Drugi front na Tajwanie, sojusz z Rosją, zachodnia gra o koszty zerwania z Pekinem. Pytania o Chiny w 2023 roku

2023-01-24, 18:55

Drugi front na Tajwanie, sojusz z Rosją, zachodnia gra o koszty zerwania z Pekinem. Pytania o Chiny w 2023 roku
Schumer: przywódca większości demokratycznej w Senacie: Chiny złapane na kłamstwie, są upokorzone. Foto: Shutterstock.com/Mirko Kuzmanovic

- Zachód będzie musiał zapłacić za lata beztroskiego uzależniania się od autorytarnego reżimu. Decydenci na Zachodzie zdają sobie sprawę, że trzeba przekształcić łańcuchy dostaw z Chin, ma jednak miejsce zacięta rozgrywka, kto zrobi to szybciej, kto później, kto za to więcej zapłaci - mówi Michał Bogusz (OSW) portalowi PolskieRadio24.pl. W rozmowie także o sytuacji na Tajwanie oraz o sojuszu Rosji i Chin.

- Przekształcenie łańcuchów dostaw z Chin to dziś ważne pole skomplikowanej gry politycznej i rywalizacji wewnątrz zachodnioeuropejskich i, szerzej, zachodnich elit (…). Poważne konflikty dotyczą tempa, wektorów, czasu, planu, sposobów, i tego, kto będzie za to płacił w pierwszej kolejności, a kto w drugiej – mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Michał Bogusz (OSW), pytany o perspektywy relacji Chin z Zachodem. Jednocześnie ekspert OSW ocenia, że zachodni politycy zdają sobie sprawę z nieuchronności zerwania z Pekinem.

Analityk OSW ocenia, że Zachód, który obecnie zmaga się z agresją Rosji na Ukrainę, ma jeszcze trochę czasu, by przygotować się do perspektywy ewentualnej wojny na Tajwanie. Jak podkreśla, konflikt ten będzie się zaostrzał, ale nie jest przesądzone, czy przerodzi się w starcie militarne.

>>> INWAZJA ROSJI NA UKRAINĘ - zobacz serwis specjalny <<<

W rozmowie także odpowiedzi na inne pytania dotyczące Chin, na przykład, jaki charakter mają relacje Rosji i Chin, czy Moskwa i Pekin mogą użyć Korei Północnej jako zastępczego agresora przeciwko Zachodowi, a także o propozycja Xi Jinpinga, by juan zastąpił dolara w obrocie ropą w Zatoce Perskiej.

Więcej w rozmowie.

***

PolskieRadio24.pl: Czy możemy przewidywać, jaką politykę wobec Rosji będą prowadziły Chiny w najbliższym czasie?

Dr Michał Bogusz (Ośrodek Studiów Wschodnich): Jeżeli chodzi o relacje z Rosją, moim zdaniem mamy do czynienia de facto z sojuszem chińsko-rosyjskim.

Jest on silnie zmotywowany poprzez przekonania, że Zachód stanowi zagrożenie dla jednego i drugiego reżimu.

Na rękę są i Chinom, i Rosji, osłabienie, zmiana czy demontaż porządku międzynarodowego, zbudowanego po drugiej wojnie światowej, wzmocnionego po zakończeniu zimnej wojny, opartego na dominacji Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników.

Z punktu widzenia Rosji świat zdominowany przez Pekin jawi się lepiej niż ten, w którym liczą się przede wszystkim Stany Zjednoczone, bo Chiny, jako analogiczna do rosyjskiej autokracja, nie będzie zagrażać władzy rosyjskich elit w ich obecnym kształcie. A Zachód, czego by zachodni politycy nie mówili, zawsze będzie stanowił dla nich egzystencjalne zagrożenie.

Do tego dochodzą oczywiście interesy bieżące, dotyczące stabilizacji Azji Centralnej, rywalizacji z Zachodem na peryferiach, kwestia państw tzw. globalnego Południa.

Czytaj także:

Na to nakłada się coraz silniejsza rywalizacja ideologiczna dwóch paradygmatów rozwoju: autorytarnego i opartego na demokracji liberalnej.

To wszystko powoduje, że sojusz rosyjsko-chiński ma bardzo silne podstawy. Oczywiście, są tam jak zawsze w tego typu relacjach, tarcia wewnętrzne.

Jednak dla obu stron są one mniej istotne, niż to, co je łączy. To powoduje, że obecnie Chiny zachowują przyjazną neutralność wobec Rosji tam, gdzie nie naraża to ich na dodatkowe koszty, czyli np. objęcie chińskich podmiotów zachodnimi sankcjami.

W mojej ocenie w najbliższym czasie to się nie zmieni. Pekin uważa bowiem, że Rosja sobie radzi. A kroplówka gospodarcza, która płynie z Pekinu, podtrzymuje rosyjską gospodarkę.

Jeśli na wiosnę sprawdzą się szacunki, że rosyjska gospodarka zacznie popadać w coraz większe problemy, a to będzie sprawiało coraz poważniejsze problemy dla Putina, to wtedy nie można wykluczyć, że Pekin bardziej się zaangażuje.

Jednak jak długo Pekin uznaje, że sytuacja Kremla jest w miarę dobra, nie będzie narażać się na bezpośredni konflikt z Zachodem i bezpośrednio pomagać Rosji. Z punktu widzenia Chin nie ma takiej potrzeby.

***

Czytaj także:

***

Czy można spodziewać się jakichś działań zbrojnych Chin, na przykład przeciwko Tajwanowi?

Sytuacja na Tajwanie nie zmieniła się w ostatnim czasie. Przemiany społeczno-kulturowe i tożsamościowe na Tajwanie są już na tyle zaawansowane, że mamy tam do czynienia z procesem narodowotwórczym. Tajwańczycy mają poczucie odrębnej tożsamości i nie czują się Chińczykami.

To proces poniekąd podobny do tego, jaki mogliśmy obserwować w przypadku Wielkiej Brytanii i niektórych jej kolonii. Państwa te mają często swoje korzenie w kulturze anglosaskiej, ale jednak czują się odrębnym narodem, mającym własne interesy, czasem sprzeczne z interesem byłej metropolii.

Dynamika wewnętrzna na Tajwanie powoduje, że jakiekolwiek plany pokojowego zjednoczenia są spalone na panewce. Nie ma mowy o tym, by Tajwańczycy chcieli o tym rozmawiać.

To powoduje, że utrzymywana przez lata fikcja, że dwa państwa chińskie w dalekiej przyszłości zapewne się zjednoczą, nie daje się już podtrzymywać.

Wszystko to powoduje, że sytuacja w Cieśninie Tajwańskiej staje się coraz bardziej niestabilna.

Do tego dochodzi rywalizacja wielkich mocarstw. Stany Zjednoczone są gwarantem status quo. Jeżeli Pekin będzie chciał go zmienić, wejdzie w bezpośredni konflikt ze Stanami Zjednoczonymi. Będą one musiały wówczas odpowiedzieć.

Tajwan jest demokracją. Ta demokracja ma swoje problemy, ale jednak na tle większości państw azjatyckich – demokratyzacja na Tajwanie odniosła sukces.

To zaprzecza tezie Pekinu że w obrębie chińskiej cywilizacji nie ma miejsca na wolność jednostki, prawa indywidualne czy prawa człowieka w rozumieniu zachodnim.

To nadaje temu konfliktowi dodatkowy wymiar ideologiczny. To powoduje, jak się wydaje, że nie ma możliwości kompromisu, konflikt tylko będzie narastał, choć nie oznacza to wojny tu i teraz czy w przewidywanej przyszłości.

Czy Chiny przygotowują się w szczególny sposób do tej wojny?

Chiny szykują się do ataku na Tajwan od 1949 roku od powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Jednak na dzień dzisiejszy na nie mają takich zdolności – w mojej ocenie.

Ten problem rozważa się czasem w kontekście tego, czy USA może być zaangażowane w konflikty na dwóch frontach – rosyjskim i chińskim.

W mojej ocenie Chiny nie są obecnie gotowe do tego ataku – dlatego to hipotetyczne rozważanie. Myślę, że USA zdają sobie sprawę, iż muszą poprawić swoje zdolności obronne, zmusić swoich europejskich partnerów do podniesienia swoich potencjałów obrony. Nacisk na Europę w tej sprawie będzie tylko rósł.

Zachód ma jeszcze trochę czasu, by uporządkować swoje sprawy. Wszystko to jednak nie determinuje konfliktu. Jest on możliwy, jego prawdopodobieństwo będzie rosło, ale nie jest zdeterminowany.

Można postawić pytanie, czy Chiny, Rosja, nie mogą w jakiś sposób wykorzystać Korei Północnej do swoich niecnych celów, jako zastępczego agresora.

Korea Północna nie jest zdolna do przeprowadzenia globalnej operacji wojskowej, jest w stanie zdestabilizować sytuację na Półwyspie Koreańskim, nie jest jednak w stanie sama zagrozić dominacji Zachodu w regionie: Japonii, Stanom Zjednoczonym.

Kwestia północnokoreańska jest tylko potencjalnie kartą przetargową. W wypadku konfliktu nie będzie ona stanowiła game changera w skali światowej. Odgrywać może ważną rolę na Półwyspie Koreańskim.

Obecnie więcej niż jeszcze parę lat temu mówi się o zagrożeniach ze strony Chin dla zachodniej infrastruktury. Np. USA zakazały w grudniu importu i sprzedaży produktów firm Huawei, ZTE, Hytera Communications a także firm produkujących sprzęt do monitoringu, Dahua Technology, Hangzhou Hikvision Digital Technology.

Podejmuje się wysiłki, by nie oddać kluczowych obszarów w niepowołane ręce. Jeszcze dość niedawno podnosiły się przeciwko temu głośne protesty, Niemcy do tej pory próbują budować relacje z Chinami, jak się wydaje…

Myślę, że decydenci zdają sobie sprawę, że pewien rodzaj decouplingu, rozerwania łańcuchów dostaw z Chin, jest nieunikniony.

Poważne konflikty dotyczą tempa, wektorów, czasu, planu, sposobów, i kto będzie za to płacił w pierwszej kolejności, a kto w drugiej itp.

Jest to ogromne pole gry politycznej i rywalizacji wewnątrz zachodnioeuropejskich i, szerzej, zachodnich elit.

Niemniej jednak trend, który wskazuje, że to nieuniknione, jest moim zdaniem trwały. Jest to tylko kwestia czasu, rozłożenia akcentów i tego, jak bardzo będzie to bolesne.

Jest raczej pewne, że będzie to bolesne, trzeba będzie zapłacić za lata beztroskiego uzależniania się od autorytarnego reżimu.

Niemniej jednak to pewne. To kwestia bezpieczeństwa narodowego. Pytanie tylko, kto, jak w jakim czasie, kto będzie wcześniej, kto później. Trwa w tej sprawie poważna rozgrywka i w ramach UE, i w ramach G7.

To wszystko jest wciąż dalekie od zrealizowania. Niemniej jednak kierunek jest wyznaczony i już się nie zmieni.

To dobrze, choć widać, że na razie na przykład Niemcy próbują ten kurs blokować.

Interesy są rozbieżne, niemniej jednak istnieje świadomość, że to nieuniknione.

Chciałam jeszcze zapytać o chiński kurs na Zatokę Perską. W grudniu prezydent Chin odwiedził Arabię Saudyjską. Xi Jinping wezwał kraje zatoki do zastąpienia dolara juanem w rozliczeniach za ropę. Podpisano kilkadziesiąt umów.

Nie jesteśmy pewni, co tam się wydarzyło. Niby podpisano 34 umowy, jednak spośród nich około 20 to listy intencyjne.

Szczegółów pozostałych umów nie znamy. Na pewno Saudowie nie są zainteresowani tym, by zastąpić dolara amerykańskiego renminbi (juanem) w obrotach. Chińczycy też na to nie naciskali, nie wygląda na to, by to miało miejsce w najbliższej przyszłości.

Chiny mają tam swoje interesy, Pekin i Saudowie mają wiele interesów zbieżnych. Jednak nie wygląda na to, by miał wkrótce powstać chińsko-saudyjski sojusz, nie będzie to żadna nowa jakość ani oś. Chińczycy są bardzo mocno związani także z Iranem,  który jest arcywrogiem Saudów.

Czytaj także:

***
Z dr. Michałem Boguszem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl


PAP PAP

Polecane

Wróć do strony głównej