Gian Franco Svidercoschi o atakach na Jana Pawła II: obalanie autorytetów to społeczna plaga naszych czasów

2023-03-16, 21:35

Gian Franco Svidercoschi o atakach na Jana Pawła II: obalanie autorytetów to społeczna plaga naszych czasów
Gian Franco Svidercoschi: Jana Pawła II atakowano od początku. Obalanie autorytetów to społeczna plaga naszych czasów. Foto: Piotr Kowalczuk

- To jest Watykan. Papież o wielu sprawach w ogóle nie jest informowany. Współpracownicy mu o nich nie mówią - mówi Gian Franco Svidercoschi, watykanista, dziennikarz i pisarz, który współpracował z Janem Pawłem II przy jego publikacjach. W rozmowie z Polskim Radiem komentuje także publikacje medialne zawierające oskarżenia kierowane pod adresem świętego.

Piotr Kowalczuk, Polskie Radio: Kiedy pan poznał Karola Wojtyłę?

Gian Franco Svidercoschi: Wojtyłę poznałem, ale dość przelotnie, podczas Soboru Watykańskiego II. Był wtedy jednym z polskich biskupów, uczestników obrad. Wiedziałem, że to w Polsce ważna postać. Kilka razy rozmawialiśmy. Ale dla mnie głównym punktem odniesienia, jeśli chodzi o Polskę, był prymas Wyszyński. Do Rzymu przyjeżdżał na obrady pociągiem, więc czekałem na niego na dworcu. Opowiadał mi o sytuacji w Polsce i w polskim Kościele. Bliższy kontakt z Wojtyłą nawiązałem kilkanaście lat później. Mój naczelny w "Il Tempo" wysłał mnie do arcykatolickiej Hiszpanii, a potem, w styczniu 1977 r., do Polski, w poszukiwaniu niewłoskich kandydatów na papieża. To była Polska po protestach robotniczych rok wcześniej, Polska KOR-u. Więc na tym się skupiłem. Na Zachodzie nikt się tym nie interesował.

Opublikowałem całą serię artykułów i analiz, niektóre już po powrocie. Siedzę w domu, dzwoni telefon, a po drugiej stronie Wojtyła. Przyjechał do Rzymu w jakichś sprawach kościelnych. Okazało się, że czytał moje artykuły. Spotkaliśmy się i bardzo mnie chwalił za obiektywizm i prawdę w tych tekstach. Pisałem o protestach, prześladowaniach, KOR-ze, a też o tym, że w marksizm już nikt w Polsce nie wierzy, że polski Kościół nie jest wcale konserwatywny. A takie wtedy panowały opinie, nawet w Watykanie. Więc Wojtyła powiedział mi, gratulując, że takie publikacje są Polsce i polskiemu Kościołowi bardzo potrzebne.

Niecałe dwa lata później kardynał Karol Wojtyła przyjechał ponownie do Rzymu i został już na stałe, jako papież. Próbował pan odnowić kontakty?

Został papieżem i sam mnie zaczepił. Pisałem o nim wiele, między innymi to, że podróżując, naraża się, że nie wszystkim te pielgrzymki się podobają. Chyba podczas podróży do Irlandii podszedł do mnie i powiedział z kpiną: "O! Svidercoschi! Zdaniem Pana papieżowi coś grozi?". I udzielił mi długiego wywiadu. Tak nawiązaliśmy kontakty ponownie. Był tak miły, że chociaż nie znaliśmy się wtedy dobrze, zgodził się w 1980 r. celebrować nabożeństwo z okazji 50. rocznicy ślubu moich rodziców. I tak, powoli, powoli nasza znajomość zaczęła się pogłębiać.

A kiedy przerodziła się we współpracę?

Najpierw jako pierwszemu dziennikarzowi udzielił mi długiego wywiadu w samolocie podczas jednej z pielgrzymek. Przerodziła się w osobistą rozmowę. Ale ja te osobiste wątki zachowałem dla siebie. Pewnie mu się ta moja dyskrecja spodobała. Mianował mnie wicenaczelnym "L’Osservatore Romano". Zaczęliśmy się spotykać bardzo często. Na wspólnych obiadach i kolacjach. Konsultował ze mną treść niektórych swoich wystąpień. I tak zostaliśmy przyjaciółmi.

Posłuchaj

Gian Franco Svidercoschi o atakach na Jana Pawła II (Polskie Radio) 8:01
+
Dodaj do playlisty

Na podstawie wspomnień Jana Pawła II i jego kolegi ze szkoły w Wadowicach, Jurka Klugera napisałem książkę "List do przyjaciela Żyda". Potem papież zaprosił mnie do współpracy nad książką "Dar i tajemnica". Karol Wojtyła opowiada w niej o swoim życiu. To było w 1996 r.

Czy w waszych prywatnych rozmowach poruszaliście problem pedofilii w Kościele?

To był człowiek kryształowy, czysty. To było jakby poza nim. Nie rozmawialiśmy o tym. Jeśli ktoś czyta jego encykliki, homilie czy nauczanie o seksualności w małżeństwie, widzi, że są czyste, normalne. On w to święcie wierzył. Wierzył w to, co mówił i pisał. Dla niego nie istniała druga prawda, druga rzeczywistość. A zresztą, kto miałby mu o tym powiedzieć?

Jak to? Czyli współpracownicy papieża go nie informowali?

Moja znajomość z papieżem Wojtyłą każe mi myśleć, że nie był w stanie zrobić w tej sprawie czegoś, czego musiałby się potem wstydzić. Dam przykład. Jednym z najgorszych przypadków pedofilii w Kościele była sprawa kardynała McCarricka. Był przyjacielem papieża. Jego zaufanym człowiekiem. Kiedy papież miał go nominować arcybiskupem Los Angeles, pojawiły się zarzuty. I on na kolanach przed papieżem przysięgał, że to wszystko kłamstwa.

Czytaj także:

Druga rzecz. Jest w książce, którą napisałem z kardynałem Dziwiszem. Papież przyjął na audiencji założyciela Legionistów Chrystusa, tego potwornego Maciela. Wojtyła niczego o jego przestępstwach nie wiedział. To jest Watykan. Papież o wielu sprawach w ogóle nie jest informowany. Współpracownicy mu o nich nie mówią. Weźmy biednego Benedykta. Gdy chciał cofnąć ekskomunikę z biskupów lefebrystów, nikt mu nie powiedział, że jeden z nich, Williamson neguje Holokaust. Można to było znaleźć choćby w interencie. Ale Benedykt internetu nie używał. Jego współpracownicy owszem.

Biedny Franciszek bronił w samolocie podczas konferencji prasowej jednego z chilijskich biskupów, chociaż było jasne, że to pedofil. Nie powiedzieli mu. I musiał się z tego potem rakiem wycofać. Jeśli więc nawet teraz oszukują Franciszka, to proszę pomyśleć, co się działo na początku, za Jana Pawła II! Niektóre sprawy wyszły już na światło dzienne. Sekretarz stanu kard. Angelo Sodano zastopował dochodzenie w głośnej sprawie pedofila, byłego kardynała Groëra. Dwa tysiące ofiar. To Sodano, jako szef Kurii, powinien informować papieża,a to on był protektorem Maciela. Mało tego. Gdy amerykańscy biskupi chcieli wykluczyć ze stanu duchowego księży pedofili, Sodano w oficjalnym piśmie w imieniu papieża im zabronił. Ale Jana Pawła II o tym nie powiadomił.

A jak się zachowywały inne episkopaty?

Jak się okazało, episkopat irlandzki przez 10 lat znał prawdę o pedofilii, ale ani Watykanu, ani papieża o tym nie poinformował. Tylko jeden ze wszystkich biskupów Irlandii się temu sprzeciwiał. Dlatego ta sprawa przez wiele lat nie mogła wyjść na jaw.

Co pan myśli o pojawiających się teraz w Polsce masowo zarzutach pod adresem św. Jana Pawła II o to, że tuszował przypadki pedofilii w Kościele, a nawet krył przestępców?

Sama myśl o tym, że wiedział, choćby nawet w minimalnym stopniu i celowo nic z tym nie zrobił, oburza mnie. Przyjaźniliśmy się przez długi czas. Opowiadał mi o sobie rzeczy bardzo intymne, prywatne. Te zarzuty niejako obrażają bardzo głęboko również i mnie.

Jana Pawła II atakowano od początku. Obalanie autorytetów to społeczna plaga naszych czasów. Ale, że dzieje się to w Polsce, Polsce, którą poprowadził ku wolności, nie mogę zrozumieć! Co za tym stoi? Co ci ludzie chcą osiągnąć? Być może stoją za tym względy polityczne. Nie wiem. Nie pojmuję, dlaczego Polacy, jakaś grupa Polaków, nawet jakiś jeden Polak, mogą w ten sposób uderzyć w pamięć o człowieku, dzięki któremu są wolni i mogą atakować Wojtyłę.

Rozmawiał Piotr Kowalczuk.


Czytaj także:

pg

Polecane

Wróć do strony głównej