Kolejne ataki na cele cywilne. Była ekspert NATO: celem Rosji jest sterroryzowanie Ukraińców
- Nie wykluczam, że Putin nadal będzie masowo atakował Kijów i inne duże miasta rakietami, nie po to, by zająć te miasta militarnie, ale po to, by zmęczyć ludność i wywrzeć presję na rząd prezydenta Zełenskiego - powiedziała w rozmowie z "Handelsblatt" była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO Stefanie Babst. Jak podkreśliła, ostatecznym celem Kremla jest zniszczenie Ukrainy jako państwa.
2022-07-11, 07:54
Na pytanie o ocenę sytuacji na froncie, Stefanie Babst przyznała, że obie strony zmagają się obecnie z szeregiem problemów. Obejmują one zwiększenie liczebności wojsk, ich zaopatrzenie i wsparcie logistyczne, a także naprawy i wymianę materiałów. Trwająca 90 dni ofensywa Rosjan w Donbasie i wzdłuż innych odcinków frontu zadała obu stronom ciężkie straty.
Potrzeba zbrojnego wsparcia
Była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO, która spędziła w strukturach Sojuszu ponad dwie dekady, ostrzegła w wywiadzie dla "Handelsblatt", że Rosja może "stworzyć fakty" i zaanektować Donbas i okupowane terytoria na południu Ukrainy już we wrześniu. Zdaniem ekspertki kontrofensywa Ukrainy nie jest jeszcze możliwa, ale jak podkreśliła: "im szybciej ukraińskie siły zbrojne będą mogły się przegrupować i otrzymać z Zachodu niezbędne systemy uzbrojenia, tym większe będą ich szanse na powstrzymanie dalszych postępów Rosjan, a w razie potrzeby na przeprowadzenie kontrataków".
Logistyka dostaw uzbrojenia jest prawdziwym wyzwaniem, gdyż jak zaznaczyła, Rosjanie coraz częściej atakują ukraińskie szlaki zaopatrzeniowe. Zapytana o znaczenie dostaw broni z Zachodu stwierdziła, że z pewnością pomogą one Ukraińcom lepiej atakować rosyjskie cele wojskowe znajdujące się za linią frontu, takie jak składy amunicji czy obiekty dowodzenia i łączności. Jednocześnie przypomniała, że ukraińska armia będzie musiała starannie wybierać cele, bo mając zaledwie siedem samobieżnych haubic i dwie lub trzy wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe, Ukraińcy nie są w stanie bronić się na linii frontu o długości kilkuset kilometrów.
Do 10 wzrosła liczba ofiar rosyjskiego ostrzału bloków w mieście Czasiw Jar w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy - poinformowały w niedzielę służby ratunkowe. Trwa poszukiwanie ludzi pod gruzami (PAP)
Spóźnione dostawy zachodnie?
Na pytanie o szanse Ukrainy na wyparcie rosyjskiego najeźdźcy Babst przyznała, że jest to militarnie trudne i wskazała na fakt, iż Ukraina jest atakowana z trzech kierunków, jednak zasadniczą kwestią, która będzie rozstrzygała o losach wojny, jest szybka dostawa niezbędnych systemów uzbrojenia, a także zdolność armii ukraińskiej do przegrupowania się.
REKLAMA
- Gdybyśmy dostarczyli Ukrainie bardziej skuteczne systemy broni, takie jak systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe oraz broń dalekiego zasięgu, zanim rozpoczęła się druga duża ofensywa rosyjska na przełomie marca i kwietnia, prawdopodobnie byliby oni (Ukraińcy - red.) w stanie lepiej się bronić - dodała.
"Celem Rosji jest sterroryzowanie Ukraińców"
Oceniając zamiary Kremla, stwierdziła, że strona rosyjska będzie kontynuowała "potrójną strategię": po pierwsze, kontynuacja ofensywy lądowej w Donbasie, przede wszystkim poprzez ciągły ostrzał artyleryjski. Po drugie, ataki rakietowe na linie zaopatrzenia i inne cele wojskowe i cywilne na całym terytorium Ukrainy. I po trzecie, Moskwa będzie starała się tworzyć fakty na okupowanych terytoriach: z przygotowaniem tzw. referendów, instalacją rosyjskich kadr kierowniczych w lokalnych strukturach. Jej zdaniem prezydent Putin nie ma zamiaru kontynuować swojej "specjalnej operacji" w nieskończoność, jednakże nawet gdyby Rosja zrobiła sobie "przerwę", to i tak będzie chciała zniszczyć Ukrainę jako niezależne państwo.
Odnosząc się do powtarzających się ataków na cele cywilne, takie jak centrum handlowe w Krzemieńczuku powiedziała, że Rosja chce sterroryzować ukraińską ludność cywilną. - To jest całkiem jasne. Nie wykluczam, że Putin nadal będzie masowo atakował Kijów i inne duże miasta rakietami; nie po to, by zająć te miasta militarnie, ale po to, by zmęczyć ludność i wywrzeć presję na rząd prezydenta Zełenskiego - ostrzegła Babst.
Puste groźby użycia broni atomowej
W odpowiedzi na pytanie dotyczące gróźb Kremla dotyczących użycia broni jądrowej oświadczyła: "Dla mnie nie ma logicznego związku między zagrożeniem nuklearnym ze strony Rosji a naszymi dostawami broni". - Prezydent Putin dokręcił śrubę eskalacji w trzecim dniu po inwazji; wciąż daleko nam było do mówienia o pierwszych dostawach ciężkiej broni - podkreśliła.
REKLAMA
Na początku wojny Ukraina była militarnie znacznie słabsza od Rosji, ale ta proporcja zaczęła się zmieniać po dostawach broni z Zachodu (PAP)
Według Babst groźba użycia broni jądrowej jest dla Putina wypróbowanym sposobem na wywołanie strachu w zachodniej opinii publicznej i dodała: "nie widzę, jakie korzyści strategiczne miałby Putin nadzieję uzyskać, używając taktycznej broni jądrowej." Według ekspertki rosyjski prezydent musiałby liczyć się z natychmiastową reakcją Zachodu. Co więcej, jak dodała, zniweczyłoby to jego wysiłki zmierzające do dalszego umocnienia Rosji w kręgu jej międzynarodowych sojuszników. Od kilku lat Putin wkłada wiele energii w partnerstwo z Indiami, Chinami, Brazylią, RPA i innymi krajami rozwijającymi się - przypomniała.
Czytaj także:
- Kaliningrad bez alkoholu, kawioru i innych towarów luksusowych. Nowe litewskie przepisy weszły w życie
- Kryzys energetyczny w Europie. Jakóbik: Niemcy obawiają się wpadnięcia w recesję
- Portal niemieckiego dziennika "Welt" zablokowany w Rosji. Uzasadnienia brak
Zagrożenie chińskie większe niż rosyjskie
Odnosząc się do współpracy Chin i Rosji, stwierdziła, że oba kraje uważają, że są w zasadniczej opozycji do liberalno-demokratycznego modelu i chcą zasadniczo zmienić porządek międzynarodowy. Zauważyła, że nie ma obszaru polityki, w którym oba kraje nie wzmocniły swojej współpracy. Jednak, jak zaznaczyła, Chiny pod względem technologicznym, gospodarczym i bezpieczeństwa są znacznie bardziej złożonym zagrożeniem dla Zachodu niż Rosja.
Chiny, zdaniem Babst, coraz częściej używają ekonomicznej, politycznej i militarnej dźwigni wobec innych państw, aby realizować swoje strategiczne cele. Modernizują swoje siły zbrojne we wszystkich dziedzinach i nie ukrywają, że używają ich także do zastraszania swoich sąsiadów. Oczywiście, "integracja" Tajwanu znajduje się w centrum chińskiej polityki, ale nie należy zapominać, że chińska doktryna wojskowa również wyraźnie wymienia ochronę interesów gospodarczych za granicą jako zadanie sił zbrojnych - zaznaczyła.
Konieczna odporność na działania Chin
Na pytanie dotyczące oceny wypowiedzi Jensa Ploetnera, głównego doradcy kanclerza Scholza ds. polityki zagranicznej i byłego doradcy obecnego prezydenta Steinmeiera, gdy ten stał na czele MSZ w rządzie Angeli Merkel, który dwa tygodnie temu powiedział publicznie, że w stosunkach z Chinami nie należy mówić o antagonizmie, Babst stwierdziła, że tym punkcie "dochodzimy do różnych wniosków". - Dla mnie Chiny stanowią poważne i długoterminowe zagrożenie dla naszych interesów narodowych pod każdym względem. Nie na darmo Państwo Środka jest w Waszyngtonie obiektem zainteresowania strategicznego - skonkludowała.
REKLAMA
Posłuchaj
Japonia w ciągu najbliższych 5 lat chce znacznie zwiększyć wydatki na obronność. Takie założenia znalazły się w dokumencie określającym priorytety ekonomiczne kraju. Zwrócono też uwagę na zagrożenie związane z ewentualnym konfliktem w Cieśninie Tajwańskiej - relacja korespondenta Polskiego Radia Tomasza Sajewicza (IAR) 0:40
Dodaj do playlisty
Zdaniem byłej urzędniczki NATO Europie potrzebna jest zintegrowana i długoterminowa strategia wobec Chin, która musi się skupiać na wszystkich kluczowych obszarach: technologia i ekonomia, uzależnienie od surowców takich jak rzadkie metale, cyberbezpieczeństwo i infrastruktura i dezinformacja. - We wszystkich tych obszarach powinniśmy wzmocnić naszą odporność na działania Chin - wskazała. Chodzi tu przede wszystkim, jak zaznaczyła, o wstrzymanie sprzedaży infrastruktury krytycznej takiej jak porty, a także uniemożliwienie dostępu do naszych sieci telekomunikacyjnych koncernowi Huawei.
Przypomniała też, że Pekin z uwagą obserwuje rozwój wypadków na Ukrainie i tamtejsze władze wyciągną wnioski w odniesieniu do Tajwanu.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak gościem Programu 1 Polskiego Radia - zobacz nagranie rozmowy
mbl
REKLAMA