Wybory w Holandii. 87 proc. wyborców głosowało na zwycięską Partię Wolności, aby ograniczyć migrację

Chęć ograniczenia migracji i azylu była głównym powodem głosowania na antyislamską i antyimigrancką Partię Wolności (PVV), która wygrała wybory parlamentarne w Holandii - wynika z badania portalu RTL Nieuws. Kierowało się tym, aż 87 proc. wyborców tej partii.

2023-11-24, 23:55

Wybory w Holandii. 87 proc. wyborców głosowało na zwycięską Partię Wolności, aby ograniczyć migrację
Holandia: wg badania opinii publicznej 87 proc. wyborców zwycięskiej Partii Wolności głosowało na to ugrupowanie, aby ograniczyć migrację do Niderlandów. Foto: Dutchmen Photography / Shutterstock

Lider ugrupowania Geert Wilders od lat wzywa do ograniczenia liczby przyjmowanych uchodźców, a także zmniejszenia migracji do Niderlandów. Z badania RTL Nieuws wynika, że był to główny powód oddania głosu na tę partię przez jej zwolenników w wyborach do izby niższej parlamentu (Tweede kamer) w ostatnią środę.

Pozostałymi sprawami, które zadecydowały o wyborze PVV, były kwestie związane z opieką zdrowotną. Są one ważne dla 55 proc. wyborców Partii Wolności. Na kwestie mieszkalnictwa zwróciło uwagę 51 proc. wyborców PVV a sprawy bezpieczeństwa i walki z przestępczością były istotne dla 48 proc. osób, które oddały głos na tę partię.

Problemy Wildersa ze stworzeniem koalicji rządowej?

Geert Wilders może mieć jednak kłopot ze zbudowaniem koalicji rządowej po tym, gdy partia premiera Marka Ruttego (VVD) ogłosiła w piątek, że nie zamierza wchodzić do gabinetu formowanego przez PVV, które wygrało wybory parlamentarne. Przewodnicząca liberałów Dilan Yesilgoz zapowiedziała jednocześnie, że jej partia będzie "tolerować" centroprawicowy gabinet, jeżeli on powstanie.

- Straciliśmy jedną trzecią naszych mandatów. Nie wypada nam mówić, że ponownie wskażemy ministrów czy sekretarzy stanu - powiedziała dziennikarzom Yesilgoz. Szefowa liberałów dodała, że wielkimi zwycięzcami wyborów są PVV i NSC i to właśnie te partie mają inicjatywę w tworzeniu rządu.

REKLAMA

- Jestem bardzo rozczarowany - powiedział Wilders po ogłoszeniu decyzji VVD. Szef PVV dodał, że nie sądzi, aby taka była wola zwolenników liberałów, którzy czekają na centroprawicowy gabinet. Z kolei Pieter Omtzigt, przywódca partii NSC, która jest wymieniana jako najbardziej prawdopodobny partner koalicyjny Partii Wolności stwierdził, że "z pewnością skomplikuje to proces tworzenia nowego rządu".

Trzy ugrupowania dysponują w nowej izbie niższej parlamentu (Tweede kamer) 81 mandatami, co oznaczałoby stabilną większość w 150-osobowej izbie. Bez 24 głosów liberałów stworzenie większościowej koalicji przez Wildersa będzie bardzo trudne. Nawet gdyby 57 posłów PVV i NSC zostało wspartych przez mniejsze ugrupowania prawicy, m.in. farmerską BBB (7) oraz Forum dla Demokracji (5), do większości nadal zabrakłoby siedmiu głosów.

Pocieszeniem dla Wildersa może być jednak deklaracja Yesilgoz o tym, że gabinet centroprawicy byłby jednak tolerowany przez VVD w parlamencie. Wygląda to na powtórkę z sytuacji z 2010 roku. Wówczas pierwszy rząd Marka Ruttego mógł liczyć na poparcie partii Wildersa, która nie weszła do gabinetu. Tym razem partie zamieniłyby się miejscami - mniejszościowy rząd Wildersa byłby wspierany w parlamencie przez VVD.

Czytaj także:

PAP/łl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej