Wybory w Rumunii nieważne? Chaos, a w tle TikTok, boty i Rosja

Wybory prezydenckie będą unieważnione? Decyzję w tej sprawie podejmie Sąd Konstytucyjny po weekendzie. W Rumunii ma miejsce polityczne trzęsienie ziemi, po tym jak niespodziewanie dla wszystkich zwyciężył kandydat, który ma prorosyjskie poglądy. Mowa jest o tym, że zwycięstwo przyniósł mu TikTok. Pojawiają się zarzuty wobec Rosji o ingerencję w wybory, Moskwa zaprzecza. Tymczasem już w niedzielę kolejne wybory - parlamentarne. Media podkreślają, że stawką jest proeuropejski kurs Rumunii.

2024-11-29, 17:08

Wybory w Rumunii nieważne? Chaos, a w tle TikTok, boty i Rosja
Protesty przeciwko skrajnie prawicowemu niezależnemu kandydatowi na prezydenta Calinowi Georgescu w Bukareszcie po pierwszej turze wyborów. Foto: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT

Decyzja o unieważnieniu lub zatwierdzeniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii zapadnie w poniedziałek 2 grudnia - poinformował rumuński Sąd Konstytucyjny.

Tymczasem na niedzielę planowane są wybory parlamentarne w Rumunii. Seria wyborcza może przesądzić o prozachodnim kierunku polityki Rumunii.

Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbyła się 24 listopada. Niespodziewanie dla wszystkich zwyciężył w niej Calin Georgescu, reprezentant skrajnej prawicy, startujący jako kandydat niezależny. Polityk ten krytykował NATO i stanowisko Rumunii wobec Ukrainy i powiedział, że kraj nie powinien rzucać wyzwania Rosji. Jego wygrana wywołała zaskoczenie w Rumunii.

Na drugim miejscu znalazła się Elena Lasconi, przywódczyni centroprawicowej partii Związek Ocalenia Rumunii (USR).

REKLAMA

Dlaczego liczy się głosy?

W czwartek rumuński Sąd Konstytucyjny zdecydował, że należy ponownie przeliczyć głosy w pierwszej turze wyborów.

Decyzja o ponownym przeliczeniu głosów została podjęta po tym, jak konserwatywny kandydat na prezydenta Cristian Terhes, który w niedzielę uzyskał 1 procent głosów, zakwestionował wynik głosowania. Terhes poprosił Trybunał o unieważnienie wyników wyborów.

Do sprawdzenia jest prawie 9,5 miliona głosów. Sąd rozpatrywał wczoraj dwa wnioski o anulowanie wyników pierwszej tury. Jeden z nich jednogłośnie został odrzucony z powodów formalnych. Sędziowie zgodzili się też, że będą procedować drugi wniosek po tym, jak organ wyborczy ponownie przedstawi wyniki głosowania.

We wniosku jednego z przegranych kandydatów napisano, że zwycięzca pierwszej Calin Georgescu tury stosował nielegalne boty do zwiększenia swoich kampanijnych postów w portalach społecznościowych. Dodatkowo wskazał, że druga Elena Lasconi prowadziła kampanię wyborczą za granicą już po nastaniu ciszy wyborczej.

REKLAMA

Zwołana w czwartek przez prezydenta Rumunii Naczelna Rada Obrony Kraju stwierdziła, że doszło do cyberataków, których celem było wywarcie wpływu na rzetelność wyborów prezydenckich. Stwierdzono też, że jeden z kandydatów jest faworyzowany przez platformę TikTok.

Rosja odrzuca oskarżenia. "Nie mamy tego w zwyczaju"

Rosja oświadczyła w piątek, że wszelkie oskarżenia o ingerencję w wybory prezydenckie w Rumunii są bezpodstawne. - Nie mamy w zwyczaju ingerować w wybory w innych krajach, szczególnie w Rumunii, ani nie zamierzamy tego robić teraz - powiedział reporterom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

REKLAMA

Najwyższy organ bezpieczeństwa kraju ostrzegł, że Rumunia jest głównym celem wrogich działań ze strony Rosji po szokującym wyniku głosowania.

Zwycięzca, skrajnie prawicowy polityk Calin Georgescu, krytykował NATO i powiedział, że Rumunia powinna angażować się w działania Rosji, a nie rzucać jej wyzwania. Ma się zmierzyć z kandydatką centrową Lasconi w drugiej turze 8 grudnia.

Pieskow powiedział reporterom, że oskarżenia przeciwko Moskwie wpisują się w trend na Zachodzie, zgodnie z którym "jeśli coś się stanie, przede wszystkim należy obwinić Rosję".

Zamieszanie w Rumunii

Tymczasem druga w pierwszej turze kandydatka Lasconi potępiła decyzję Trybunału Konstytucyjnego w poście na swoich kontach w mediach społecznościowych.

REKLAMA

- Trybunał Konstytucyjny po raz drugi ingeruje w proces demokratyczny - napisała, odnosząc się do wcześniejszej decyzji sądu o zakazie startu w wyborach prezydenckich skrajnie prawicowemu politykowi.

- Zwalcza się ekstremizm poprzez głosy, a nie zakulisowe gry - dodała.

W październiku Trybunał Konstytucyjny zakazał startu w wyborach prezydenckich skrajnie prawicowemu politykowi w orzeczeniu, które zdaniem analityków, grup zajmujących się prawami obywatelskimi i niektórych partii przekroczyło jego uprawnienia.

Socjaldemokratyczny premier Marcel Ciolacu, który zajął w niedzielę trzecie miejsce, przegrał  tylko 2740 głosami z Eleną Lasconi.

REKLAMA

Wezwania do zawieszenia Tik Toka

Zwycięzca Georgescu zdobył wiele głosów od młodych wyborców i Rumunów mieszkających za granicą, a jego kampania w dużej mierze opierała się na platformie do udostępniania filmów TikTok. W środę wysoki rangą urzędnik rumuńskiego regulatora telekomunikacyjnego wezwał do zawieszenia TikToka do czasu przeprowadzenia dochodzenia w sprawie potencjalnej roli platformy w wyborach.

TikTok odrzucił te obawy i twierdzi, że większość kandydatów prowadziła kampanię na jego platformie, a także w innych serwisach społecznościowych.

***

Jeśli rumuński Sąd Konstytucyjny (CCR) unieważni pierwszą turę wyborów prezydenckich, może ona zostać powtórzona 15 grudnia - powiedział w piątek szef Stałego Urzędu Wyborczego Toni Grebla. Po czwartkowej decyzji CCR trwa ponowne liczenie głosów z tego głosowania.

W takim scenariuszu druga tura wyborów odbyłaby się 29 grudnia - powiedział szef Stałego Urzędu Wyborczego w wywiadzie dla rumuńskiego radia.

REKLAMA

Według dotychczasowego kalendarza druga tura wyborów powinna odbyć się 8 grudnia.

Przeciwko kandydaturze 


PAP PAP

***

REKLAMA

Czytaj także:

***

PAP/IAR/Reuters/agkm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej