusza odsunięcia Łukaszenki od Putina. Jeśli nawet czysto teoretycznie można wyobrazić sobie taką sytuację, to Putin nigdy na to nie pozwoli. Łukaszenka ryzykowałby obaleniem go przez Moskwę - mówił Łatuszka.

- Zatem jeżeli ktokolwiek chce powtórzyć te same błędy, które były popełniane przez polityków europejskich w stosunku do Łukaszenki - niech próbuje. Szkoda tylko narodu białoruskiego, który już nigdy w najbliższych dziesięcioleciach nie uwierzy żadnemu z polityków UE, jeśli okaże się, że można wsadzać do więzień tysiące osób, mordować, prowadzić wojnę migracyjną, porywać samoloty, wspierać agresję, prowadzić wojnę migracyjną i nie ponosić za to odpowiedzialności. I jeśli się okaże, że jeżeli komuś zależy na jakimś interesie, można prowadzić rozmowy ze zbrodniarzem w rozumieniu prawa międzynarodowego. To po prostu jest zdrada. To zdrada zasad, ale i demokratycznie nastawionego białoruskiego społeczeństwa - powiedział opozycjonista.

- Trzeba rozróżnić między taktyką a strategią. Taktyka to niedrażnienie Łukaszenki - niewprowadzanie sankcji takich samych jak na Rosję, niewydawanie nakazu aresztowania dyktatora, by nie przekroczył czerwonych linii. Jednak on już dawno przekroczył czerwone linie - zaznaczył Łatuszka.

- Jutro Łukaszenka umrze. Wtedy Rosja wchłonie Białoruś. Dlatego trzeba wspierać naród białoruski, a nie Łukaszenkę. Jeśli Łukaszenka przeciwstawi się Putinowi - ten go obali. Dlatego trzeba stawiać na Białorusinów - dodał.

REKLAMA

- Ale nie wykorzystujemy wszystkich instrumentów. W ostatnim roku nie było mocnej presji na reżim Łukaszenki, a w międzyczasie on robi to, na czym mu zależy, represjonuje naród białoruski. Czy to strategia Zachodu? Strategia powinna stawiać na naród, żeby podmiotem został naród białoruski, bo tylko on może zmienić sytuację wewnątrz. Apelujemy do naszych partnerów o taką strategię, o wsparcie niezależnej prasy, wsparcie działalności informacyjnej, wydawanie więcej wiz, stypendiów naukowych dla przyszłych kadr białoruskich, uznanie de facto instytucji sił demokratycznych białoruskich, pociągnięcie do odpowiedzialności Łukaszenki. Białorusini wtedy zobaczą, że UE jest skuteczna, prawo jest priorytetem, Łukaszenka będzie ukarany - podkreślił b. ambasador.

Dialog strategiczny z Polską

Paweł Łatuszka podkreślił, że ma nadzieję na nowe kroki w polskiej polityce wobec Białorusi.

- W ostatnim czasie spotkali się eksperci, przedstawiciele różnych instytucji, również państwowych, a także z drugiej strony białoruskich sił demokratycznych, i dyskutowaliśmy przez dwa dni o krokach, które można podjąć, o popełnianych błędach i o tym, jak doprowadzić do zmiany sytuacji na Białorusi. Dyskusja była precyzyjna. Mam nadzieję, że pojawi się jakiś dokument, który potem będzie przekazany do tych, którzy podejmują decyzje polityczne - ocenił.

Łatuszka zaznaczył, że także Unia Europejska powinna opracować strategię działania wobec Białorusi.

REKLAMA

***

Czytaj także:

***

Rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl/wmkor

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej