"Podupadamy i ludzie zaczęli to odczuwać". Niemiecki burmistrz bije na alarm

Boris Palmer, burmistrz Tybingi (Badenia-Wirtembergia), w gościnnym komentarzu na łamach dziennika "Die Welt" pisze, że widoczna jest "słabość gospodarki i edukacji, kryzys w branży samochodowej; Niemcy podupadają i ludzie to już zaczęli odczuwać".

2023-07-22, 23:46

"Podupadamy i ludzie zaczęli to odczuwać". Niemiecki burmistrz bije na alarm
Burmistrz Tybingi na łamach "Die Welt”: Niemcy podupadają i ludzie zaczęli to odczuwać. Foto: Shutterstock/Jazzmany

Jego zdaniem Niemców ledwo stać na opłacenie mieszkań w czasie, gdy władze przeznaczają lokale dla uchodźców; mnożą się zaś ataki nożowników, którymi często okazują się imigranci. Trzeba zacząć rozwiązywać te problemy, jeśli nie chce się, by prawicowa AfD rosła w sondażach - uważa Palmer, który w przeszłości należał do partii Zielonych.

Troska o przyszłość Niemiec

Aby zatrzymać wzrost popularności AfD, należy przede wszystkim zrozumieć, skąd się ona bierze - oznajmił burmistrz. - Ludzie są poważnie zaniepokojeni zjawiskami, dla których uznane partie nie widzą już żadnych rozwiązań - stwierdził Palmer, podkreślając, że "coraz więcej decydentów podziela troskę o przyszłość gospodarczą kraju" i nigdy wcześniej nie spotkał tak wielu zaniepokojonych liderów biznesu, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

- Mieszanka biurokracji, zaległości w cyfryzacji, eksplozji kosztów energii, niedoboru wykwalifikowanych pracowników i utraty popytu, a także politycznej nonszalancji stała się zbyt toksyczna - ocenił samorządowiec.

- Dla wielu ludzi kryzys już dawno nadszedł. Dla wielu zaczęła się praca w niepełnym wymiarze czasu, zwolnienia. Inflacja sprawia, że życie jest droższe. Budownictwo mieszkaniowe stanęło w miejscu. (…) Znalezienie niedrogiego mieszkania jest jak wygrana na loterii - wylicza Palmer. - Kiedy kanclerz (Olaf Scholz) wciąż mówi o zbliżającym się wielkim ożywieniu, wątpliwości co do realizmu polityki Berlina wśród zwykłych ludzi nie są całkiem irracjonalne - dodaje burmistrz.

REKLAMA

Sytuacja gospodarcza

Zdaniem Palmera "uzasadnione obawy o dobrobyt coraz większej części społeczeństwa oraz fakt, że wielu liderów biznesu odwraca się od Niemiec jako miejsca prowadzenia działalności, odróżniają rok 2023 od roku 2015. Wówczas w kraju panowało ożywienie. Nic nie było w stanie wytrącić gospodarki z równowagi, wydawało się, że stać nas na przyjęcie miliona uchodźców bez konieczności godzenia się z zauważalną utratą dobrobytu".

- Teraz jest zupełnie inaczej. Kiedy powstają mieszkania dla uchodźców, coraz więcej ludzi protestuje i pyta, gdzie są mieszkania dla nich. W mieście Tybinga, za które jestem odpowiedzialny, wszystkie mieszkania socjalne, które powstały od 2015 roku, zostały zajęte przez uchodźców. Desperacja osób poszukujących mieszkania, w tym wielu z tłem migracyjnym, rośnie - podkreślił.

- Ciągły strumień wiadomości o atakach nożowników w przestrzeni publicznej i środkach transportu publicznego, w których to azylant regularnie okazuje się sprawcą, zazębia się z poczuciem poważnej utraty bezpieczeństwa - stwierdził Palmer. - Bójek i awantur na odkrytych basenach nie należy lekceważyć jako przejściowego letniego problemu. Są one przez wielu uznawane za symbol tego, że sytuacja powoli nas przerasta i że po opuszczeniu domu nie można już czuć się komfortowo we własnym kraju - zauważył samorządowiec.

Konieczne zmiany

Zdaniem Palmera, najlepszym sposobem na powstrzymanie wzrostu AfD w sondażach byłby "zbiorowy narodowy wysiłek" wobec gospodarki, w tym "drastyczne ograniczenie biurokracji i przepisów antybiznesowych oraz zrozumienie, że nasz system edukacji jest beznadziejnie przeciążony problemami społecznymi, dziećmi uchodźców i integracją w klasach".

REKLAMA

Według burmistrza Tybingi do zmian potrzebny jest wstrząs, ponieważ "dominuje wrażenie, że kraj bez oporu poddaje się swojemu losowi".

- Tylko niewielka część populacji obawia się imigrantów, będących pielęgniarkami, kucharzami czy ślusarzami. Musimy otworzyć bramy dla tych ludzi. Jednak w każdej wsi, na każdym dworcu widać, że przyjmujemy ogromną liczbę ludzi, którzy nie wnoszą nic do naszej gospodarki i nie mają prawa do azylu. Słuszne i konieczne jest pokazanie tym ludziom na granicach zewnętrznych, w procedurze konstytucyjnej, że nie wolno im emigrować do Europy - podsumował Palmer.

Czytaj także:

dz/PAP, IAR

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej